Czy nowoczesne wyposażenie musi być domeną nowych i drogich samochodów?
Otóż… nie. I nie mam teraz na myśli, że każde auto można odpicować i dodać do niego lepsze radio, głośniki, czujniki parkowania i inne kamery. Raczej chodzi mi o to, że na rynku samochodów używanych da się znaleźć dobrze wyposażony samochód miejski, który będzie miał wszystkie udogodnienia charakterystyczne dla nowych aut, a przy tym nie rozbije banku.
Dziś pokażę Wam 10 samochodów, które spełniają następujące wymagania:
- mają maksymalnie 13 lat,
- są w miarę bezproblemowe,
- są dobrze wyposażone (Carplay, nawigacja…),
- mają maksymalnie 4,1 metra długości
- kosztują nie więcej niż 25 tysięcy złotych.
Nie jest to łatwy do spełnienia zestaw wymagań, ale jest on osiągalny. Zobaczcie co przygotowałem:
Citroen C3 III
Produkty koncernu PSA – czy też obecnie Stellantis – mogą nie wydawać się najlepszym wyborem w kategorii „bezawaryjność”. Wynika to obecności w ich gamie felernych silników THP, które do tej pory mają łatkę tykających bomb. Na szczęście nie są to jedyne silniki oferowane w miejskich autach Citroena i spółki.
Wizualnie C3 trzeciej generacji może się podobać – jest na swój sposób wyjątkowy. Gumowe detale na drzwiach oraz plastikowe dokładki na błotnikach dodają mu charakteru, a przy tym chronią przed parkingowymi obcierkami. Dodatkowo większość egzemplarzy wyposażona jest w kontrastowy czarny lub czerwony dach.
Wracając do tematu silników. Pod maską C3 mógł pracować jeden z dwóch silników – 1.6HDi lub 1.2THP. Ten drugi jest co do zasady odradzany – ma problemy ze wszystkim i ulega autodestrukcji przez wadliwą konstrukcję. Wbrew pozorom problemy mają zarówno jednostki turbodoładowane jak i wolnossące – te drugie można przerobić na LPG, ale to potęguje problemy i wszelkie potencjalne oszczędności się szybko mszczą. Diesle natomiast problemów nie mają i nawet jeśli planujecie używać Citroena głównie w mieście to można je spokojnie polecić. Potencjalne problemy z DPFem są i tak tańsze niż tragedia jaką są 1.2 THP.
Polecana wersja: 1.6HDi. Owszem, diesle nie powinny lubić jazdy po mieście i ten także nie jest jej największym fanem, ale i tak jest lepszy niż benzynowe 1.2THP.
Fiat 500
Technicznie rzecz biorąc, obecnie Fiat jest obecnie częścią Stellantisu, więc nie powinniśmy brać jego produktów jako bezawaryjnych – przypominam 1.2THP. Na szczęście 500 powstało zanim Fiat był częścią wielkiego, potykającego się o własne nogi molocha, więc problemów z silnikami nie ma. Zamiast awaryjnych THP mamy proste wolnossące jednostki, które nie tylko niewiele palą, ale również idealnie nadają się do zasilania gazem.
Wizualnie jaki jest Fiat 500 każdy widzi. Ten samochód jest z nami od roku 2007 i ciężko nie wyjść z domu, żeby jakiegoś nie zobaczyć. To jedno z najlepiej zaprojektowanych retro-aut jakie powstały i co najlepsze pomimo wieku nie trąci myszką jak na przykład Volkswagen New Beetle. Dodatkowo, podobnie jak pierwowzór pięćsetka nadal pozostała tania i stylowa – czego nie można powiedzieć o Mini, które z każdą generacją coraz bardziej zahacza o premium.
No to skoro już ustaliliśmy, że 500 to najlepsze auto miejskie to porozmawiajmy nieco o jego mechanice. Silnikowo absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Wolnossące 1.2 to jednostka absolutnie kuloodporna, podobnie jak wolnossące 1.4, a diesel 1.3 tylko czasem sprawia problemy przez układ EGR i DPF. Silnik 0.8 TwinAir jest dziwaczny i faktycznie może sprawiać wrażenie ciągle zepsutego, ale ten typ tak po prostu ma.
Polecana wersja: Ciężko odradzić cokolwiek w 500, osobiście celowałbym w wolnossącego benzyniaka z LPG.
Skoda Fabia III
Wiecie co mnie bawi? Wszyscy patrzą na znaczek, którym ozdobiony jest samochód tak jakby to określało faktyczną wartość samochodu jako narzędzia. A to przecież zupełnie nie ma znaczenia – znaczkiem się nie jeździ, jeździ się autem. A Skoda Fabia jest autem i do tego całkiem dobrym! Nikt na nią nie spojrzy oczywiście i woli wybrać 5 lat starszy produkt premium, ale Fabia to świetny wóz i jeśliby wszystkie auta zrównać znaczkiem, to wydaje się jakby Fabia była faktycznie popularniejsza niż do tej pory jest.
Mechanika Skody bazuje na Volkswagenie Polo, ale jest od niego minimalnie dłuższa i szersza co pozytywnie wpływa na miejsce w środku. Nie ma się też co przejmować kosztami serwisu – dzięki stosowanej w Fabii, Polo, A1 i kilku innych autach platformie ceny części są rozsądne, a mechanicy dobrze znają budowę tego kompakta.
Dzięki pokrewieństwu z Polo pisząc o Fabii miałem gotowe zdanie „szukajcie wolnossącego 1.4, bo idealnie nadaje się do LPG i przy tym jest bezawaryjne„. Problem w tym, że w porównaniu z Polo, Fabia miała bardzo ograniczoną gamę jednostek silnikowych i żadnego wolnossącego 1.4 w niej nie było. Gama wolnossących benzyniaków w Fabii ogranicza się do 1.0 o mocy 60 lub 75hp. Oba z tych silników nie oferują specjalnej dynamiki i owszem, jeśli komuś bardzo zależy na niskim spalaniu i LPG to może je rozważać, ale trzeba pamiętać, że osiągi pozostawią wiele do życzenia. Mocniejsze były silniki oznaczone jako TSI, w których montaż LPG był trudniejszy, a zapewniały one o wiele lepszą dynamikę. Wybierając TSI pilnujcie by celować w silniki z paskiem rozrządu, nie łańcuchem, bo naprawiono w nich wiele bolączek tych jednostek napędowych. Pod maską Fabii mógł znaleźć się również 1.4 TDi, który jest dość bezawaryjny, a przy tym ekonomiczny. Jeśli zależy Wam na osiągach to możecie spróbować poszukać 125-konnego 1.4TSI montowanego w specjalnej Fabii R5 – to najmocniejszy silnik montowany w tym samochodzie.
Polecana wersja: 1.2TSi lub 1.4TDi. Wolnossące 1.0 jest za słabe, a 1.4TSi zbyt rzadkie, żeby je realnie polecić.
Opel Corsa E
Podobnie jak w przypadku Fiata 500, tak i ten model powstał zanim marka została wcielona do koncernu Stellantis. To oznacza brak felernego 1.2THP pod maską oraz mechanikę bliższą tej niemieckiej niż francuskiej.
Pod maską Corsy można znaleźć zarówno silniki benzynowe jak i diesle, z czego te pierwsze to podobne jednostki różniące się turbodoładowaniem lub jego brakiem oraz pojemnością – łączy je natomiast chęć pracy na LPG. Jedynym wyjątkiem jest rzadko spotykane 1.0 Turbo. Diesel to znane 1.3 CDTi, które oferuje przyjemną dynamikę ale też koszty utrzymania typowe dla diesla – czyli delikatnie droższe niż w silniku benzynowym.
Osobom, którym zależy na taniej eksploatacji polecić można wolnossące 1.2 – nie oczaruje osiągami i ma tylko 5 biegów, ale pali niewiele i jest proste konstrukcyjnie. Silnik 1.4 jest nieco mocniejszy niż 1.2 i zapewnia lepsze osiągi, ale kosztem delikatnie wyższego spalania. Silniki 1.0 Turbo to rzadkość, ale pojawiają się w ogłoszeniach. Nie sprawiają większych problemów, ale ciężko wyrokować gdy wyprodukowanych aut jest niewiele. 1.4 Turbo o mocy 100hp zapewnia naprawdę przyjemne osiągi – trzeba jednak pamiętać, że jest to silnik bardziej skomplikowany niż wolnossące 1.4. Stosowane w wersjach sportowych 1.4 Turbo 150hp i 1.6 Turbo 200hp (kolejno GSi i OPC), są już bardzo szybkie, ale praktycznie nie do kupienia w zakładanym budżecie. 1.3 CDTi również pojawia się w ogłoszeniach, ale to już wybór dla kierowców lubiących długie trasy.
Polecana wersja: Wolnossące 1.4 z LPG. Turbo jest fajne i zapewnia przyjemne osiągi, ale ciężko je kupić, a wolnossak to właściwie pewniak taniej eksploatacji.
Renault Clio IV
Renault Clio przez lata uchodziło za synonim auta miejskiego. Ma kompaktową budowę, praktyczne wnętrze oraz szeroką gamę silnikową – innymi słowy ma wszystko czego chcą klienci, niezależnie czego szukaliby oni poszukując samochodu do miasta. Oczywiście zaraz znajdą się także narzekacze, którzy powiedzą, że to auto na F i takich to nie należy kupować, szczególnie że “wujo stryja mojego szwagra miał i gdy odpalił rano to samochód spłonął razem z domem, żoną, stryjem wuja i psem kota” ale to, jak to się mówi, jest dowód anegdotyczny – a te zwykle można wsadzić między bajki.
Szczególnie śmiesznymi pogłoski o awaryjności aut francuskich wydają się gdy zestawimy je z faktami. A te wyglądają następująco: Clio z wolnossącym 1.2 jest zbyt proste żeby się zepsuć, turbodoładowane 0.9TCe również nie jest awaryjne – pomimo wysilenia. Nawet odradzane jednostki takie jak 1.2 TCe mają stosunkowo niewiele problemów i nie są odradzane dlatego, że to skarbonki, a raczej dlatego, że inne silniki są lepsze. Diesel 1.5dCi też swoje awaryjne wersje ma za sobą i tak długo jak ograniczymy wybór do słabszych, mniej wysilonych odmian, tak długo będziemy mogli jeździć za grosze.
Więc czy należy się Francuskiego Renault Clio bać? A gdzie! To uroczy samochodzik, który owszem ma swoje problemy – zwykle wynikające z automatycznej skrzyni EDC – ale zdecydowanie nie odstaje pod tym względem od konkurencji.
Polecana wersja: Dla wyjątkowo oszczędnych wolnossące 1.2. Jeśli chcecie trochę bardziej dynamiczny samochód to wybierzcie 0.9TCe. Unikajcie skrzyni automatycznej EDC, bez względu na silnik.
Ford Fiesta VII
Jeśli zależy Wam na prowadzeniu i zwinności Fiesta jest autem dla Was. Ford słynie z tego, że potrafi naprawdę dobrze wystroić zawieszenie oraz układ kierowniczy nawet w swoich mniej sportowych modelach i nie inaczej jest w miejskiej Fieście. Oczywiście nie rozmawiamy tutaj o wersji ST, która będzie robiła miazgę na ulicach swoim temperamentem ulicznego wojownika, ale nawet zwykłe Fiesty prowadzą się lepiej niż się spodziewacie.
Najlepszy jest jednak fakt, że to świetne prowadzenie nie oznacza „świetnych” kosztów eksploatacji. Fiesta to prosty wóz, w którym naprawdę niewiele rzeczy się psuje – o ile wybierzemy właściwą wersję. Jeśli zależy Wam na automacie to z marszu skreślcie dwusprzęgłowe skrzynie PowerShift – są awaryjne i drogie w naprawach, zdarzał się jednak normalny hydrokinetyk o 4 przełożeniach, ale tylko łączonym z wolnossącym benzynowym 1.4. A właśnie, skoro przy silnikach jesteśmy – zdecydowanie odradzam wolnossące 1.6 oraz turbodoładowane 1.0 EcoBoost, bo są dość awaryjne i drogie w naprawach. Podobnie sprawa ma się z dieslami, które niezależnie od pojemności (1.4, 1.5 lub 1.6) potrafią generować koszty ze względu na swoją dość skomplikowaną budowę. To zostawia nas z dwoma silnikami benzynowymi, które bez żadnych „ale” można polecić. Chodzi o wolnossące 1.25 oraz 1.4. Te jednostki są doskonale znane i chociaż nie zachwycą dynamiką to będą idealnym wyborem, szczególnie dla ludzi, którzy często kręcą się po mieście.
Polecana wersja: 1.25 80hp lub 1.4 96hp z manualną przekładnią. Pozostałe wersje albo są za wolne albo zbyt awaryjne albo obie te wady na raz.
Citroen C1/Peugeot 108/Toyota Aygo
Druga generacja „Trojaczków z Kolina” czyli owocu kooperacji Toyoty z koncernem PSA. To małe miejskie autka, ze wszystkimi wadami i zaletami tego rodzaju pojazdów. Zalety są takie, że wszędzie się zmieszczą, zawrócą w miejscu, a przy tym nie spalą wiele paliwa. Wady są takie, że to zdecydowani autka miejskie i na trasie będzie im brakować i mocy i wyciszenia.
Nie należy ich jednak skreślać, to naprawdę przyjemne samochody i jeśli komuś faktycznie zależy głównie na taniej eksploatacji głównie w rejonach miejskich to ciężko znaleźć lepszy wybór – szczególnie, że pomimo rozmiaru i ceny C1, 108 i Aygo potrafiły mieć naprawdę fajne wyposażenie takie jak Android Auto czy Apple CarPlay na przykład.
Lawiruję dookoła wszystkie innego tylko nie układu napędowego, bo… cóż – to najsłabszy punkt tych miejskich samochodów. Jedynym dostępnym silnikiem było wolnossące benzynowe 1.0 o mocy 69 lub 72hp, zależnie od rocznika. Nie było diesla, nie było mocniejszych motorów z turbo, nic. Czas do setki jest więc na niezbyt imponującym poziomie 15 sekund. W zamian dostajemy jednak wyjątkowo niskie zużycie paliwa i tanią eksploatację.
Ah, zamiast obrazka postanowiłem podzielić się z Wami moją ulubioną reklamą Aygo, w której główna bohaterka używa czarnych detali przodu samochodu jako mieczy. Huh?!
Polecana wersja: Wolnossące 1.0 – nic innego nie było.
Mitsubishi Space Star
Space Star niegdyś był minivanem, ale te czasy już dawno minęły. Obecnie jest to niewielki hatchback, którego główną zaletą jest niska cena. Amerykańska wersja tego samochodu, zwana Mitsubishi Mirage, przez wielu uznawana była za najgorsze auto na rynku. Trochę niesłusznie, ale rynek USA jest inny niż ten w Europie więc często tańsze samochody uznawane są bez wyraźnej przyczyny za „złe”.
Pod maską Space Stara mógł być jeden z dwóch silników: 1.0 lub 1.2 oba wolnossące. Są to proste i ekonomiczne jednostki, ale nie zapewniają wyjątkowych osiągów chociaż lekka konstrukcja pomaga zaradzić na braki w mocy. Domyślnie Space Star korzystał z 5-biegowej przekładni ręcznej, ale w przypadku silnika 1.2 można było dopłacić i mieć automat CVT – nie jest on odradzany ale jeśli zaczyna szarpać to znaczy, że zbliżają się kosztowne naprawy.
Napraw może też wymagać zawieszenie. Jest ono dość miękkie i jeśli samochód często jeździ mocno obciążony to zużywa się ono stosunkowo szybko.
Polecana wersja: benzynowe 1.2, w manualu lub CVT.
Hyundai i10/Kia Picanto
Kia Picanto i Hyundai i10 to bliźniaki – auta bardzo do siebie zbliżone, które owszem różnią się wizualnie ale mechanicznie… nie bardzo. To oznacza, że możemy je wrzucić na listę jako jeden i ten sam samochód, a to od Was zależy czy wybierzecie jednego czy drugiego. Zadecydować może wygląd, cena lub stan.
Pod maską koreańskich maluchów możemy znaleźć jeden z dwóch silników benzynowych: trzycylindrowe 1.0 lub czterocylindrowe 1.2. Żaden z tych motorów nie jest demonem prędkości, ale oba są dość ekonomiczne i doskonale nadają się do zasilania LPG. Przez swoją prostą konstrukcję oba silniki nie są drogie w naprawach, jedynym co może być drogie to wymiana łańcucha rozrządu. Z drugiej strony jak często wymienia się łańcuch rozrządu?
Mówiąc o i10 oraz Kii Picanto warto wspomnieć również o wnętrzu, które wykonane jest lepiej niż można się spodziewać w tej klasie samochodu. Niestety zaoszczędzono na wyciszeniu, więc w aucie może być głośno podczas jazdy w deszczu lub gdy na drodze są drobne kamienie.
Polecana wersja: benzynowe 1.2 – jest mniej problematyczne i bardziej dynamiczne niż 1.0, a przy tym nie pali dużo więcej.
WILDCARD
Zacznę od wyjaśnienia czemu ten samochód jest na pozycji „WILDCARD’a„. Co do zasady spełnia on wszystkie wymagania, oprócz jednego – Citroen C4 Cactus ma długość na poziomie 4,15 metra zamiast zakładanych na początku 4,10 metra. I to właściwie tyle, całą resztę wymogów spełnia – powiedziałbym nawet, że z nawiązką, bo jest bardziej stylowy niż cokolwiek innego na tej liście. Tak, nawet Fiat 500.
Wygląd C4 Cactusa może zachwycać, ale jego gama silnikowa powoduje zupełnie przeciwne odczucia. Jedynymi benzynowymi silnikami są felerne 1.2 PureTech z paskiem rozrządu w kąpieli olejowej. Silniki te mają opinię wyjątkowo awaryjnych, która niestety nie mija się z prawdą. Do wyboru były też silniki diesla o pojemności 1.6, które można polecić – są trwałe i stosunkowo mocne dobrze radząc sobie z niewielką masa C4 Cactusa.
Co ciekawe, normalne naprawy Cactusa są dość tanie – problem w tym, że jest kilka rozwiązań, na przykład wycieraczki zintergowane ze spryskiwaczami, które będą droższe niż w konkurencyjnych samochodach.
Polecana wersja: 1.6HDi to bardzo udany silnik, czego nie można powiedzieć o 1.2THP. Dodatkowo polecam szukać wersji lepiej wyposażonych – mają dzieloną tylną kanapę.
Dobrze wyposażone auto miejskie za 25 tysięcy?
Jak widać, da się zrobić. Niestety nie brakuje min i wersji, które należy omijać szerokim łukiem, ale wiele z tych aut jest na tyle prostych, że po prostu nie ma się co zepsuć. Mówimy w końcu o ostatnich generacjach samochodów, w których można było zamówić wolnossące silniki benzynowe bez żadnych hybrydowych udziwnień.
Zależnie od tego czy bardziej zależy Wam na stylu, praktyczności czy prowadzeniu na pewno coś z tej listy Wam się spodoba i będziecie zadowoleni z wyboru. Szczególnie, że każde z tych aut jest idealne do miasta i zmieści się właściwie wszędzie. W trasę… cóż – w większości przypadków lepiej wybrać inne auto.
