Rajdowe potwory, które… nigdy nie widziały błota. Oto najszybsze auta lat 80.

Znacie ich nazwy, sylwetki, osiągi i liczbę wyprodukowanych egzemplarzy. Ale, czy znacie ich przeznaczenie? Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nie.

Dobra, na początek, wyciągamy karteczki i wypisujemy najbardziej znanych rajdowych rywali. Evo i WRX STi? Nuda! Delta i Celica? Meh… Lancia 037 i Audi Quattro? Zaczynam przysypiać… No dobra, już powiem wam o co chodzi. Porsche i Ferrari. Chwila… Spojrzałem na ściągę, wszystko się zgadza. Porsche i Ferrari rywalizowały w rajdach. Dobra, koniec ściemniania. Nie rywalizowały. Ale zaufajcie mi, oba te auta się spotkały pewnie w niejednym garażu. Ale co to za auta?

Porsche 959 i Ferrari F40

Oba auta naraz. Ferrari F40 z lewej i Porsche 959 z prawej

Gdzie F40 w rajdach! Jakie rajdowe 959? Dobra, co do tego drugiego nie ma pytań w końcu Paryż-Dakar. Tylko to nie było pierwotne przeznaczenie tego Prosiaka. On miał taplać się w błocie nie skakać po wydmach.
Jak zwykle historia tych aut jak każdego “sportowca” z lat 80’ zaczyna się w… Grupie B. Cały knif polega na tym, że gdy jakaś dziedzina motorsportu zdobywa popularność wszyscy chcą w niej startować. A w latach 80 na szczycie była rajdowa “grupa samobójców” (nie mylić z legionem i salą, błagam) więc coraz większe tuzy świata motoryzacji zaczęły się nią interesować. W końcu i Ferrari i Porsche postanowiły podnieść rękawicę.

No ale co się stało, że nic się nie stało?

rajdowe 959

No a co się stało z Fordem RS200? Stał się koniec Grupy B. Ale nie wyprzedzajmy faktów. 
W Porsche mamy czteropędzone, Turbo-suszone 959 które miażdży wszystko co tylko stanie mu drodze, Ferrari oczywiście widzi to i czerwienieje z zazdrości (dlatego F40 są tylko czerwone, to zazdrość). Muszą coś zrobić. Szybko. Konstruują 288 GTO. Potwora, którego pełnego potencjału nikt nigdy nie wykorzysta, bo w 1986 roku gruchnęła wieść o końcu B grupy. No dobra, mamy superszybkie superauta wyposażone w supertechnologie i supersilniki, z którymi nie mamy co zrobić. 

Wpuśćmy je na drogi!

nie jest to co prawda fabryczne, ale…

    Pomysł o ile szalony o tyle… zrealizowany. Mamy Boksujące prosię, które rozpędza się do 200 mil na godzinę! Ferrari znów bierze cholera, bo ileż można być pokonywanym przez jakieś Świnie ze Stuttgartu, które ciągle nie wymyśliły chłodzenia cieczą? Co więc zleca Enzo Ferrari? Budowę auta, które wyprzedzi 959 na pełnym gazie i odbierze od niego pałeczkę najszybszego auta NA ŚWIECIE! (tutaj poproszę o diaboliczny rechot).
Mamy więc turbo-pędzone (to były lata 80 wtedy nawet odkurzacze miały “turbo”) 288 GTO które trzeba przerobić z rajdowego monstrum na drogowego sprintera. Enzo postawił jednak czyste wytyczne. Auto może być spasowane stopami, pod warunkiem, że gdy kierowca wciśnie gaz do dechy to będzie musiał przebrać dolną część garderoby. I wyprać tapicerkę. Walka jest więc każdy koń mechaniczny, każdy kilogram, każdy kawałek współczynnika Cx, generalnie o wszystko. Gdy powrzucali wszystkie pomysły i wytyczne do gara Starej Wiedźmy z Maranello, nie mówcie, że nie słyszeliście o Starej Wiedźmie z Maranello, po czym doprawili to ksztą… er, 4 baniakami szaleństwa z gara jak oparzone wyskoczyło… F40. Syczało turbinami, groziło otwieranymi światłami, stroszyło wielki spojler i pozowało pokazując gołe włókno węglowe i felgi z centralną śrubą.

“It’s alive!”

Galopujące Prosie

Enzo oczywiście powiedział, że w tej chwili mają przebić Porsche i rozpędzić prezent na 40 urodziny marki do ponad 200mil na godzinę. Udało się. F40 osiągnęło 201mil na godzinę (nieoficjalnie nawet więcej). 
Udało się. Przeklęte Prosiaki zostały pokonane. Ale jakim kosztem. F40 było gołe i wesołe. Nie było elektrycznych szyb, regulowanej z kabiny wysokości zawieszenia, nie było nawet wewnętrznych klamek, tylko druciki które się ciągnęło by wyjść z bolidu. Dla porównania, Porsche miało wszystko. WSZYSTKO. Elektrycznie regulowane zawieszenie (wysokość, siłę tłumienia itp), regulowane ciśnienie w oponach, klimę, napęd na 4 koła, cokolwiek wymyślicie, macie pewność że to tam było. Nawet skórzana tapicerka, do tego kolorowa, biała? nuda. Czarna? meeeeeh. Brązowa? Co to, jesteśmy na emeryturze? Niebieska czy czerwona też się zdarza. Ale srebrna? to jest dopiero as w rękawie. Porsche było też bodaj jedynym superautem z biegiem terenowym (wyobrażacie sobie Veyrona z biegiem terenowym?), nieważne że był tam tylko po to by spełnić normy emisji spalin. 

No dobra, ale który jest lepszy?

To chyba wszystkie F40 jakie zostały wyprodukowane

Widzicie nie umiem na to odpowiedzieć. W tym duecie nie ma lepszego auta. Po prostu. 
Mamy F40, które jest superautem – wzorem . Gdy powiecie komuś kto nie zna się na motoryzacji hasło “superauto” to na sto procent wyobrazi sobie sylwetkę F40. Jej klin jest zbyt charakterystyczny by go pominąć. I na pewno F40 w jego wyobraźni będzie czerwone, bo każde F40 w chwili opuszczenia fabryki w Maranello było czerwone. Do tego dorzućmy brak zbędnej masy obniżającej osiągi i mamy bardzo szybkie, wręcz dzikie auto.
Z drugiej strony Porsche było niemal tak samo szybkie, lecz miało każdy możliwy gram luksusu. Było łatwiejsze w jeździe i użytkowaniu. Miało kontrolę trakcji, ABS i napęd na 4 koła który ułatwiał utrzymanie auta w ryzach. Nie było bezkompromisowe jak Ferrari ale było użyteczne na co dzień, co dawało mu inny rodzaj uroku.
Widzicie więc, ten duet mimo podobnego celu miał kompletnie inne cechy, co nie pozwala równoznacznie wybrać zwycięzcy. Oba w moich oczach są zwycięzcami, bo jak inaczej ich nazwać? Nie są przecież przegranymi.

2 thoughts on “Rajdowe potwory, które… nigdy nie widziały błota. Oto najszybsze auta lat 80.”

  1. Pingback: Lady Gaga jest jak Zeus? [zobacz jak!] czyli najciekawsze auta muzyków. – Ivolucja

  2. Pingback: 300 mil na godzinę? Żaden problem, do grona wybrańców dołącza Hennessey Venom F5. - ivolucja.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »

Myślicie, że wiecie czym jest bałagan? Oto historia Porsche 911!

Bez wątpienia możemy uznać, że Porsche 911 to jeden z najważniejszych samochodów sportowych wszechczasów. Ale jego historia to straszny chaos. Będę szczery – od dłuższego czasu zabierałem się do napisania tego wpisu, ale im bardziej wertowałem historię Porsche 911, tym bardziej nie wiedziałem za co się chwycić i jak ten temat ugryźć. W większości samochodów

Czytaj więcej »

Mamy to – pierwsze od 100 lat V16!

Silniki V16 to ewenement wśród samochodów seryjnych – na palcach jednej ręki można policzyć wszystkie modele wyposażone w taki silnik. Jedną z najważniejszych cech supersamochodów, czy raczej hipersamochodów jest to, że mają układ napędowy, który jest prawdziwym inżynieryjnym majstersztykiem. I celowo piszę “układ napędowy”, bo często nie chodzi o jeden silnik. Czasem nie chodzi nawet

Czytaj więcej »