Niedawno odbyła się premiera Dacii Bigster czyli... Dustera w wersji kombi.
SUVy, SUVy i SUVy… tak mniej więcej wygląda cały obecny krajobraz motoryzacyjny. Właściwie każda marka ma w swojej ofercie samochód uterenowiony, a te, które go nie mają można policzyć na palcach jednej ręki niezbyt ostrożnego operatora szlifierki kątowej.
Szkopuł w tym, że uterenowione nadwozie stało się status quo dla wyglądu i bryły samochodu. Teraz sytuacja wygląda tak, że odstępstwem od normy nie są nadwozia podniesione, a te, które właśnie podniesione nie są. Z resztą, jakby popatrzeć na tę sytuację z szerszej perspektywy, to okazałoby się, że te wszystkie SUVy, czy też raczej, crossovery, to wcale nie są auta terenowe.
Z resztą, zobaczcie sami:
Auta uterenowione obecnie starają się wyróżniać podniesionym prześwitem – bo wiecie, to lepiej sprawdza się w miejskiej dżungli, łatwiej wjechać na krawężnik (wcale nie, bo felgi nadal mają 19 cali…) czy łatwiej wsiąść do środka – szczególnie osobom starszym lub po prostu zasiedzianym z bolącymi plecami czy kolanami.
Ale chwila moment – weźmy kilka popularnych crossoverów i sprawdźmy jaki mają prześwit.

Skoda Karoq
Prześwit: 17,6cm
Nissan Juke I
Prześwit: 16,5cm


Toyota CH-R I
Prześwit: 15,4cm
Kilkanaście centymetrów to pozornie może wydawać się sporo. Niektóre redakcje nawet mówią, że dzięki takiemu odstępowi podwozia od podłoża te samochody mają jakieś zdolności terenowe. Ja na to nie mówię nic, bo się śmieję z takich bredni.
Prześwit rzędu kilkunastu centymetrów, to prześwit normalnego miejskiego auta, więc nazywanie Karoq’a, Juke’a czy C-HRa autem pseudo-terenowym to jak nazywanie gupika rybą pseudo-drapieżną. No, dajcie spokój.
Ah, nie wierzycie, że normalny hatchback ma taki sam prześwit jak crossover? No to patrzcie na to:
Mitsubishi Space Star
Prześwit: 15cm


Renault Twingo III
Prześwit: 17cm
Hyundai i20
Prześwit 16,5cm

Przypominam, że w materiałach marketingowych żadnego z tych trzech samochodów nie pojawia się słowo „SUV”, „Crossover” albo inna dziwna nazwa na uterenowiony samochodzik, który ma budować w swoim właścicielu poczucie bycia odważniejszym od innych. Space Star, Twingo i i20 to po prostu hatchbacki, nie żadne crossovery.
Co z tego wynika?
Głównie jedna rzecz: segment taki jak „crossover” obecnie tak właściwie nie istnieje – są to po prostu hatchbacki, do których marketingowcy postanowili dokleić jakąś kosmiczną, nic nie znaczącą nazwę, żeby klientom wydawało się, że mają coś zbliżonego do SUVa.
Nawet wizualnie większość crossoverów nie ma w sobie nic terenowego, nie są kanciaste, zderzaki są bardzo nisko, nawet plastikowe nakładki na błotniki coraz częściej znikają ustępując całkowicie lakierowanym elementom. A już nawet nie mówię o względach technicznych typu napęd na 4 koła, reduktor albo blokada dyferencjałów, bo o tym crossovery tylko słyszały – lub też nie, bo większość z nich pochodzi z marek bez tradycji jeśli chodzi o samochody terenowe.
Inną sprawą jest rodzaj nadwozia

Drzewiej było tak, że jeśli już pojawiał się samochód o nadwoziu typu crossover, to zwykle bazował na mniej terenowym kompakcie – tak na przykład było z Fiestą i Fusionem, 208 i 2008 oraz wieloma innymi samochodami. To oznaczało, że nadwozie uterenowione było po prostu kolejną wersją znanego auta, która po prostu poszerzała gamę. Proste? Proste.
Obecnie jednak coraz częściej jest tak – i tutaj cofamy się do tego co pisałem wcześniej – że crossover to domyślne nadwozia dla auta, a nie kolejna wersja znanego modelu. To znaczy, że coraz częściej pojawiają się crossovery w wersjach cabrio, kombi, sedan, a nawet sportowych odmianach, które powinienem nazywać „hot-crossover”(???), ale z zasady są to hot-hatche.
Bo tak, coraz częściej jakiś model crossovera staje się podstawą do szerokiej gamy innych aut, które często różnią się od siebie dopiero od słupka B. Czasem są jakieś zmiany z przodu pojazdu, ale konstrukcyjnie modele są te same.
Podam Wam z resztą kilka przykładów crossoverów, które doczekały się innych odmian nadwoziowych
Volkswagen T-Roc
Ssangyong (obecnie KGM) Tivoli/XLV
Citroen C4/C4 X
Range Rover Evoque
To oczywiście nie są jedyne crossovery, które doczekały się różnych wersji nadwozia, ale jakbym miał wypisywać wszystko co pojawiło się na rynku w ciągu ostatnich kilku lat to bym zgnił przed komputerem, a to byłaby połowa listy. Trochę przegiąłem, ale rozumiecie o co mi chodzi.
Wracając do Dacii Bigster

Swoją drogą, nazwa to trochę skibidi ohio cringe bez rizzu, ale to nie ja ją wymyśliłem, więc umywam ręce.
W każdym razie – skoro wiemy, że Dacia Duster to crossover, a crossover to nic więcej niż hatchback – nie powiem nawet, że na szczudłach – to możemy spokojnie dojść do tego, że Bigster – czyli Duster z dłuższym kuprem – to nic innego niż kombi.
Proste? Proste.
I tak, doskonale zdaję sobie sprawę, że Duster jest jedynym małym crossoverem, który w terenie będzie w stanie podążyć za Land Cruiserem, ale Panda 4×4 również była zaskakująco dzielna, a nikt jej łatki terenówki nie przypinał. To był po prostu hatchback, który był nieco bardziej zdolny w terenie. I tyle. To samo dotyczy Dustera. Oraz prawdopodobnie Dustera Kombi Bigstera, chociaż tutaj pewnie będzie nieco gorzej przez dłuższy tył i cięższe nadwozie.
Chciałbym też docenić Dacię za sukces jakim jest Duster (i prawdopodobnie będzie Bigster), bo te samochody wyglądają świetnie, mają dobre wyposażenie i schodzą jak czarna nagrzewana tapicerka w samo południe. Dacia absolutnie wygrała jackpot i tutaj nie zapraszam do dyskusji, bo nie ma o czym.
Finalne wnioski

Zanim zaczniecie narzekać na to, że wszystko co jest na drogach to crossovery – zwróćcie uwagę na prześwit tych aut i ich zdolności terenowe. Te wszystkie Renault Captur albo inne Fordy Puma to nie są żadne pseudo-terenówki, to zwykłe hatchbacki, do których ktoś dołożył fajną nazwę.
To oznacza, że o ile jeszcze kilka lat temu sam bym się oburzał, że teraz to tylko SUVy są i nic ciekawego na rynku nie ma, bo wszystko to crossover/SUV, tak teraz… cóż, teraz też narzekam, ale zmienił się powód mojego narzekania. Teraz jestem niekontent nie dlatego, że każde auto to crossover/SUV, teraz jestem niekontent dlatego, że jestem okłamywany w żywe oczy.
Jestem okłamywany, bo marki nie nazywają nadwozi swoich aut po imieniu tylko piszą „crossover SUV”, co jest brednią – bo to hatchbacki. I serio, przestałbym patrzeć krzywo na Opla Mokkę czy inne Mitsubishi ASX, gdyby tylko ktoś był na tyle odważny i nazwał te auta po imieniu – czyli po prostu hatchbackami. A tak, no nadal będę niezadowolony i żadnego nowego auta miejskiego z tego powodu nie kupię.