Niektórzy zastanawiają się czemu nigdy nie było Chevroleta Corvette Premium. Otóż był i nazywał się Cadillac XLR.
Żeby nie wrzucać Was, moi kochani czytelnicy, od razu w ferwor różnych wersji Corvette zrobimy sobie szybki skrót historii sportowego Chevroleta. W ten sposób będzie Wam łatwiej zrozumieć punkt startowy i jaki plan miało General Motors. No z tym drugim to nieco przegiąłem – nikt nie rozumie General Motors.
Początkowo Corvette miała rywalizować z Ferrari
To może brzmieć co najmniej nieprawdopodobnie ale taki był właśnie zamysł. General Motors spojrzało na sukces drogich, egzotycznych samochodów sportowych z Europy i uznało, że oni przecież potrafią zrobić to o wiele lepiej. Pewnie nawet by potrafili, gdyby nie fakt, że GM potyka się o swoje własne nogi, więc nowy model musiał powstać wykorzystując jak najmniej środków finansowych. Brzmi to nieco dziwnie biorąc pod uwagę, że nowy sportowy samochód miał być flagowcem koncernu i rywalizować z Ferrari.
Tak właśnie, w 1953 roku, narodziła się pierwsza generacja Chevroleta Corvette nazywana przez fanów mianem „C1”. Atrakcyjne nadwozie typu kabriolet zbudowane było z tworzyw sztucznych i z każdej strony widoczne były w nim inspiracje futurystycznymi podróżami w kosmos – chociażby tylne lampy wyglądające jak silniki odrzutowe. Był właściwie jeden problem – i nie był nim układ zawieszenia odziedziczony z typowo osobowych modeli Chevroleta. Ten problem to fakt, że w Corvette zamontowano 6-cylindrowy silnik o mocy 150hp zestopniowany z automatyczną skrzynią biegów o 2 biegach. Tak, dwóch biegach. Nazwa silnika „Blue Flame” niewiele pomagała, bo sam układ napędowy odbierał temu autu jakiekolwiek szanse na dobre osiągi – i to pomimo stosunkowo niskiej masy wynoszącej około 1300kg.
W 1955 roku sytuacja uległa poprawie, bo wtedy właśnie pod maską Corvette znalazł się silnik V8 – tworząc z Corvette legendarny samochód sportowy, który wszyscy znamy.
Corvette zmieniała się przez lata
Po C1 przyszła generacja C2, która była o wiele bardziej radykalna stylistycznie i już nawet nie próbowała być stylowym krążownikiem – ten samochód wyglądał serio i miał być tak właśnie traktowany, jak poważny samochód sportowy.
Generacja 3 była mocno zaniedbana przez General Motors i pod koniec swojej produkcji już zupełnie nie przypominała tego czym powinna być – dość powiedzieć, że pierwsze roczniki mogły mieć ponad 400hp, a ostatnie niecałe 200.
Dopiero C4 była Corvettą jaką znamy
Pod maskę trafiły mocne silniki z elektronicznym wtryskiem paliwa, a design stał się nie tylko rozpoznawalny ale też nowoczesny. C5 to z kolei powrót Small-Blocków – tym razem uwielbianej przez tunerów serii LS.
C6 to według fanów najlepsza generacje Corvette w dziejach z wielkim V8, manualną skrzynią i nadwoziem, które było po prostu piękne. A już nawet nie mówię o topowej odmianie ZR1, która nie tylko była piękna ale też piekielnie szybka.
C7 to rozwinięcie tej samej, znanej już formuły – Small Block z przodu, napęd na oś tylną i skrzynia manualna lub automatyczna. Wersja ZR1 to był już prawdziwy potwór, który miał więcej mocy niż był w stanie realnie okiełznać.
Corvette C8 to zupełnie nowa konstrukcja, silnik powędrował za plecy kierowcy, nie ma już manuala, a osiągi to już poziom najlepszych supersamochodów, a nie tylko aut sportowych – chociaż cena nadal pozostała okazyjna.
Wróćmy jednak do C6
Szósta generacja Chevroleta Corvette zasłynęła nie tylko tym, że była pierwszą naprawdę dobrą generacją tego auta sportowego. Ten samochód kryje też pewną ciekawostkę – mianowicie C6 była pierwszą i jedyną Corvette, która dzieliła platformę z modelem innej marki ze stajni GM.
Chodzi o Cadillaca XLR – czyli pierwszy od wielu lat model tej marki, który można naprawdę nazwać autem sportowym.
Co jednak ciekawe, przypadek XLR i Corvette nie był taki prosty jak Audi R8 i Lamborghini Gallardo – czyli zmiany nie ograniczały się tylko do zmiany nadwozia i wnętrza. Oczywiście, nie można też powiedzieć, że to dwa różne auta, ale różnic jest na tyle dużo, że ciężko nawet pomyśleć o Corvette i XLR jako o tym samym modelu ze zmienionym nadwoziem.
Skoro już mowa o różnicach między C6, a XLR...
To od nadwozia sobie właśnie zaczniemy. Chciałem napisać „blacharki”, ale nie mogę, bo oba samochody mają panele wykonane z kompozytu, nie blachy. W każdym razie – w Cadillacu nie ma śladu po delikatnych i aerodynamicznych liniach Corvette – XLR ma kanty, kąty i nagłe załamania. Jest to wynik nowego języka stylistycznego Cadillaca, który nazywał się „Art and Science”, pamiętać jednak należy, że pierwszym autem zaprojektowanym w tej stylistyce nie był XLR, tylko koncept Evoq z 1999, który XLRa zapowiadał:
Kolejną różnicą – również zresztą zapowiedzianą przez Evoq’a – jest silnik. Corvette korzystała z oldschoolowego Small Blocka z wałkiem rozrządu w głowicy, który chociaż nie jest nowoczesny to do tej pory jest wykorzystywany ze względu na swoje niewielkie wymiary i masę. XLR jako samochód, który miał pokazywać Cadillaca z najlepszej strony i prezentować filozofię łączenia sztuki z nauką nie korzystał ze Small Blocka. Zamiast tego pod maską sportowego Cadillaca znalazło się najnowocześniejsze V8 jakie General Motors miało w ofercie – czyli Northstar V8. Silnik ten miał nowoczesny rozrząd DOHC z dwoma wałkami w głowicy oraz zmienne fazy rozrządu.
Był tylko jeden, tyci problem i nie chodzi mi o to, że Northstar jest dość awaryjny. Problem polegał na tym, że Corvette miała pojemność 6.0, a XLR „tylko” 4.6 litra. I tak, Northstar był nowoczesny, ale mimo to był sporo słabszy niż prymitywny silnik stosowany w Chevrolecie – 320hp vs. 400hp. Dodatkowo, XLR nie był dostępny z manualem, jedyną opcją była automatyczna skrzynia biegów, która dodatkowo pogarszała osiągi Cadillaca.
Oczywiście General Motors nie zapomniało o wnętrzu, które zostało całkowicie zmienione. Fotele wykonane były z lepszej skóry, zegary miały inny design, a deska rozdzielcza miała drewniane elementy dekoracyjne. XLRa wyposażono także w lepszy system audio oraz dodatkowe systemy takie jak aktywny tempomat czy głosowe sterowanie systemem multimedialnym.
Co ciekawe, zawieszenie Cadillaca jest miększe niż Chevroleta, pozycjonując to auto bardziej w segmencie luksusowych GT niż aut typowo sportowych.
Najważniejszy z tego wszystkiego i jest dach
Chevrolet Corvette C6 mógł opuścić fabrykę w jednej z dwóch wersji: Coupe ze zdejmowanym środkowym panelem dachu lub pełnoprawny kabriolet z miękkim otwieranym dachem. Nie było pełnoprawnego coupe bez zdejmowanego fragmentu dachu – każda C6 to mniej lub bardziej kabriolet.
Cadillac XLR to zupełnie inna para kaloszy. Miał on tylko jedną wersję nadwoziową i był to kabriolet z automatycznie obsługiwanym twardym dachem – więc wyglądało na coupe, dopóki dach nie został opuszczony. Generalnie świetny pomysł. Problem w tym, że sama linia dachu nie była zbyt atrakcyjna – nie przechodziła płynnie w resztę nadwozia, a kończyła się nagłym załamaniem, jak w starych sedanach z lat 80′.
Czy Cadillac XLR odniósł sukces?
Ani trochę. Przez 6 lat produkcji (2003-2009) sprzedano niewiele więcej niż 15 000 sztuk Cadillaca XLR. Dla porównania: w tym samym okresie sprzedano 200 000 sztuk Chevroleta Corvette C6.
No dobra, Corvette była autem tańszym, więc nic dziwnego, że sprzedano jej więcej. Wrzućmy więc do porównania auto, które można uznać za rywala sportowego Cadillaca czyli Audi R8 – tak uważam, że R8 pełniło podobną rolę w portfolio Audi, jak XLR w portfolio Cadillaca. W każdym razie – pierwszej generacji Audi R8 rozeszło się 28 000 sztuk, w tym 12 000 w latach 2005-2009 gdy zarówno Cadillac XLR jak i Super-Audi były na rynku w tym samym czasie.
Eksperyment z Corvettą-Premium nie udał się tak jak tylko mógł – nikt nie pałał miłością do luksusowego kabrio, które było wolniejsze i bardziej awaryjne niż jego tańszy brat.
Były nawet próby pobudzenia sprzedaży Cadillaca XLR wprowadzając do sprzedaży szybszą wersję nazwaną XLR-V, która zamiast wolnossącego Northstara 4.6 miała Northstara 4.4 ale za to doładowanego kompresorem i osiągającego moc 443hp. To już sporo, ale w porównaniu ze mocniejszymi wersjami Corvette to nadal niewiele – szczególnie, że podobnie jak zwykła wersja tak i XLR-V nie był dostępny z manualem.
Cadillac XLR obecnie
Myślę, że w dziale General Motors poświęconym marce Cadillac mają całą szafę z oklejoną taśmą ostrzegawczą z napisem „NEVER AGAIN” i to w niej mieści się Cadillac Cimarron, Catera oraz, niestety, luksusowa Corvette nazwana XLR.
Teraz XLR jest ciekawostką dla fanów dziwnego amerykańskiego złomu – czy też raczej plastiku – którzy bardziej niż mieć samochód naprawdę dobry wolą mieć samochód naprawdę dziwny.
Wstyd mi przyznać, ale ja także jestem jednym z tych ludzi, bo bardzo chciałbym mieć XLRa – najlepiej po swapie na silnik z Corvette i manualną skrzynią biegów.
