Dziś nie będzie przeglądu newsów. Dziś skupię się tylko i wyłącznie na targach samochodowych SEMA.
W tym tygodniu podsumowanie newsów będzie bardzo specjalne, bo nie skupię się na nowinkach i ciekawostkach z rynku samochodowego. W tym tygodniu wszystko o czym napiszę będzie związane z amerykańskimi targami samochodów modyfikowanych SEMA. Ale zanim przejdziemy do SEMA, to muszę Wam coś pokazać.
Bober został naprawiony. W końcu.
Miało być o targach SEMA, ale zaczniemy od pakietu modyfikacji do BMW M4, a SEMA jest właśnie o modyfikacjach, więc wszystko się zgadza. W każdym razie gdy BMW pokazało nową serię 4, a później M4 (i M3), to wszyscy łapali się za głowę. Pewnie dlatego, że bober raczej gryzie, a nie jeździ po drodze. Żarty na bok – M4 wywołało kontrowersje swoim frontem – a konkretnie kształtem grilla. Nie przedłużając: Aktualne M4 wygląda tak:
Coś im ten grill nie wyszedł, co? No dobra, da się przyzwyczaić i to właśnie dzięki temu frontowi zawsze zauważam M4 (i M3 oraz zwykłą serię 4) na ulicy, nawet gdy stoi na światłach w sąsiednim mieście. Jednak nieważne jak rozpoznawalny ten grill by nie był, zawsze czułem, że da się go zrobić lepiej. Były propozycje od Prior Design, Vorsteinera czy Evolve, ale to propozycja firmy ADRO naprawdę pokazuje jak ten samochód powinien wyjechać z fabryki. A powinien z fabryki wyjechać wyglądając tak:
Jak widzicie, grill pozostał słusznych rozmiarów. Największa różnica jest jednak w tym, że modyfikacja przygotowana przez ADRO powoduje, że cały kształt grilla jest bardziej koherentny z resztą samochodu. Grill jest niższy, szerszy i obniżono całą górną krawędź zderzaka, dzięki czemu auto wydaje się bardziej agresywne i przyklejone do jezdni. Mam nadzieję, że ADRO wyda także pakiet do XM, bo tam również BMW pokazało, że jedyny grill z jakim mieli do czynienia to ten na działce u wujka Heinza 20 lat temu.
No dobra, ale teraz do rzeczy. Czym są targi SEMA?
Targi SEMA to największy event motoryzacyjny skupiony na modyfikacjach samochodów. Ultrace to przy tym małe piwo, zaufajcie mi. W każdym razie, SEMA organizowana jest co roku w Las Vegas w Ameryce. I jako wystawcy przyjeżdżają nie tylko prywatni ludzie ze swoimi odpicowanymi brykami – obecni są także wystawcy firm produkujących akcesoria tuningowe i felgi, marki samochodowe pokazujące młodzieżowe modyfikacje swoich modeli czy redakcje lub ekipy zajmujące się budowaniem samochodów i inną zabawą z ich udziałem. W każdym razie – SEMA zawsze robiona jest z rozmachem, a oglądanie przygotowanych pojazdów, nawet na ekranie komputera powoduje, że myślę o założeniu skarbonki tylko po to, żeby tam pojechać. A co można było w tym roku zobaczyć?
VW Jetta GLI Performance Concept
Zaczniemy powoli, bo od auta, które raczej nie kojarzy się z wielkim potencjałem tuningowym. W sumie to w Europie nie kojarzy się z niczym, bo Jetta została wycofana ze starego kontynentu. W USA natomiast Jetta ma się świetnie. Świetnie do tego stopnia, że za oceanem wycofano ze sprzedaży Golfa (dostępny jest tylko w wersji GTI oraz R), a Jettę sprzedaje się do dziś. A właśnie – skoro wspomniałem o GTI – GLI to właściwie jest tym samym co GTI, ale w nadwoziu Jetty. Czyli GTI to Golf, a GLI to Jetta. Skoro to już mamy za sobą, to skupmy się na Jettcie z targów SEMA. Egzemplarz który widzicie to wersja zmodyfikowana przez amerykański oddział Volkswagen. I to zmodyfikowana gruntownie – nadwozie zostało poszerzone o 2cm, felgi mają 20 cali, zawieszenie obniżono, a moc zwiększono z 225hp aż do 350hp. Myślicie, że ta moc trafia na 4 koła? A gdzie tam! Napęd jest tylko na oś przednią, a biegi zmieniać trzeba z łapy – jak prawdziwi mężczyźni! Dodatkowo na pokładzie obecne są fotele kubełkowe, a całość auta wykończono czarno-czerwoną okleiną. Czad!
Volvo S60/Volvo PV544
“Czekaj, czekaj. Wpisałeś w nazwę nagłówka dwa modele, które wyglądają zupełnie inaczej, ale zdjęcie jest jedno. Coś Ty jest? Pijany?”
No… Nie. Volvo, które widzicie to oba modele na raz. Jak? Rozebrano dwa samochody – Volvo S60 oraz PV544, po czym na podwozie pierwszego nałożono nadwozie drugiego. Proste? A gdzie tam! Podwozie S60 musiało zostać skrócone o ponad 40cm, a błotniki PV544 musiały zostać sporo poszerzone, by zmieścić koła i zawieszenie z S60. Oh! Jeśli nie czujecie się na siłach by po męsku zmieniać biegi, to możecie po damsku robić takie projekty, wszak to FrankenVolvo zostało zbudowane przez zespół ponad 100 kobiet, którym sumarycznie zajęło to 160 godzin pracy. Można? Można.
Lexus DSport IS600+
Jeżeli Lexusy kojarzą Wam się tylko z japońską nudą i lepszym wersjami Toyoty, to chyba pora porzucić takie podejście, bo na targach SEMA amerykański oddział Lexusa pokazał najbardziej odjechanego ISa jakiego widziałem. No, nie do końca, bo kiedyś powstał Lexus IS430, ale to temat na inną historię. Wróćmy jednak do IS600+. Jest to ciekawy przypadek, bo Lexus nie wziął na warsztat najmocniejszej wersji tego sedana (czyli IS500 F-Sport), tylko wersję niżej (czyli IS350). Dlaczego tak? Właściwie to nie wiem, choć się domyślam – widzicie, V8 montowany pod maską “Pięćsety” ledwo się tam mieści, więc nie ma dużo miejsca, by dodać komponenty zwiększające moc. W przypadku IS’a 350 jest łatwiej, bo V6 w tym modelu jest sporo mniejsze, więc dodanie dwóch turbin nie było aż tak wielkim problemem. Problemem może być natomiast ruszanie bez zmieniania opon w dym, bo IS600+ ma ponad 600hp. To w sumie logiczne, bo właśnie stąd wzięła się nazwa tego prototypu. Dorzućmy do tego bodykit Artisan Spirits (nie, to nie jest lek na reumatyzm) oraz maskę i pokrywę bagażnika Seibon i mamy naprawdę smakowitego drogowego wojownika. A może raczej torowego, bo IS600+ zgubił tylną kanapę i normalną skrzynię biegów, więc zamiast automatu mamy 6-biegową skrzynię sekwencyjną. Ojć.
Porsche 911 GT3 (997)
Porsche 911 jest bez dwóch zdań samochodem kultowym. I są wśród nas ludzie, którzy uważają, że jeśli jakieś auto (lub jakikolwiek inny przedmiot) jest ikoną, to nie należy go ruszać. Poniekąd słusznie – co jednak w przypadku, gdy całkowita przebudowa danego samochodu to jedyny sposób na to, by auto znów mogło cieszyć kierowcę? Wtedy sprawa wygląda nieco inaczej. I to właśnie dzięki takim sytuacjom mamy najbardziej pokręcone projekty – takie na przykład jak 911, które widzicie na zdjęciu. Gdy ten egzemplarz został kupiony był już rozbity i rozebrany na części – rozsądnym więc wyjściem było wrzucenie pod maskę (z tyłu, to w końcu 911) silnika EJ25 z Subaru Imprezy WRX. Silnik nie jest oczywiście seryjny, więc finalna moc to 550hp, czyli o 135hp WIĘCEJ niż w normalnym GT3. Dorzućmy do tego, że EJ25 waży o 80kg mniej niż oryginalny silnik i sądzę, że to “Porscharu” prowadzi się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Fordy Maviricki
Nie, to nie pomyłka – w tym akapicie będzie o 4 egzemplarzach jednego modelu. A właśnie – bo możecie nie wiedzieć, czym jest Ford Maverick. Jest to mały pick-up, który powstał w celu załatania dziury po wszystkich autach osobowych w gamie Forda. Yup, Ford uznał, że sprzedawanie w Ameryce modeli takich jak Fusion (czyli Mondeo), Focus czy Fiesta nie ma sensu i je wycofał. Zostawił tylko SUVy, Pick-upy i Mustanga. No, to skoro już wiadomo czym Maverick jest – to zobaczmy, co zrobili z nim wystawcy z targów SEMA.
“Silver Mav”
Niektórzy uważają, że srebrny to najgorszy kolor jaki może mieć samochód. Właściciel tego Mavericka się jednak nie zgadza i chwała mu za to. W sumie to właściciel tego Forda nie zgadza się również z tym, że pick-up ma służyć do pracy, więc tylną część nadwozia potraktował kolorowymi tribalami, zawieszenie obniżył do samej ziemi i wyciął dziurę w dachu, by zrobić miejsce na popularny w latach 90’ faltdach. Świetne!
“Cut-Up Pick-Up”
Nie lubicie srebrnego? Żaden problem, ten Maverick jest ponuro czarny. Właściwie można by powiedzieć, że jest kompletnie “blacked-out”, bo czarny jest nie tylko lakier, ale i również lampy i szyby. Dorzućmy do tego wielkie, chromowane felgi i wszelkie detale w kolorze fioletowym i mamy coś, co mimo ciemnego lakieru wyróżni się nawet najciemniejszej nocy.
“Throwback Mini”
Dobra, wiem – macie dość pospolitych kolorów. Trzeci Maverick jest więc niebieski i nosi nazwę, która wbrew pozorom nie nawiązuje do oryginalnego Mini, a do kultury Mini Truckingu z lat 90’. To właśnie stąd wzięta została inspiracja dla kalkomanii na boku czy chromowanych felg o kierunkowym wzorze. Ah! To nie wszystko, bo ten Ford jest również wyposażony w zmieniający kolor neon i pakę pełną nagłośnienia. Aż mi się przypomniało Pimp My Ride.
“Mini Adjacent Maverick”
Nie lubicie Blues’a? Okej, nie ma problemu – ostatni Maverick jest turkusowy i jako jedyny z listy poszedł raczej w styl znany z Ultrace’u, bez spoglądania w przeszłość. Owszem, mamy zestaw wielkich kół i obniżonego zawieszenia, który mogliście zobaczyć w poprzednich Maverickach, ale ten jest inny, bo porzucił chromowane felgi na rzecz białych obręczy bez rantu i dziwnych wzorów. Dziwny wzór mają natomiast kalkomanie – tym razem jednak nie są to tribale, ale raczej wzory geometryczne nieco podobne do tych, które mogliście zobaczyć na Jetcie GLI. A to co jest nad paką? To nie są lampy – to są głośniki by każdy mógł słyszeć jakie hity zapuszczacie. Chyba nie znam się na języku młodzieży.
Toyota GR Corolla Rally Concept
W Europie mamy GR Yarisa, a w Ameryce o klientów walczy GR Corolla. Właściwie to bardzo podobne samochody, z tym że Corolla jest o rozmiar większa i nie bierze udziału w rajdach WRC – mimo że bardzo by chciała, bo właśnie po to powstał koncept, który widzicie na zdjęciu. Ma poszerzone nadkola, terenowe koła i wielki, ogromny wręcz tylny spoiler. Ten rajdowy wizerunek jest jednak nieco zachwiany przez obecność normalnych lusterek i małego dyfuzora uzupełnionego czterema wielkimi wydechami. Mimo tych wad i tak mi się podoba.
Mazda RX-7
Najważniejsze zostawiłem na koniec. Pamiętacie Hoonicorna Kena Blocka? Pierwszego wyścigowego Mustanga z napędem na obie osie? Tak? To bardzo dobrze, bo to co widzicie tutaj, to pierwsza Mazda RX-7 z napędem na obie osie. Napęd AWD to nie jest jednak jedyne, co wyróżnia ten egzemplarz – kolejnym ciekawym elementem jest silnik wankla z 4 rotorami i turbo większym niż bęben w mojej pralce. Moc? Ponad 1000hp. Warto także zaznaczyć, że ta RX-7 została zbudowana przez jedną osobę – Roba Dahma – na przestrzeni 6 lat. Więc jeśli też coś budujecie – dajcie sobie czas, wielkie rzeczy go po prostu wymagają.
Na dziś to tyle. Wybaczcie, że ta Ostatnia Prosta wyszła taka długa, ale chciałem napisać o wszystkich najciekawszych autach z targów. Będąc szczerym – chciałbym napisać coś o każdym projekcie, ale nie mam czasu by pisać kilkuset stronicową książkę tylko o jednych targach, na których mnie z resztą nie było.