ivolucja.pl

Wiecie co? Mam tego dość. I Stellantis pewnie też.

Rewitalizacja Alfy Romeo? Co proszę?

Na pewno obiło Wam się o uszy, że od niedawna istnieje motoryzacyjny moloch o nazwie Stellantis, który jest połączeniem dwóch koncernów – FCA i PSA. I ostatnio zacząłem się zastanawiać jaki jest pożytek z tak wielkiego koncernu. Nie, nie żartuję, naprawdę wydaje mi się, że to maszyna do generowania strat – nawet nie trzeba daleko szukać – w podobnej sytuacji było General Motors na przełomie tysiącleci.

Stellantis?

Yup, nadal spotykam ludzi, którzy nie wiedzą to tym, że FCA i PSA są teraz jednym bytem o nazwie Stellantis – a jak Wam powiem ile ten moloch ma marek to się złapiecie za głowę. Ze strony FCA (Fiat-Chrysler Automobiles) mamy marki takie jak: Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Dodge, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati i Ram. Z kolei ze strony PSA doszły takie marki jak: Citroen, DS, Opel, Peugeot i Vauxhall. Żebyście nie musieli liczyć to daje nam sumarycznie 14 marek samochodów. Słownie: czternaście.

Peugeot 2008 to jeden z nielicznych nowoczesnych produktów Stellantisa, który się jakoś sprzedaje.

I teraz tak z tych wszystkich marek to realne wyniki sprzedaży ma… połowa?  Citroen, Opel, Vauxhall, Peugeot, Jeep, Ram i Fiat. Z czego Fiat sprzedaje się bo jeszcze oferuje starą Pięćsetkę, Jeep – to wiadomo, terenówki są cool, Citroen, Peugeot i Opel/Vauxhall robią w miare sensowne produkty, Ram to pick-upy – to idzie w USA w ilościach hurtowych, zero zdziwień. A reszta? He, he. Abarth zawsze był niszowy, Lancia to obecnie włoski endemit, Maserati to marka dla świrów, Dodge ma przestarzałe produkty podobnie jak Chrysler, a Alfą zajmiemy się teraz, bo to skomplikowany przypadek.

Co z tą Alfą?

Patrząc na takie modele jak GTV6 rozumiem skąd bierze się uwielbienie do tej marki.

Nie wiem czy pamiętacie, ale kiedyś mówiło się, że każdy entuzjasta motoryzacji musi mieć w swoim życiu Alfę Romeo. Ja nigdy nie rozumiałem tego stwierdzenia – bo jak Alfę? 159? Giuliettę? Przecież w tych autach nie ma nic ciekawego, a do tego się psują na potęgę. Rozumiem historię tej marki i to, że wielu kojarzy ją z rewelacyjnym V6 Busso i innowacyjnymi silnikami Twin Spark – ale ten pierwszy jest nie do dostania i od dawna nie produkowany, a ten drugi to kawał awaryjnego złomu. Są też diesle – ale tutaj bym nie szalał jeśli chodzi Wam o posiadanie Alfy dla znaczka – bo Alfa z dieslem? Nie dzięki. Chociaż 159 z 2.4JTD bym przygarnął. 

Wizualnie 159 nadal się broni i jest bardzo charakterystycznym autem.

W każdym razie – po wycofaniu Busso Alfa zaczęła schodzić na drugi czy nawet trzeci plan jeśli chodzi o marki motoryzacyjne, które można na poważnie brać przy wyborze nowego samochodu. To nie znaczy, że to były złe auta – problem raczej w tym, że jedyną zaletą 159 był design, Giulietta nie była konkurencyjna, a MiTo to był przeznaczkowany Fiat 500, który może i był droższy ale za to nie był tak stylowy. Cudo. I to było tyle z gamy Alfy Romeo.

Nie wiem czy to zdjęcie miało ubliżać 8C porównując je do MiTo?

Fiat to w pewnym momencie zauważył i postanowił zrewitalizować markę wypuszczając dwa supersamochody – modele 8C i 4C. 8C było technicznie powiązanie z Maserati Granturismo, ale za to 4C było już zbudowane zupełnie od nowa i miało być rywalem dla Lotusa Elise – stąd monokok z włókna węglowego, niewielka masa, niewielka moc i brak wspomagania kierownicy – wszystkie te elementy miały stworzyć jedyne w swoim rodzaju auto sportowe, które ucieszyłoby każdego entuzjastę szybkiej jazdy. Plan był dobry, ale 4C była dużo za droga, miała paskudne przednie światła i finalnie nie osiągnęła zakładanego sukcesu. 
Pomimo to zarząd (jeszcze wtedy) FCA uznał, że dobrym planem będzie zbudowanie jakiegoś normalnego auta, takiego, które faktycznie będzie mógł sobie kupić przeciętny klient, i zacząć na dobre rywalizować z BMW, Audi i Mercedesem. Więc dali inżynierom wolną rękę i powiedzieli: “chłopaki, to ma być prawdziwa Alfa Romeo, zero kompromisów”. I tak powstała Giulia.

Teraz zaczyna się komedia

Można o Giulii powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że to brzydki wóz.

Bo żeby upewnić się, że nowy model będzie Alfą Romeo w 100% opracowano zupełnie nową platformę, zupełnie nowe silniki i zupełnie nową fabrykę – wszystko po to, żeby ten samochód prowadził się jak na auto z grillem Scudetto przystało.
Recenzenci zachwycali się Giulią Quadrifolgio mówiąc, że to wóz lepszy nawet niż bezkonkurencyjne M3. I nie ma się co dziwić – Alfa miała więcej mocy, ciekawszy silnik i zbudowana była najpierw jako sportowy sedan, a dopiero potem jako normalna odmiana, więc prowadziła się znakomicie lepiej. No ale nie samym QV człowiek żyje, a standardowa Giulia nie zachwyciła recenzentów. Nadal była najlepiej prowadzącą się propozycją, ale gdy w wersji sportowej można było przymknąć oko na detale, tak w zwykłej Giulii było to trudniejsze.

Stelvio prowadziło się wyśmienicie, ale entuzjaści woleliby Giulię kombi.

Potem pojawiła się Alfa Romeo Stelvio, czyli bazujący na mechanice Giulii SUV – w tym przypadku recenzje były podobne, QV super, wersja zwykła… eh.
Ale to nie znaczy, że Alfa nie mogła konkurować z klasą premium – mogła, jak najbardziej, produkty tej marki nie były wyraźnie gorsze – myślę, że nawet na nieintuicyjny system infotainment można byłoby przymknąć oko, gdy faktycznie kupiłoby się takie auto. 

Problem był gdzie indziej

Kamal mógł być kluczem do sukcesu Alfy Romeo, ale nigdy nie wszedł do produkcji.

Renoma Alfy Romeo z końcówki dwudziestego wieku została zamordowana przez Fiata i FCA, który przez lata robił wszystko, by skutecznie zniszczyć pozycję rynkową Alfy.
To znaczy – przestarzała i/lub niekonkurencyjna oferta, w której Giulietta nie była w stanie nawiązać rywalizacji z Golfem, a MiTo było raczej ciekawostką; brak SUVów i crossoverów, gdy to właśnie było najważniejsze… wyglądało to trochę tak jakby Fiat postawił krzyżyk na tej marce. 
I nawet rozpaczliwa próba ratowania tej renomy wypuszczając kolejkę superwozów, a potem wyśmienitą Giulię i Stelvio nie pomogła – znaczek przestał się kojarzyć z czymkolwiek, więc ludzie niechętnie kupowali auta tej marki. Bo niestety w klasie premium nie liczy się tylko jakość produktu ale też znaczek – co było widać po wynikach sprzedażowych Kii Stinger, która miała wszystko, by wykosić BMW serii 4 Gran Coupe i Audi A5 Sportback, ale znaczek był nie taki, więc klienci wybierali bezpieczniejsze opcje. 

żeby nie było, że zmyślam

W 2021 roku Alfa Romeo sprzedała 53 tysiące aut. Na cały świat. I mówimy tutaj o obu modelach: Stelvio i Giulii. To się wydaje całkiem sporą ilością tak szczerze mówiąc – przecież 53 000 samochodów to naprawdę dużo. Ale porównajmy to sobie z innymi markami – bo sukces w tym przypadku to nie jest tylko bezwzględna ilość sprzedanych aut, ale też informacja jak wygląda sprzedaż w stosunku do innych marek. 

Odwrotnie do Giulii, o Ypsilonie można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że jest ładny.

No to nie wiem – weźmy Lancię (tak, ta marka nadal istnieje), która ma w swojej ofercie jeden tylko model – Ypsilon – i tłucze go od prawie 15 lat bez przerwy sprzedając go tylko na włoskim rynku. I sprzedaje go 40 tysięcy egzemplarzy rocznie. To prawie tyle samo co Alfa Romeo na całym świecie!

Gama modeli BMW jest tak rozbudowana, że nie sposób ująć jej całej w jednym kadrze.

No ale dobra – może to jakaś dziwna specyfika włoskiego rynku, że kupują tylko Lancie i jak porównamy Alfę Romeo z jakimś realnym konkurentem to wyjdzie nam lepszy wynik? Sprawdźmy i porównajmy Alfę Romeo do… BMW – typowy reprezentant segmentu premium, który w mojej opinii jest najbardziej podobny do Alfy Romeo. No więc – w 2021 roku BMW sprzedało… 2 521 596 samochodów. Tak – ponad dwa miliony aut, w porównaniu do Alfowych 53 tysięcy. No ale okej, wyjdę do Alfy Romeo z pomocną ręką i wezmę pod uwagę, że mają tylko dwa modele – Stelvio, czyli konkurenta BMW X3 i Giulię czyli konkurenta BMW serii 3 i 4 i porównam sprzedaż całej marki do tych trzech aut z gamy BMW – może wtedy włosi mają szansę? No nie bardzo – BMW w 2021 roku sprzedało 490 tysięcy egzemplarzy serii 3 i 4 oraz 300 tysięcy sztuk X3. To daje razem prawie 800 tysięcy aut. I gdzie w tym wszystkim są 53 tysiące aut Alfy Romeo?

Nigdzie.

Rozmawiałem na temat sprzedaży Alfy Romeo z moją Panią Redaktorką i żeby opisać tę sytuację użyła następujących słów: “Naprawdę nie szkoda mi Alfy, firma pusta, bez kierunku i planu, jak mój łeb przed kolokwium”. I sam lepiej bym tego nie ujął – już pomijając niesłuszną autoironię, to zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi – Alfa przez lata nie miała celu i żyła tylko dlatego, że cieć zapomniał zamknąć bramę fabryki. Nagłe pragnienie rywalizowania z BMW to nie wszystko, żeby tę rywalizację nawiązać – co dobitnie pokazują wyniki sprzedażowe. I myślę, że Stellantis ma tego dość – zainwestowali w tę markę kupę szylingów tylko po to, żeby finalnie sprzedawać 50 tysięcy egzemplarzy rocznie. Żaden w tym interes, szczególnie, że hucznie zapowiadany, elektryczny następca Giulii oparty o nowego Chargera nadal stoi pod znakiem zapytania – niby Charger już jest, ale o nowej Giulii nie ma ani widu ani słychu. I myślę, że tak powinno pozostać – modele, które są w ofercie teraz powinny dojść do końca swojego rynkowego żywota, a potem Alfa Romeo powinna iść do piachu.

Tak samo jak Maserati, Chrysler i Lancia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *