Często jest tak, że prace artysty doceniamy dopiero po jego śmierci, a to kolejny taki przypadek.
Wiem, że nie wiecie o kim mówię, ale to się zaraz zmieni i zobaczycie, że mamy tutaj do czynienia z kolejnym Chrisem Banglem.
Sprawa wygląda następująco – entuzjaści marki BMW, szczególnie serii 3, 5 i 7 (powiedzmy E36, E46, E39 i E38) narzekają, że te nowe BMW to już nie to samo i generalnie motoryzacja się kończy, hurr durr.
Już pomijając temat tego, czy motoryzacja się kończy czy nie (spoiler alert – nie kończy się), skupmy się tylko na “nowych” BMW, które fani marki odrzucają jako brzydkie, paskudne i w ogóle a fe! I to na pewno nie ma nic wspólnego z tym, że nie stać ich na kupienie nowego BMW.
I tak – ja też uważam, że sposób projektowania modeli BMW zmienił się diametralnie – stare serie 3, 5 i 7 są narysowane bardzo lekko i mają bardzo stonowane linie nadwozia. Rewolucja miała miejsce, gdy głównym designerem marki stał się Chris Bangle, bo to od jego projektu serii 7 (E65) entuzjaści rzucili się z pochodniami na siedzibę marki, a klienci zaczęli masowo kupować E38, żeby jeszcze zdążyć przed zmianą generacji. Potem oczywiście awangardowy styl przeszedł do innych modeli takich jak seria 5 E60/E61, seria 6 E63/E64 czy nawet seria 3 E9x. I wiecie co?
To były najlepiej zaprojektowane BMW
Gdy spojrzycie na linie tych samochodów z perspektywy czasu to zdacie sobie sprawę, że są to najwolniej starzejące się modele z tamtego okresu. E39, E38 czy E46 już mocno trącą myszką, i nie chcę tu powiedzieć, że są brzydkie – bo nie są, tylko po prostu widać na pierwszy rzut oka, że te auta projektowane były w innej epoce – mają wystające zderzaki z wyraźnie zaznaczonymi listwami i generalnie widać po nich, że mają prawie 30 lat. Ponownie – nie uważam, że to są brzydkie samochody, ale widać po nich upływ lat.
Tymczasem modele zaprojektowane przez Chrisa Bangle’a nadal wyglądają dobrze. I tak – mają już ponad 20 lat na karku, ale dobrze zachowane egzemplarze nadal wyglądają wyśmienicie – nie tylko dlatego, że projektant wiedział co robi, ale też dlatego, że nie wyglądają na swój wiek. W mojej opinii E63 dopiero teraz wygląda nowocześnie. To znaczy – jest za małe jak na nowoczesny wóz swojej klasy, ale linie nadwozia i sposób w jaki są poprowadzone powoduje, że to auto dopiero teraz pasuje do ruchu ulicznego. To samo dotyczy E65 z resztą.
Potem na miejsce Chrisa Bangle’a wszedł Adrian Van Hooydonk, który… no cóż, BMW za które odpowiadał Adrian były ładne i dobrze trzymały się kierunku wyznaczonego przez Chrisa, ale… brak im było polotu, śmiałości i nieszablonowego myślenia.
Potem przyszedł Domagoj Dukec
I fani BMW pomyśleli, że marka postradała zmysły. Na drugą generację serii 4 wylała się fala hejtu, bo “zęby bobra” były uznane za paskudne i kto w ogóle na to pozwolił. Jest tylko jeden problem – obecna seria 4 wygląda fenomenalnie i nie jest to jedyny projekt Domagoja Dukeca, który jest absolutnie fantastyczny.
Ale wracając do Chrisa Bangle’a, bo ten przydługi wstęp nie wziął się znikąd. W momencie gdy pokazywano pierwsze samochody zaprojektowane przez Bangle’a to fani bardzo się z nimi nie lubili – uznali, że to nie są prawdziwe BMW i gdzie podziały się linie znane z poprzedników.
I to samo miało miejsce w przypadku projektów Domagoja Dukeca. Wcześniej wspomniana seria 4 była kozłem ofiarnym dla prasy motoryzacyjnej przez kilka miesięcy – dziennikarze wyszydzali grill nawiązujący do przedwojennych konstrukcji oraz bardzo luźne podejście do tzw. Hofmeister Knick. Czym jest Hofmeister Knick?
Kolejne projekty też nie zdobyły fanów, bo zarówno iX, XM jak i obecna seria 7 (G70) były oskarżone o kretyński design, który nie ma nic wspólnego ze starymi BMW.
Widzicie tu schemat?
Zawsze jak w BMW pojawi się jakaś rewolucyjna idea, szczypta awangardy, światełko fantazji to prasa i fani czują się obrażeni jak osoba o aparycji kobiety, która czuje się mężczyzną gdy ktoś zwróci się do niej per “pani”. Aha – zanim zostanę scancelowany przez tych 12 ludzi, którzy faktycznie czytają moje wpisy. Rozumiem problem, ale nie rozumiem reakcji.
W każdym razie – fani BMW reagują alergicznie na dowolną nową ideę w ich marce i najchętniej zobaczyliby w salonach “rekiny” z lat 60’ i 70, bo to przecież wtedy BMW robiło najlepsze samochody. Ja, mhm.
A prawda jest taka, że Domagoj Dukec ma rękę do samochodów i nawet jeśli nie wszystkie były w 100% udane, to jest kilka takich, na które za wcześnie wydano wyrok.
Co zaraz Wam udowodnię
BMW Serii 4 G22/G23/G26 – o tym aucie wspominałem już wiele razy w tym wpisie, ale nie dziwcie mi się, bardzo mi się ten wóz podoba. Zaznaczę tylko, że nie chodzi mi tutaj o M4, bo to jest nieco przesadzone, za dużo się w nim dzieje i nie “czuję” tego samochodu. Ale normalna Seria 4 coupe – czy też mocniejsze M440 to jest wspaniały wóz. Gdybym mógł, to przychodziłbym do salonu BMW codziennie, żeby pooglądać egzemplarz stojący u nich na wystawie. Kombinacja ciemnozielonego lakieru i delikatnie złotych nerek to strzał w dziesiątkę.
I tak, prasa uznała, że auto wygląda jak bóbr, ale zadajmy sobie pytanie – kiedy ostatnio widzieliście bobra, który ma 4 koła? A no właśnie. A G22 ma świetne proporcje i doskonałe detale – na zdjęciach tego nie widać, to prawda, ale zajrzyjcie kiedyś do okolicznego dealera BMW i obejrzyjcie ten wóz na spokojnie, gwarantuje Wam, że warto.
BMW Serii 7 G70 – uwaga, uprzedzam z góry, tutaj będzie kontrowersyjnie. Najnowsza generacja “siódemki” to najlepiej wyglądająca generacja tego modelu jaka kiedykolwiek powstała. Ponownie – to nie znaczy, że nie doceniam E38 czy mojego ulubionego E65, ale G70 jest drogowym twardzielem. Gangsterem, który owszem ma na sobie garnitur, ale i tak widać po nim, że jest napakowany niczym Mariusz Pudzianowski w szczycie swojej kariery. I chyba nie trzeba nikomu powtarzać, że jak ktoś wygląda jakby mógł przenosić samochody, a do tego zapewne ma klamkę za pazuchą to nie należy mu wchodzić w drogę. I takie właśnie powinny być flagowe BMW – patrzysz na nie i podświadomie wiesz, że masz uciekać. Jak jesteś na lewym pasie i w lusterku pojawia się G70 – uciekasz z drogi. Po prostu. Ty i właściciel G70 próbujecie zająć to samo miejsce parkingowe? Zawracasz i szukasz innego. W starciu z G70 zawsze jesteś przegranym, niezależnie od tego jak się czujesz.
I taka właśnie jest i powinna być Seria 7 – totalnie onieśmielająca. Bez farmazonów.
BMW iX – zacznijmy od tego, że wypisanie tego auta na liście udanych projektów Domagoja Dukeca nie oznacza, że to auto mi się podoba. Bo nie uważam go za specjalnie ładne. Ale widzę w nim pewną ideę. Pewną spójność. Nie wiem jak to opisać. Po iX po prostu widać, że jest zaprojektowane od początku do końca przez jedną osobę z jedną konkretną wizją w głowie – a to się obecnie zdarza dość rzadko.
Płaskie burty tego elektrycznego SUVa i minimalistyczne oświetlenie dobrze podkreślają rolę jaką to auto ma pełnić w gamie producenta. I owszem linie tego samochodu są trudne do przełknięcia. Owszem, nie widziałem żadnego iXa na drodze i owszem, są lepsze propozycje na rynku. Ale iXa doceniam za koherencję w połączeniu wyglądu, układu napędowego i pozycji w gamie. Świetny projekt, ale nie dla każdego.
BMW XM – Zacznę od tego, że ten samochód kompletnie mi się nie podoba. Uważam, że jest paskudny, obrzydliwy i odrażający w każdym stopniu, do tego jest tak o 10% za duży i o 70% zbyt ostentacyjny. Ale gdy zrozumiemy powód powstania XM to nagle okaże się, że projekt był przemyślany.
Najbardziej szpanerskim Mercedesem nie jest S-klasa. Nie jest nim też SL czy AMG GT. Najbardziej szpanerskim Mercedesem jest G-klasa. Na pierwszy rzut oka to przecież bez sensu, Gielik prowadzi się jak wóz drabiniasty, jest niekomfortowy, głośny, drogi, szczerze mówiąc niezbyt ładny i zupełnie nie pasuje do współczesnego krajobrazu motoryzacyjnego, ale jest charakterystyczny, bezczelny i wulgarny, a przy tym jest kanciasty niczym HUMMER. I właśnie czymś na ten wzór miało być XM – do granic wulgarnym SUVem, który gdzie się tylko pojawi będzie ściągał spojrzenia, BMW po prostu chciało stworzyć “G” po swojemu. Problemy w tym, że pomimo najszczerszych chęci gdzieś w drodze do puntku docelowego nazwanego literą “G” zgubili trasę i wyszło XM. Ale hej, jedno im wyszło – XM zwraca uwagę.
Ale tylko w salonie, widziałem na żywo jedną sztukę.
Jak widzicie, Domagoj Dukec wie co robi
Chyba, że nadal uważacie, że wszystkie jego projekty to nic nie warte bazgroły i chcielibyście, żeby wróciły stare dobre BMW takie jak E39 na przykład. To w takim przypadku mam dla Was świetną wiadomość:
Domagoj Dukec przechodzi do Rolls-Royce’a.
I co? Ha? No cóż – jeśli faktycznie uważacie jego projekty za brzydkie, to macie szczęście – teraz będziecie oglądać je dużo rzadziej, bo co do zasady Rolls Royce’y są mniej popularne niż BMW. Z tym, że chciałbym tutaj zauważyć, że Wasze narzekania i tęsknota za starymi BMW jest oderwana od rzeczywistości, bo klientom bardzo podobają się nowe modele bawarskiej marki i Domagoj nie zostałby przeniesiony do Rollsa, gdyby jego projekty nie odnosiły sukcesów na rynku. RR to jest marka o takiej renomie i klienteli, że nie mogą pozwolić sobie na słaby design albo na ryzyko – tutaj potrzebny jest dobry designer, który wie co robi.