ivolucja.pl

Co powoduje, że auto jest klasykiem?

Zapewne zauważyliście, że niektóre auta zostają klasykami szybciej niż inne. Dlaczego?

Sprawa wygląda tak: niektóre auta z lat 90’ są już nieosiągalne cenowo, o autach z lat 80’ nie wspominając. Tymczasem inne samochody, podobnej klasy albo wyższej dalej szorują brzuchem po dnie cenowym. Tylko z czego wynika taki stan rzeczy? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź dzisiaj.

Z czego NIE wynika?

Na pierwszy rzut oka nie widać które z tych aut jest 4 razy tańsze niż pozostałe/zdjęcie: Hagerty

No, na pewno wzrost cen danego modelu nie wynika z wieku. To, że dane auto jest stare, nie znaczy, że jest ono wartościowe. Porównajmy ceny Audi 80 B3 (1986-1991) z cenami BMW serii 3 E30 (1982-1994) i Mercedesa 190 W201(1982-1993). Audi jest zdecydowanie najstarszym autem z tego połączenia, do tego wyprodukowano go najmniejszą ilość sztuk, co jest logiczne, bo produkowane było najkrócej. Ceny modeli jednak mówią co innego – Audi jest najtańsze. Żebyście nie pomyśleli, że zmyślam – sprawdziłem ceny tych trzech modeli na popularnym serwisie ogłoszeniowym. Audi to zakres cenowy 1600-14.500 złotych. BMW to koszt od 4900 do nawet 80000 złotych (tak, osiemdziesięciu tysięcy) za bogato wyposażone cabrio. Mercedes? Proszę bardzo – od 4200 do 45000 złotych. Aha, nie brałem pod uwagę Audi Coupe Quattro B3, BMW M3 E30 oraz 190E Cosworth. Gdybym to zrobił, rozrzut byłby jeszcze większy, a Audi zostałoby jeszcze bardziej w tyle.

Renoma marki

To ten samochód zaczął epokę Hot Hatchy na dobre/zdjęcie: Daily Car News

Obecnie Audi, BMW i Mercedes nazywane są “Wielką Trójką z Niemiec”. Muszę przyznać, że to określenie ma sporo sensu: wszystkie trzy marki walczą jak równy z równym, o tego samego klienta, przekrzykując się, czyje auto będzie tym lepszym, szybszym, bardziej zaawansowanym, wygodniejszym i tak dalej. Wcześniej jednak wyraźnie było widać, że Audi mocno odstaje renomą od reszty – teraz tę różnicę widać w cenach, czytaliście to akapit wyżej. Ale, żeby nie było, że czepiam się Audi. Porównajmy inne marki, albo raczej symbole. Gdy myślimy “hot hatch”, to myślimy GTi, nieważne czy to Peugeot czy Volkswagen, jakoś RS czy GSi nam uciekają. Widoczne jest to szczególnie w cenach, gdyż najdroższymi obecnie sprzedawanymi hot hatchami są 205 GTi, na równi z wczesnymi Golfami o tym samym przydomku. GSi? A kto o tym pamięta?
P.S. mówię o hot hatchach, nie o superautach z nadwoziem hatchbacka jak Clio V6 albo Peugeot 205 T16, czy Renault 5 Turbo i Turbo II.

Nostalgia

Ile W124 tyle stylów. Dotyczy to zarówno aut jak i właścicieli.

Zapytajcie swojego taty, albo dziadka, czy też może wujka, o jakich autach marzyli, gdy byli dziećmi. Zgaduję, że wspomną o Maluchu, Polonezie, Mercedesie W123 i W124. A teraz spójrzcie na ceny tych modeli. Drogo, nie? Jak myślicie – dlaczego akurat te modele są w Polsce tak drogie? Dam Wam moment, żebyście pomyśleli nad odpowiedzią. Możecie też przy okazji dać “follow” na oficjalnym instagramie Ivolucji. A teraz odpowiedź – Ludzie żyją nostalgią. Wasz, dajmy na to, wąsaty wujek taksówkarz, który kiedyś na taksówce jeździł Polonezem widział, że w rajchu są Mercedesy i codziennie, gdy wracał do domu, powtarzał sobie, że będzie takiego miał. Teraz jest na emeryturze i chce przed śmiercią spełnić swoje mercedesowe marzenie z młodości. Szuka więc idealnego W124 żeby móc o niego dbać i na łożu śmierci cieszyć się, że coś osiągnął – w końcu ma Mercedesa, o którym całe życie marzył. No – takich historii z wujkami i ich marzeniami jest całe mnóstwo, niezliczona ilość. I każdy chce tego najlepszego W124 jakiego da się kupić i jest w stanie za niego zapłacić. Ceny więc idą w górę, bo podaż się nie zwiększy (nie ma jak, W124 nie produkują od lat 90’) ale popyt na ten coraz bardziej deficytowy towar rośnie. Podobnie jest z Polonezami tylko tutaj często nie tęskni wujek, a Wy, albo inni jego siostrzeńcy, albo bratanice. Chcą poloneza, bo “Wujo Tadzio takiego miał, białego, pamiętam, jeździł nim na taksówce, to był taki wspaniały samochód – czasem woził mnie ze sobą”. Schemat się powtarza, ludzie chcą Poloneza, są gotowi za niego zapłacić i cena idzie w górę. As simple as that.

Wyjątkowość

Zielone wnętrze to klasa sama w sobie/ zdjęcie: Giełda Klasyków

Temat wyjątkowości nieco ruszyłem w akapicie o renomie marki, ale nie powiedziałem wszystkiego. Wyjątkowość samochodu nie bierze się wyłącznie ze znaczka na klapie. Czynników, które mówią nam o tym, czy auto jest wyjątkowe, jest więcej. W przypadku modeli Porsche najchętniej w cenę idą najbardziej wyjątkowe, niespotykane i oryginalne kombinacje kolorystyczne. Zielone nadwozie z zieloną tapicerką? Proszę bardzo, ale cena idzie w górę. Albo taki Plymouth Prowler – sam w sobie jest wyjątkowy, ale egzemplarze wyposażone w fabrycznie montowaną przyczepkę są droższe niż reszta. Wyjątkowa może być też wersja wyposażeniowa. Rovery SD1 najbardziej cenią się w najbogatszej wersji o nazwie Vanden Plas. Oczywiście wyjątkowy może być też sam samochód, jak myślicie dlaczego GMC Typhoon/Syclone są sporo droższe niż ich zwykłe odpowiedniki, czyli na przykład GMC Sonoma?

Układ napędowy

Manual? Tak, chętnie! Automat? Fuj! Idź mi z tym!/zdjęcie: Giełda Klasyków

Tutaj sprawa jest oczywista – im mocniejszy silnik, tym lepiej. Tylko, że nie jest to do końca prawda. Bo jeśli weźmiemy na tapet przykład BMW 02 “neue klasse” to zdamy sobie sprawę, że entuzjaści najbardziej pożądają wersji 2002 Tii, a nie Turbo – pomimo że ta pierwsza nie była tą topową i najmocniejszą. Podobnie jest z Corvettą C2 – największym zainteresowaniem cieszą się wersje z wtryskiem paliwa. No, nie licząc tych najmocniejszych czyli Z06 z 435 konnym V8. Albo nieco bardziej przyziemny przykład – BMW M3 z manualną przekładnią jest o wiele więcej warte niż to samo auto, ale z automatem. Podobnie, co zresztą oczywiste, sprawa wygląda w świecie terenówek – najdroższe są te z napędem na cztery koła. 

Technologia

Jensen Interceptor to jedno z "aut pionierów"/zdjęcie: Wikipedia

Czasem bywa tak, że auta, które były tymi pierwszymi w danej klasie, albo z danym systemem czy silnikiem, są tymi najbardziej cenionymi. Lamborghini Miura jako pierwsze superauto z silnikiem umieszczonym centralnie za kierowcą? Proszę bardzo – cena w górę. Golf GTi jako pierwszy Hot Hatch? Proszę bardzo – cena w górę. BMW M1 E26 jako pierwsze BMW sygnowane literą M? Proszę bardzo – cena w górę. Audi RS2 jako pierwsze sportowe kombi? Proszę bar.. a zresztą, znacie już zasadę. Faktem jest to, że takich technologicznych pionierów jest na pęczki, każdy z nich na swój mały sposób zmienił świat, pokazał, że różne niuanse technologiczne są w jakiś sposób możliwe do zrealizowania. Warto jednak zaznaczyć, że bycie pionierem nie znaczy, że dany samochód nagle będzie drogi – na przykład Jensen Interceptor to pierwsze auto z ABSem, ale nikt o nim nie pamięta i ceny nadal nie są przerażająco wysokie.

Użyteczność

Jedynym sensownym zastosowaniem dla Testarossy jest zwracanie uwagi/zdjęcie: Wikipedia

Jeśli chodzi o użyteczność, to często pogrzebana jest kwestia tego, czy dane auto będzie mocno drożeć, czy nie aż tak bardzo. O ile Ferrari czy Lambo, szczególnie te stare, średnio nadają się do jazdy na codzień, to pełnią inną rolę. Są użyteczne w zwracaniu uwagi – C’mon, kto nie obejrzy się za żebrowanym klinem Ferrari Testarossy? Weźmy inny przykład – Chevrolet Bel Air. Auto klasyczne w 100%, a mimo to ludzie nie zabijają się o każdą sztukę. Głównie dlatego, że takim autem ciężko się jeździ – gaźniki ciężko się reguluje, układ kierowniczy jest męczący, a zawieszenie buja się bardziej niż kajak na środku oceanu. Taka była wtedy moda, teraz niestety są to samochody, które mimo że mają styl, to nie mają go wystarczająco by opłacało się z nimi męczyć na co dzień, ani kiedy indziej. Inną rzeczą jest to, że auta z lat 50’ czy 60’ już swój boom cenowy miały, a teraz każdy, kto takiego chciał to już go ma, a młode pokolenie woli coś bardziej ze swoich czasów. Wiecie, Testarossę albo M5…

Wrażenia z jazdy

Integra Type R to jedna z japońskich ikon lat 90'/zdjęcie: Wikipedia

Ten czynnik jest bardzo na topie w obecnych czasach. Kończy się era ogromnych wolnossących silników benzynowych połączonych z manualną przekładnią. Teraz na topie znajdują się ultra-potężne samochody elektryczne, które już nie oferują takich doznań – niektórzy nazwaliby to połączeniem z maszyną. Powszechnie uważa się, że najlepszą erą samochodów dla entuzjasty były wczesne lata 2000’. Coś w tym jest, co potwierdzają ceny M5 E60, czyli ostatniego M5 z manualem i wolnossącym silnikiem. Albo Lamborghini Murcielago, które było ostatnim Lambo z manualem i V12. Jeszcze bardziej wyjątkowym przykładem jest Mazda RX-7, w której zastosowano relikt technologii, który nie może powrócić – silnik Wankla. Ktoś ostatnio za możliwość jazdy RX-7 w stanie idealnym zapłacił 500 tyś złotych. Pięćset tysięcy! Pół bańki! Innym przykładem auta, którego asem w rękawie jest frajda z jazdy, jest Honda Integra Type R DC2. Co się dzieje ostatnio z cenami tego modelu to jakieś szaleństwo.

Popkultura

Jak wygląda DeLorean wiecie, ale czy wiecie jak wygląda Bricklin SV-1?/zdjęcie: Wikipiedia

Robi się śmiesznie, gdy auto nie jest ani szybkie, ani użyteczne, ani zaawansowane technologicznie, a mimo to jest warte kupę hajsu. Na przykład taki DMC Delorean. Sam w sobie był do bani i zostałby gdzieś na uboczu razem z Bricklinem SV-1, gdyby nie jeden mały kruczek: film “Powrót Do Przyszłości”. Tak samo sytuacja wygląda z Toyotą Corollą AE86, tylko tutaj największy wpływ na cenę modelu wywołało anime “Initial D”, a nie pełnometrażowy film aktorski. A właśnie – wiecie jakie auto jeszcze poszło w cenę ze względu na film? Toyota Supra A80. Tutaj franczyzy nawet nie trzeba podawać – to Szybcy i Wściekli.

Wyścigi

Proszę Państwa oto najdroższe auto świata: Mercedes 300SLR Uhlenhaut/zdjęcie: Monochrome Watches

Chyba ostatnim powodem, dlaczego dane auto można uznać za klasyczne jest to, że ono lub bardzo podobny egzemplarz wygrywał w jakichś zawodach sportowych. Takie Ferrari 250 GTO SWB było przez długi czas najdroższym samochodem świata, właśnie z powodu uczestnictwa w wyścigach. Teraz najdroższy jest Mercedes 300SLR Uhlenhaut. Zgadnijcie czemu? Bo to maszyna wyścigowa. To samo dotyczy BMW M3 E30 albo Forda Escorta RS Cosworth. Idą w cenę bo to auta, które rządziły światem wyścigów i za to zostały zapamiętane.

Teraz pytanie do Was. Czy Wasz samochód “pójdzie w cenę” ze względu na któryś z tych powodów? Podzielcie się w komentarzu!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *