transakcja

Jak kupić samochód używany?

Zwykło się mówić, że kupowanie samochodu używanego samochodu, to jak przechodzenie po polu minowym. No więc jak zostać dobrym saperem?

Kupowanie auta używanego to trudne zadanie. Nie dlatego, że ciężko takowy znaleźć. Wręcz przeciwnie. Gorzej, jeśli chodzi o znalezienie dobrego egzemplarza, który nie okaże się skarbonką i nie będzie wymagał ciągłych interwencji mechanika. Co robić?

Co chcecie kupić?

To jest trudne pytanie. Bo najlepiej, żeby było szybko, ekonomicznie, tanio, bezawaryjnie, łatwo do parkowania, dobre w trasy i nadawało się do przeprowadzek z lodówką i wersalką w roli głównej. Tylko… tylko, że tak się nie da. No chyba, że macie jedną z kreacji Rinspeed, ale to temat na inny wpis. Więc musicie wybrać swoje priorytety. Optymalnie takie, które się nie wykluczają. Albo, zdać sobie sprawę, że pewne cechy wpływają na drugie i pogodzić się z kompromisem. To co? Priorytety wybrane? Świetnie, idziemy dalej.

Jaki macie budżet?

To pytanie jest mocno uzależnione od poprzedniego. Często jest tak, że budżet okraja nasz wybór. Albo mocno go modyfikuje. Względnie oznacza większe kompromisy co do silnika czy stanu pojazdu. Więc nie nastawiajcie się na na Porsche za półtora tysiąca złotych. A nawet jeśli znajdziecie, to raczej będzie kupą rdzy niż samochodem. Budżet musicie więc wymierzyć na samochód, który chcecie kupić. Oraz samochód na budżet. No, nie jest to zbyt skomplikowane.

Gdzie będziecie auta używać?

To nie jest pytanie, którego większość z nas sobie nie zadaje. Ale zamykają się w nim 2 inne pytania. Po pierwsze, istotne jest gdzie będziecie parkować. Jeśli mieszkacie w podejrzanej okolicy, gdzie Golf 3 to szczyt marzeń, to nie radzę kupować rzucającej się w oczy S-klasy na chromowanych felgach, bo tydzień później może w niewyjaśnionych okolicznościach zniknąć. I tyle będzie z radości. Po drugie, gdzie będziecie jeździć? Jeśli mieszkacie na małej wsi, która jest z każdej strony otoczona polnymi drogami to nisko zawieszony samochód sportowy może spowodować, że nie pojedziecie nim zbyt daleko. Albo w ogóle.

Jaki model?

Po udzieleniu sobie odpowiedzi na poprzednie pytania możecie sobie zacząć robić listę aut, które wpasowują się w wymagania. Tylko nie ograniczajcie się do jednego modelu. Wybierzcie 4-5 różnych samochodów. Jeśli natomiast lista wam się wydłuża i tracicie rachubę, polecam metodę pociągu. Polega ona na tym, że nazwę każdego auta piszemu na kawałku papieru, albo kartoniku i układamy je w kolejności przydatności, fajności, użyteczności czy innych kryteriów, którymi rządzi się wasz mózg i gust. Bierzemy najfajniejszą piątkę, no może szóstkę i to są nasze wybrane auta. Proste.

Jaki silnik?

Większość samochodów ma w swojej gamie wiele wersji silnikowych. Diesle, benzyny czy spotykane coraz częściej hybrydowe układy napędowe to tylko czubek góry lodowej jeśli chodzi o to co można spotkać pod maską samochodu. Problem pojawia się gdy zaczynamy filtrować silniki po awaryjności. Wtedy ich gama może się solidnie skrócić albo nawet cały model może wypaść z teleturnieju. Wtedy bierzemy kolejny z listy i sprawdzamy.

Wybrane, co teraz?

No to na co czekasz? Wchodzimy na Otomoto czy OLX i szukamy odpowiednich modeli. Oczywiście im szersze widełki kryteriów tym będzie więcej dostępnych ofert. Tylko teraz tak. Jeśli znajdziecie wymarzoną ofertę to nie myślcie sobie od razu “Tak! Jutro jadę kupić”. No bez przesady. Obejrzyjcie zdjęcia dokładnie. Potem wyślijcie ogłoszenie komuś, kto zna się od was lepiej i jest mniej napalony. On wam wskaże jakich zdjęć brakuje oraz zwróci uwagę na wady widoczne na zdjęciach.

Dzwonię, o co pytać?

Jeśli widzicie wady, to zapytajcie o ich pochodzenie. Poproście o zdjęcia, których brakuje. Oraz co najważniejsze, słuchajcie sprzedającego. Słuchajcie dokładnie. Zwracajcie uwagę na to jak buduje zdania. Jak odpowiada na pytania. Jeśli musicie go ciągnąć za język to znaczy, że coś może być nie tak, albo ze sprzedawcą albo z samochodem. Pewne wady ukryte, albo że sprzedający jest handlarzem i chce sprzedać auto jakiemuś jeleniowi.

Dodatkowe kroki

Jeśli kupujecie popularny model, który ma pewną rzeszę fanów to poszukajcie grup na FB skupionych na danych autach. Wrzućcie tam ogłoszenie, albo kilka na które macie oko, na pewno ktoś zna któreś z nich. Ba! możliwe, że znajdziecie nawet właściciela. Możecie też zapytać czy ktoś nie ma wartego uwagi egzemplarza. Może będzie coś fajnego.

Jeśli jednak, nie chce wam się wybierać modelu czy samemu szukać wersji silnikowych, możecie do mnie napisać, ja wam chętnie udzielę pewnych rad i opiszę je w serii “Co Kupić”. Wystarczy, że napiszecie mi wymagania i budżet, znajdę modele, które są warte uwagi i postaram się wypisać na co zwrócić uwagę. W każdym razie, nie bójcie się pytać, ani mnie, ani sprzedających, ani na grupach. Jedyne głupie pytania to te, które nie zostały zadane.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Tak zwany “biforek” czyli historia Subaru Legacy

“Biforek” to taki melanż przed właściwym melanżem – w odróżnieniu od afterka, który jest melanżem po melanżu. A dlaczego o tym mówię? Cóż – jeśli interesujecie się japońską motoryzacją to z pewnością spotkaliście się z marką Subaru. Chociaż – z tą marką pewnie spotkaliście się nie tylko jeśli interesujecie się japońską motoryzacją. Możecie ją też

Czytaj więcej »

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »