ivolucja.pl

W202 to najlepszy Mercedes, change my mind.

Wszyscy pamiętamy legendarne historie o W123 i W124. Ale to są stare łupy - w porównaniu z nimi W202 to prawdziwy wóz.

Możemy zacząć ten wpis odrobiną personalnej gadki?
Głupie pytanie, oczywiście, że możemy – to mój blog w końcu, kurczę blade. 

Kiedyś, gdy byłem jeszcze młody i gniewny, uważałem Mercedesy za markę dla starych dziadów. Auto jak auto, tylko nudne jak jasny szlag i do tego w większości widuje się je “na taryfie” w wyjątkowo obrzydliwym kolorze budyniu/majonezu. Za fajerą zwykle siedzieli wąsaci panowie, którzy często pamiętali kreatywną księgowość w czasach PRLu i przekładanie do czego popadnie silnika diesla, bo tak było łatwiej jeździć, gdy benzyna była na kartki. Często ulubioną pracą tych panów było stanie na parkingu dla taksówek i czytanie gazety, bo jak ktoś przychodził pytać o kurs, to im przeszkadzał. A że część z nich pracowała bez korporacji taksówkarskiej nad głową, to mogła sobie pozwolić na dojenie klientów ile wlezie. I z tym właśnie kojarzyły mi się Mercedesy – ze starszym pokoleniem, które uważało pracę za “przeszkadzajkę” w paleniu szlugów i czytaniu gazet. 

Po służbie w Niemczech taxi trafiały do Polski, gdzie robiły to samo, lecz w gorszych warunkach.

Teraz, gdy również jestem młody i gniewny, ale znam się na samochodach trochę bardziej, Mercedesy budzą we mnie nieco inne skojarzenia. To znaczy nadal mam w głowie obraz brudnych taksówek w budyniu, ale wiem już dlaczego te auta kończyły w takim miejscu. Chodzi o pewną rzecz, którą swego czasu Mercedes robił najlepiej na świecie. O inżynierię i rozwiązania technologiczne, które często u innych producentów lądowały w szufladzie jako zbyt drogie i za mało opłacalne, a Mercedes je realizował. I robił to z taką pompą, że wszystkim szczęki opadały, a BMW M spadło z krzesła jak zobaczyło, co Mercedes wypuszcza na tor. Więc w skrócie – Mercedes kojarzy mi się z marką, która była królem świata. Wszystko co robili, było ze złota – no dobra, diamentu, złoto jest zbyt miękkie – mieli najlepszą technologię, najlepsze rozwiązania i często najlepsze modele w segmencie. Mercedes oznaczał Mercedesa. Nie rywala BMW. Mercedes to był Mercedes – inna półka, inny standard. 

A potem przyszedł Lexus, pokazał że Mercedesa można zrobić taniej i lepiej, na co niemiecka marka zareagowała tak:

Ale zanim to się wydarzyło…

…Mercedes naprawdę pakował w swoje projekty szalone ilości godzin i pieniędzy, a wszystko po to, żeby eksploatacja produktów z gwiazdą na masce przebiegała możliwie bez kłopotów i w maksymalnym komforcie. 

Skoro był już biedacki sedan to pora na kombi "w pełnym tłuszczu".

Dobrym przykładem jest Mercedes W123 popularnie w Polsce zwany “Beczką”. Ten ówczesny odpowiednik dzisiejszej Klasy E, był swego czasu najchętniej kupowanym samochodem w Niemczech. Nie wynikało to do końca z faktu, że niemieckie społeczeństwo było na tyle bogate, że każdy mógł sobie pozwolić na Mercedesa. Chodzi przede wszystkim o to, że W123 miał bardzo szerokie wyposażenie i klient mógł wyjechać wolnym jak żółw 200D z 4-biegowym manualem, tak samo jak mógł zaznaczyć wszystko i wyjechać 280E z automatem, klimą i wieloma innymi dodatkami – łącznie z tym, że W123 można było odesłać do AMG po pakiet elementów usprawniających wygląd i osiągi. AMG było wtedy osobne od Mercedesa, stąd ulepszenia w zewnętrznej firmie. Generalnie – do wyboru do koloru.

Dodatkowym atutem W123 był fakt, że chociaż droższy w zakupie, to był dużo tańszy w utrzymaniu i finalnie w trakcie eksploatacji wychodził taniej.
A to, że Mercedes prawie zbankrutował przez Beczkę to mit i trzecia z prawd. Docenić jednak należy, że to bardzo udany samochód, który niczym karaluch przeżyje wszystko. Oprócz rdzy oczywiście.

Prawdziwym herosem jest jednak W201

Jak rewolucyjna jest ta konstrukcja przeczytacie już za moment.

Mercedes nigdy nie był fanem małych modeli w swojej gamie. Auta ze Stuttgartu miały być reprezentacyjne, wielkie i luksusowe, a to ciężko zrobić, gdy buduje się niewielkie auto o bardziej miejskim charakterze.

Z resztą, wymagania, które miał spełniać najmniejszy z Mercedesów – czyli tzw. Baby-Benz – były naprawdę wyśrubowane. Zupełnie jakby zarząd nie chciał, by to auto powstało… Generalnie mały model miał być równie luksusowy, co S-Klasa, zarówno jeśli chodzi o prowadzenie, resorowanie, jak i miejsce w środku. Brzmi to jak wymagania niemożliwe do zrealizowania. I tak jest, ale słuchajcie teraz: Inżynierowie wymyślili sobie przy okazji, że mały Mercedes musi również nadawać się do wyścigów i rajdów i planowali nawet dwa nadwozia – jedno krótsze, do bardziej technicznych odcinków i jedno dłuższe, przygotowane do szybszej jazdy z mniejszą ilością zakrętów. I to wszystko pomimo tego, że Mercedes kategorycznie wycofał się z wyścigów i zabraniał inżynierom w ogóle brać auta tej marki na imprezy związane z motorsportem.

Myślicie, że jest to nie do zrobienia?

A gdzie tam! Inżynierowie Mercedesa podołali i stworzyli model tak szaleńczo zaawansowany, że konkurencja nadgoniła dopiero na początku XXI wieku.

Co prawda z rajdów nic nie wysżło (co oznaczało koniec krótkiej wersji), ale w wyścigach Mercedes 190e gnoił wszystko, łącznie z legendarnym M3 E30. Z resztą – jeśli chodzi o komfort i prowadzenie wersji drogowych, mała „stodziewięćdziesiątka” i tak robiła z bawarskim konkurentem co chciała: lepiej resorowała, lepiej trzymała się drogi, miała lepszą aerodynamikę i przede wszystkim miała więcej miejsca w środku. Z drugiej strony – mieć więcej miejsca w środku niż E30 to nie jest żaden wyczyn, nawet miejski Citroen Saxo był lepiej przemyślany.

Inżynierowie Mercedesa wiedzieli oczywiście, że Baby-Benz będzie miał ciężki start na rynku, więc postanowili udowodnić całemu światu, że ten model zmiecie konkurencję z powierzchni Ziemi. Jednym z najciekawszych wyczynów marketingowych był wyścig najlepszych kierowców F1 za kierownicą 190e 2.3-16. Każdy w takim samym aucie, liczyły się tylko umiejętności. Ku zaskoczeniu wszystkich, wygrał Nikki Lauda, który dostał się do wyścigu z miejsca rezerwowego po rezygnacji Michaela Schumachera.

Ale to nie był jedyny wyczyn W201

Szybki serwis i rura, mamy tu rekord do pobicia!

Oprócz sukcesów w wyścigach planem było też pokazać, że W201 jest tak samo niezawodne jak każdy inny produkt marki. W tym celu postanowiono pojechać z trzema egzemplarzami Baby-Benza na tor Nardo w celu pobicia rekordów wytrzymałości. Bohaterami tej akcji, tak samo jak i poprzedniej, były usportowione wersje 2.3-16, które pokonała 50 000 kilometrów w czasie 201 godzin 39 minut i 42 sekund, osiągając średnią prędkość 247,94km/h. I to licząc tankowania i wymiany oleju!

Inne rzeczy, które wyróżniały Baby-Benza:

5-wahaczowe zawieszenie tylne: W dużym skrócie – było to normalne zawieszenie z czterema wahaczami, piąty był tylko dodatkiem ale niezmiernie ważnym. Otóż dzięki zastosowaniu piątego wahacza koła tylnej osi zawsze pozostawały maksymalnie blisko pionu niezależnie od tego po jakiej drodze i z jaką prędkością się jechało. To rozwiązanie było tak dobre, że Mercedes używał go bez większych zmian w trzech kolejnych generacjach kompaktowej klasy C, klasie E oraz topowej S. Nawet BMW używało tego rozwiązania, ale dopiero w Serii 5 typoszeregu E60/E61 czyli 20 lat po tym jak Mercedes je wymyślił.

Z tej perspektywy dobrze widać kształt kropli.

Przełomowa aerodynamika: Mercedes W201 był przełomowym modelem jeśli chodzi o opór powietrza. I tu nawet nie chodzi o wygląd, bo 190 wyglądało jak skurczone w praniu W124. Chodzi o kreatywność z jaką inżynierowie i projektanci (między innymi sam Bruno Sacco) podeszli do tego tematu. Jak już wiemy – dobrze przemyślany opór powietrza to kura znosząca złote jajka, więc jeśli mały model Mercedesa miał być tak samo komfortowy jak większe limuzyny, to trzeba było podejść do tematu bardzo poważnie. I tym sposobem W201 wyróżniał się jednym z najniższych współczynników oporu powietrza wynoszącym Cx=0,32 i to pomimo czterodrzwiowego nadwozia. Warto przy okazji wspomnieć, że aby osiągnąć taki wynik bryła baby-benza jest bardzo specyficzna – konkretnie patrząc od góry można zobaczyć, że bagażnik auta zwęża się ku końcowi, co było nietypowe wtedy i jest nietypowe dziś.

Inżynierowie Mercedesa przekształcili Baby-Benza w maszynę do kopania tyłków.

Pozostając w temacie aero: inżynierowie podeszli do tematu na tyle poważnie, że finalna sportowa wersja W201 nazwana 2.5-16 Evolution II spowodowała duże zamieszanie w BMW. Ba! Główny inżynier bawarskiej marki powiedział nawet, że w Mercedesie muszą mieć inną aerodynamikę, bo nie ma szans, że tak wielki spoiler będzie działał, a jeśli jednak będzie to w BMW zbudują tunel aerodynamiczny od nowa. I wiecie co się okazało? BMW musiało zrobić remont.

A po W201 przyszedł czas na W202

Pomimo różnic, w W202 nadal widać echo W201.

Z tym, że W201 był najdroższym w opracowaniu modelem Mercedesa w historii marki. Złożyło się na to wiele czynników, ale głównie to, jak bardzo ten model był zaawansowany technicznie. Nic więc dziwnego, że gdy przyszła pora, by zastąpić wysłużonego Baby-Benza pierwszą generacją C-Klasy była ona sama, tylko z dużym liftingiem poprzednika.
Pierwsza generacja C-klasy o typoszeregu W202 korzystała z wielu rozwiązań W201, między innymi z części silników oraz zawieszenia tylnego. Była ona jednak również poprawiona w wielu względach i wyglądała po prostu nowocześniej z lepiej zaprojektowanymi zderzakami oraz bardziej obłymi elementami nadwozia.

A to oznacza, że chociaż W201 był samochodem bliskim perfekcji, to właśnie W202 udoskonaliło formułę pozwalając na montaż większej gamy silników, lepszego wyposażenia oraz, co ważne dla klientów, wprowadzenie nadwozia kombi (typoszereg S202). I co ważne – pomimo zmian nie straciło największych zalet poprzednika, takich jak na przykład skandalicznie mały promień skrętu oraz, wcześniej wspomniany, komfort i miejsce w środku.

No i była też wersja AMG

Zdjęcie jest na torze, ale nie dajcie się oszukać - żywiołem C 43 AMG jest Autobahn.

W202 był pierwszym w historii Mercedesem, którego można było w salonie zamówić jako AMG – wcześniej AMG było osobną firmą, która owszem specjalizowała się w produktach ze Stuttgartu, ale modyfikowała też Mitsubishi.

Na początku zaangażowanie AMG w projekt było podobne jak kiedyś – zamówienie modelu C 36 AMG oznaczało, że Mercedes budował auto, które potem wysyłał do osobnego warsztatu w celu poprawienia osiągów. Różnica była taka, że podczas tego zabiegu nie traciło się gwarancji producenta, co miało miejsce podczas wcześniejszych przeróbek.

Dopiero po premierze jeszcze bardziej szalonej wersji C 43 AMG wyposażonej w V8, zamiast rzędowej szóstki sportowe W202 produkowane było w ten sam sposób, co bardziej normalne odmiany C-klasy. I co ciekawe – podczas konfigurowania C 43 można było dopłacić i mieć jeszcze bardziej odjechane C 55 AMG z silnikiem prosto z większego W210. Niewielu klientów zdecydowało się na taką opcję, ale nawet obecnie zmiana 4.3 na 5.5 nie jest trudna – to w gruncie rzeczy ten sam silnik, tylko o większej pojemności.

Podsumowując:

Kiedyś nie zwracałem uwagi na W202, ale teraz zaczął mi się naprawdę podobać.

Pierwsza generacja C-klasy to najlepszy Mercedes, a reszta to kompletne szroty, do widzenia.

No dobra, wiem, że nie mogę tak napisać. I to z dwóch powodów, po pierwsze dlatego, że mam wśród czytelników fanów starszych Mercedesów, a po drugie dlatego, że się z tym nie zgadzam.

Chodzi mi po prostu o to, że przy tym jak rewolucyjny był Baby-Benz, większość innych modeli się chowa. I tak, był jeszcze na przykład 300 SL „Gullwing”, ale to jest już jest sfera kompletnego nieosiąganium, więc ciężko mi go sklasyfikować. Ale to jednak W201 wyznaczył nowy standrard, a W202 ulepszył go na tyle, że można go z powodzeniem używać na co dzień bez martwienia się mechaniczny wtrysk paliwa czy inny gaźnik. Pierwsza C Klasa ma normalne silniki na wtrysku elektronicznym, a do tego żadna z wersji nie jest potwornie wolna. I chyba na tym to polega – najlepsze auto to takie, którego można używać codziennie bez wyrzeczeń i rezygnacji z komfortu, czego niestety nie można powiedzieć o starszych modelach z gwiazdą na masce.

I zanim ktoś zapyta – dlaczego nie uważam, że W203 jest lepszy skoro jest nowszy? Odpowiedź jest prosta:

Bo jest paskudny i źle wykonany.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *