Męczy Was zdejmowa motocykla ze stopki? A może w ogóle męczy Was jazda na nim? No to mam rozwiązanie.
Właśnie trwają 69-te Targi Motoryzacyjne w Tokio Targi Mobilności w Tokio na których japońscy producenci zaprezentowali swoje najnowsze gadżety z dziedziny mobilności. I jest wśród tych gadżetów jeden, który spodobał mi się szczególnie.
I nie chodzi mi tu o Daihatsu Vision E Copen
Czyli o koncept będący wizją nowej generacji Copena. W tym jednak przypadku Daihatsu całkowicie zerwało z poprzednikami jeśli chodzi o wymiary – nowy Copen nie ma być już Kei Carem, a ma być pełnoprawnym rywalem Mazdy MX-5. Co jest ciekawe o tyle, że Copen rywalizować ma z Miatą nie tylko wymiarami ale także silnikiem – mimo mody na samochody elektryczne koncepcyjny Copen zachował pod maską jednostkę 1.3 (tym razem napędzającą tylną oś), ale zasilaną “paliwem syntetycznym”. Jakim? Tego nie wiemy. Wiemy, że jest syntetyczne i prawdopodobnie ma konsystencję płynu.
Nie chodzi mi także o Suzuki eWX
Tak, wiem – Suzuki na Targach w Tokio zamierza pokazać także nowego Swifta, ale jest tak obrzydliwy, że nawet nie chce mi się na niego strzępić klawiatury. Ups, właśnie to zrobiłem.
No nieważne – pogadajmy o eWX, bo ten samochodzik naprawdę Suzuki wyszedł. Zgodnie z modą nowy koncept Suzuki jest elektryczny, ale żeby nie było za prosto mieści się on także w wytycznych przewidzianych dla Kei Carów. Jakbym miał być zgryźliwy to nazwałbym go po prostu elektrycznym WagonR’em. Ale że zgryźliwy nie jestem to powiem, że bardzo mi się to auto podoba – szczególnie jeśli chodzi o tanie miejskie pudełko, które będzie się łatwo parkować, a przy tym zachowa rozsądną praktyczność. Tak, zasięg 230km to nie jest dużo, ale bądźmy szczerzy – ilu z nas przejeżdża więcej niż 200km po mieście za jednym razem?
Chodzi mi o Yamahę MOTOROiD 2
Gdy zobaczyłem koncept tego motocykla to dosłownie zgłupiałem. Nie dość, że jest absolutnie piękny, w mój ulubiony “cyberpunkowy” sposób to jeszcze jego konstrukcja wykracza poza moje rozumienie budowy motocykli. Dosłownie lasuje mi on obwody z mózgu.
Ale zanim powiem cokolwiek więcej…
…musimy ustalić jedno. Osobiście nie znam się na motocyklach – jedyny z nich, który potrafię rozpoznać na ulicy to Suzuki Hayabusa, ale bądźmy szczerzy, nie jest to wybitne osiągnięcie. “Hayka” to jeden z najbardziej charakterystycznych ścigaczy, nie tylko jeśli chodzi o motocykle z lat 90’ ale także wśród nowych konstrukcji.
No to skoro już wiemy, że jestem motocyklowym filistrem to możemy przejść do MOTOROiD’ów. I liczba mnoga jest celowa – bo były dwa.
Czym jest Yamaha MOTOROiD?
Ze strony Yamahy możemy wyczytać że MOTOROiD to kolejny etap w rozwoju filozofii Jin-Ki Kanno czyli sposobu w jaki Yamaha tworzy motocykle by obcowanie z nimi przypominało obcowanie z żyjącym stworzeniem.
Jin-Ki Kanno tłumaczone jest przez Yamahę na The seductive exhilaration felt when one with the machine czyli po prostu Uwodzicielskie podniecenie odczuwane, gdy jesteś z maszyną. Wiecie co? Po polsku brzmi to paskudnie, więc zostaniemy przy Jin-Ki Kanno bo jako jedyne jest zwięzłe i nie brzmi jakby mówił to mechanofil.
W każdym razie – planem Yamahy było by za pomocą MOTOROiDa pokazać, że obcowanie z motocyklem może do bólu przypominać obcowanie ze zwierzęciem, które nas słucha z nami współpracuje. Dzięki takiemu zabiegowi jazda na motocyklu miałaby stać się wspólnym wysiłkiem motocyklisty i motocykla by osiągnąć jeszcze lepsze osiągi, frajdę z jazdy i połączenie z maszyną.
Ale co to znaczy?
Cóż – właściwie to nie wiadomo, MOTOROiD to tylko koncept, więc nikt na nim nigdy nie jeździł. To co jest ciekawe to fakt, że dzięki rozbudowanym czujnikom i sztucznej inteligencji MOTOROiD jest w stanie samemu zdjąć się ze stopki i podjechać do nas gdy go potrzebujemy. Wygląda to naprawdę magicznie – zobaczcie sami:
Zauważyć możecie również specyficzną konstrukcję tego motocykla z ramą, która obejmuje cylinder z przytwierdzonymi do niego bateriami. Jest to rozwiązanie naprawdę przemyślane, bo dzięki takiemu ułożeniu baterii MOTOROiD wykorzystuje je jako żyroskop by samemu utrzymać pion i nie wywracać się na boki nawet podczas postoju.
Zastanawiający może być także sposób umieszczenia kierownicy, której krańce nie są umieszczone poziomo jak ma to miejsce w normalnych motocyklach, a skierowane są w dół. Przypuszczam wynika to z faktu zdolności MOTOROiDa do samostabilizacji, co nie wymaga od motorzysty typowego dla innych jednośladów ułożenia rąk.
Intrygujący jest także fakt, że MOTOROiD posiada dodatkowe “łapki”, które trzymają plecy kierującego. Podczas szybkiej jazdy takie rozwiązanie może ułatwić stabilizacje ciała, natomiast podczas wypadku zdecydowanie trudniejsze byłoby strategiczne opuszczenie motocykla. No chyba, że MOTOROiD dysponuje jakąś technologią, która zapobiega WSZYSTKIM wypadkom, nawet tym, które wynikają z idiotycznych pomysłów właściciela.
W tym roku Yamaha pokazała MOTOROiD 2
I nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że MOTOROiD 2 to po prostu rozwinięcie idei oryginalnego MOTOROiDa z 2017 roku. Tym razem Yamaha postanowiła jednak rozbudować ideę motocykla-kompana do maximum, bo MOTOROiD 2 ma mieć możliwość podążania za właścicielem na terenie domu lub na przykład na parkingu, a także uczestniczyć w spacerach czy biegach.
Dodatkowym atutem drugiego MOTOROiDa jest fakt, że dzięki niespotykanej nigdzie wcześniej strukturze ma on dawać motocykliście całkowicie nowe doznania z jazdy, które mają pozwolić mu czuć więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Wizualnie doskonale widać, że projektanci nie wymyślali MOTOROiDa na nowo, więc sylwetka nowego konceptu mocno przypomina starą wersję. Największa różnica jest jednak w środkowej części motocykla, gdzie nie znajdziemy już trzech wielkich baterii przypominających “paluszki”, a jeden wielki panel skrywający akumulator. Osobiście uważam to za zmianę na minus, ale są pewnie ludzie, którym bardziej podoba się czysty design MOTOROiDa 2.
Jest tylko jeden mały problem
Nie widzę sposobu by faktycznie używać nowego konceptu Yamahy. Znaczy, tak ma on silnik oraz koła, to nie ulega wątpliwości.
Gorzej, że nie ma on siodełka. Ani kierownicy.
Ma on natomiast wielki odchylany panel, który służy… czemuś? Nie wiem, nie ma na ten temat informacji – faktem jest, że na pewno otwarcie jest za małe by ktokolwiek mógł w nim usiąść. Już pomijając fakt, że byłoby to bardzo niewygodne, bo otwór jest przesunięty w kierunku przodu motocykla.
Wracając do tematu kierownicy – zostały po niej tylko rączki, które nie są ruchome. Nasuwa się więc pytanie w jaki sposób odbywa się sterowanie tym jednośladem. I pytanie to pozostaje bez odpowiedzi – moim zdaniem może chodzić o balans ciałem do którego MOTOROiD 2 sam dorzuci ruch kierownicą, co byłoby nie najgłupszym rozwiązaniem. Ale powtórzę – nie znam się na motocyklach i moje zgadywanie może nie mieć wiele wspólnego ze stanem faktycznym.
Powinienem skończyć się czepiać
Prawda jest taka, że koncepty często są po to, żeby pokazać nowe idee i pomysły, a nie do końca po to, żeby działać. I tą część Yamaha zrobiła celująco – MOTOROiD 2 to świetny pomysł, który wygląda fenomenalnie i doskonale rozwija ideę motocykla. Motocykla, który rzadko kiedy jest środkiem transportu, a często zabawką, z którą jesteśmy związani emocjonalnie.