SONY DSC

Byliśmy na Ultrace 2022

W zeszłym tygodniu widzieliście małą galerię z Ultrace 2022. Dziś natomiast przeczytacie co o tej imprezie ma do powiedzenia cała redakcja.

Relację z zeszłorocznego Ultrace możecie przeczytać TUTAJ. Dziś nasze opinie są bardziej przyziemne z dwóch powodów. Po pierwsze – spodziewaliśmy się jak wielki będzie ten event. W zeszłym roku byliśmy bardzo, bardzo oszołomieni. Po drugie – pogoda dopisała aż za bardzo, nie jest to wina organizatorów oczywiście, ale było zbyt gorąco by w 100% cieszyć się poziomem imprezy. No dobra, może małym fakapem był fakt, że napoje były od 10zł w górę. Nieco drogo. Ale dobra, przechodzimy do naszych przemyśleń.

Porozmawiałem nawet z @Hertlife z @TheHoonigans!

Nie będę owijał w bawełnę – Ultrace 2022 to pierwszy przypadek kiedy na widok samochodów zakręciło mi się w głowie. Poziom był tak wysoki, że gdyby był budynkiem to schody na parter nazywałyby się Stairway To Heaven. Jakiś kosmos. Zaczynając od normalnych aut w których zmodyfikowano każdy panel nadwozia, przez mniej radykalnie zmodyfikowane ale za to droższe auta kończąc na Formułach 1 Lotusa, dwóch(!) poszerzonych Ferrari Testarossa czy wiecznie aktywnej strefie driftu. Spędziliśmy na terenie imprezy właściwie dwa kompletne dni, a ja ciągle mam wrażenie, że widziałem 10, może 20% tego co Ultrace ma do zaoferowania. Najchętniej usiadłbym przy każdym z tych aut na godzinę i obserwował to jak układa się światło na felgach i liniach nadwozia – to byłaby chyba jedyna opcja, by docenić w 100% każde auto. Tylko, że… Wtedy to nie byłby Ultrace. To co tworzy Ultrace to atmosfera: dobry DJ, ogrom ludzi, gwar rozmów, huk wydechu i widok ludzi, którzy siedzą na leżaczkach i rozmawiają. Bez tego Ultrace nie byłby tym czym jest. I mimo, że przez wszędobylskich ludzi Michał dostaje szału podczas kadrowania zdjęć to są oni potrzebni. Powodują, że ta impreza żyje. A ma żyć jak najdłużej. Chcę przecież kiedyś wystawić tam swój samochód.

Michał wybrał to zdjęcie jako swoje ulubione. Nie dziwię mu się.

Nie będę się powtarzał po Ivo, więc ode mnie trochę narzekania, dużo fajnych aut przytłoczonych przez masę pospolitych Golfów i BMW, w których cały tuning opierał się na zmianie felgi i obniżeniu zawieszenia. Fakt faktem, gdyby ich nie było to na Ultrace zostałoby 30-40 samochodów. Trochę mi jest szkoda, że właśnie takie generyczne auta, których jest pełno na ulicach, przytłumiają porządną scenę tuningową. Zabrakło mi też dostępu do bezpłatnej wody ze strony organizatorów. Upał był potężny, a ostatnio na jednej tego typu imprezie wystąpił ten sam problem. Na szczęście organizatorzy zareagowali. Mam nadzieję, że Ultrace za rok zrobi to samo. Dobra, starczy narzekania, czas na pozytywy. Były busiki, był busik GMC robiony przez Mapeta, było mnóstwo fajnych VW Transporterów. Jeśli znacie jakiś festiwal busików to podeślijcie mi gdzie i kiedy, będę wiedział gdzie jechać następnym razem.

Ulubieniec @Nawinox czyli Nissan S15 Liberty Walk Super Silhoulette.

Kolejny rok i kolejny Ultrace za nami. Tym razem wszystkiego było u nas więcej. Większa ekipa, większy samochód, więcej koni pod maską, a przede wszystkim spędziliśmy we Wrocławiu więcej czasu, co równa się większej ilości odwiedzonych miejsc z pysznym jedzeniem i nieco większą ilością wypitych przez nas trunków z procentami.

Na samym evencie za to czułam się trochę jak dziecko w sklepie z zabawkami. Tylko na te zabawki niestety (jeszcze) mnie nie stać. Tak jak w zeszłym roku skupiłam swoją uwagę przede wszystkim na samochodach z dalekiego wschodu, jako że te europejskie już nie robią na mnie takiego wrażenia, szczególnie kiedy są zbliżone poziomem do uczestników typowego zlotu np. na 3 Stawach w Katowicach (wiela tych Golfów???).
Moim faworytem został Nissan S15 Liberty Walk, którym zachwycałam już nieco wcześniej jako jednym z Hot Wheelsów w mojej kolekcji, a który w skali 1:1 był ABSOLUTNIE WSPANIAŁY. Niewiele brakowało, żeby to miejsce zajęła najsłodsza Supra MK4 jaką widziałam w życiu. Równie fascynujące były dla mnie klasyczne japońskie limuzyny z Toyotą Century w full opcji na czele.

Oraz Toyota Century w "full opcji". BTW: jedyne japońskie V12 montowane było właśnie w tym modelu.

Jako urozmaicenie w tej edycji pojawiły się hostessy, które totalnie podziwiałam za tyle godzin spędzonych w szpilkach, którym pod nogami plątały się  pieski i małe dzieci. Nam, oprócz tego, pod nogami kręciły się małe, zdalnie sterowane driftowozy.
Na minus jedynie to, że za mało czasu spędziłam przyglądając się driftowozom w ich naturalnym środowisku, ale nadrobię to na Ultrace 2023. 

Martyna - nasza redaktorka tekstów

Faworytem Martyny również był Nissan S15 LBWK.

Ultrace był pierwszym tak dużym eventem motoryzacyjnym na którym byłam. Jako, że jestem wielką fanką japońskich samochodów z otwieranymi reflektorami, przyjechałam do Wrocławia z nadzieją, że zobaczę takowe w końcu na żywo i Ultrace zdecydowanie oddał. Aut było kilkaset i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Projekty były mimo sporej ilości Golfów różnorodne i dopracowane w najmniejszych szczegółach. Ilość fuckupów także nie była jakaś duża (i jeśli jakieś były, to głównie w VAGach). 
Moje serduszko za to skradł Nissan S15 Liberty Walk i naprawdę dziwi mnie, że nie został najlepszym samochodem Ultrace’u. Według mnie powinien wygrać, a nie jakiś tam W124 Pullman na kiju. Równie bardzo podobało mi się AE86 Trueno i Supra mkIII, o których zakupie myślę od dawna. BMW serii 7 generacji E38 również miało solidną reprezentację.

Pokazy driftu, fakt, nieco nam umknęły, ale stojące driftowozy to prawie to samo, prawda?

Jedynie szkoda, że nie udało mi się zobaczyć pokazów driftu, gdyż barierki były gęsto oblegane przez o wiele wyższych ode mnie i nie dało się dopchać. Pogoda była momentami aż za dobra i ciężko było oglądać samochody w tym skwarze, dlatego najlepiej czułam się jak wracaliśmy na stadion po południu. Niemniej jednak weekend we Wrocławiu uważam za udany i warto było przejechać tyle kilometrów.

Urus pomimo bycia jednym z najmniej zmodyfikowanych aut, był jednym z najbardziej radykalnych stylistycznie.

Nadal nie znam się na samochodach, ale byłam na Ultrace drugi raz. Najlepiej się bawiłam po 18:00 w sobotę, ponieważ dużo ludzi poszło na imprezy przez co na stadionie się zluzowało. Część samochodów w ogóle mnie nie zainteresowała, bo nie umiem docenić np. zglebionego Cinquecento. Lamborghini Urus to inna sprawa. To auto było ogromne, piękne i majestatyczne! Równie piękne było Audi oklejone folią kameleon. Cudownie odbijało zachodzące słońce i mieniło się na kilkanaście kolorów, a dodatkową atrakcją była pani, która miała buty w klimacie folii z Audi i pozowała w nich do zdjęć przy tym samochodzie. 
Lubię Ultrace za to, że zjeżdżają się ludzie z całego świata, którzy egzaltują się pokazywaniem swoich samochodów i oglądaniem tego co stworzyli i przywieźli na tę imprezę inni jej goście.

Podsumowując:

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ultrace 2022 także.

Ultrace 2022 nie zawiódł. Owszem, miał pewne wady, największą z nich był fakt, że impreza trwała za krótko, ale tak jak nie ma sernika bez rodzynek tak nie ma Ultrace’u bez wad. Faktem jednak pozostaje, że niezależnie ilu ludzi będzie cisnąć po tej imprezie to ciągle jest ogromne widowisko pełne zjawiskowych samochodów, które reprezentują coraz więcej styli tuningu z całego świata. Ogólny werdykt pozostaje ten sam co rok temu: jeśli szukacie motoryzacyjnej rozrywki na najwyższym poziomie wybierzcie się na Ultrace. Nie zawiedziecie się.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »