Ferrari-599-miniaturka

Ferrari 599 zmieniło supersamochody na zawsze

Nie jestem fanem Ferrari, ale nawet ja muszę przyznać, że czasem mają świetne pomysły.

Przywykliśmy już do tego, że samochody z najwyższej półki często są popisem technologicznym i pokazem najnowszych nowinek. I Ferrari 599 jako flagowy model marki z Maranello nie było wyjątkiem. 

Jednak to, co wyróżnia nowinkę zaprezentowaną w 599 od innych innowacji to fakt, że nie jest ona kolejnym elektronicznym systemem albo gadżetem – co to, to nie, w przypadku tego modelu Ferrari się wysiliło. No, prawie, bo to wciąż model zaprojektowany przez Pininfarinę, a nie tak jak późniejsze przez Centro Stile Ferrari.
Może studio Pininfarina wiedziało, że współpraca z Ferrari się kończy i po prostu chciało rzutem na taśmę pokazać jak powinno wyglądać Ferrari z V12? Nie wiem. Faktem jednak pozostaje, że projekt 599 zdecydowanie wywołał zamieszanie na rynku super-szybkich Gran Turismo.

Ale o co chodzi?

Spójrzcie na zdjęcie powyżej – jest to zdjęcie Ferrari 599 z profilu. I teraz możecie zgadywać, gdzie jest rewolucja. Śmiało – na pewno ją widzicie.

I nie - nie chodzi o przednie światła

Owszem, są one wyjątkowo niewielkie jak na ten rozmiar samochodu, ale mimo to wyglądają zgrabnie i po prostu dobrze. Prawdopodobnie wynika to z cofniętej maski i wyprowadzonych do przodu przednich błotników.

Problem w tym, że nikt nie powiedział Mansory, że to, że jakaś część idealnie pasuje do jednego auta oznacza, że będzie pasowała do innego. I tak powstało bazujące na Mercedesie SLS Mansory Cormeum.

Obrzydliwe to jest. No ale ok, taki Mansory ma styl. Albo raczej jego brak.
W każdym razie – nie, przednie światła nie były rewolucyjnym elementem w designie 599. Ale jak już mówiłem – są bardzo ładne.

To może boczne wloty powietrza?

Też nie. Warto jednak zaznaczyć, że w Ferrari 599 są one dość nietypowe, bo znajdują się zarówno za przednimi kołami, jak i przed tylnymi.
Jak się domyślacie mają one różne funkcje. Elementy znajdujące się w przedniej części samochodu (tuż za tarczą z logo Ferrari) to raczej wyloty niż wloty. Służą one bowiem do odprowadzania powietrza z przednich nadkoli. Jest to o tyle ważne, że pod nadkolami często panuje nadciśnienie, które negatywnie wpływa na prowadzenie samochodu podczas szybkiej jazdy.
Elementy znajdujące się z tyłu służą z kolei do chłodzenia – nie ma w tym nic ciekawego gdyby nie to, że chłodzą one… hamulce. Mimo, że hamulce z tyłu hamują zwykle z mniejszą siłą niż te zamontowane z przodu to są one nie mniej istotne i ich przegrzanie może być tragiczne w skutkach.

Chodzi o pewien dziwny element

Czyli o słupki trzymające dach. Konkretnie o ostatni z nich czyli tak zwany „słupek C” – zobaczcie:

Jeżeli nadal nie widzicie w tym nic ciekawego to spokojnie – nie dziwię Wam się. Ale teraz zmienimy ujęcie i zobaczycie, że ze słupkiem C jest coś mocno nie tak:

Teraz to widać dokładnie – słupek C „lewituje” i nie ma połączenia z szybą i łączy dach z resztą nadwozia zupełnie pomijając szybę boczną.

I niesie to za sobą pewne konsekwencje. Pierwsza, mniej istotna, jest taka, że Ferrari 599 właściwie nie ma szyby bocznej – jest szyba tylna, która zachodzi na boki by połączyć się ze słupkiem B.
Drugim skutkiem „lewitującego” słupka C jest poprawa aerodynamiki. Dzięki takiemu zabiegowi Ferrari nie dość, że zmniejszyło turbulencje powietrza to jeszcze do tego było w stanie skierować powietrze w odpowiednie miejsce – czyli na niewielki spoiler znajdujący się na końcu klapy bagażnika.
Dzięki temu 599 jest bardziej opływowe, a przy tym lepiej trzyma się drogi. Ale oni to wymyślili!

Te lewitujące słupki nazywają sie "Flying Buttresses"

Na pierwszy rzut oka ta nazwa może wydawać się śmieszna, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że „Flying Buttresses” znaczy tyle co „latające podpory”. Całkiem trafna nazwa jeśli mam być szczery.

Jednak pierwszym autem, które możemy kojarzyć z zastosowaniem „Latających Podpór” nie jest Ferrari 599 tylko Maserati Merak:

Tylko, że w przypadku auta z widelcem w znaczku Flying Buttresses zostały zastosowane całkowicie jako element estetyczny, który miał dodać autu lekkości i powabu. I to się udało – Merak wygląda genialnie i zdecydowanie jest jednym z najładniejszych Maserati w historii.

Flying Buttresses obecnie

Obecnie rozwiązanie wprowadzone w Ferrari 599 staje się coraz bardziej powszechne. I nie mówię tutaj tylko o ultra-drogich supersamochodach, ale także o tańszych autach takich jak Kia Niro na przykład. Ten zabieg jest tam ukryty, ale jeśli przyjrzycie się uważnie to zobaczycie, że powietrze przepływa przez tylny słupek zmniejszając opór aerodynamiczny. Świetne rozwiązanie, które pozwala zmniejszyć spalanie w wersji spalinowej i wydłużyć zasięg w elektrycznej e-Niro.

Latające podpory możemy zaliczyć do kolejnej technologii, która debiutowała w awangardowym samochodzie za miliony monet by potem z biegiem czasu stać się coraz częściej spotykanym rozwiązaniem.

Rozwiązaniem, za które możemy dziękować Pininfarinie i zaprojektowanemu w tym studiu Ferrari 599.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »