Witam na ostatniej prostej, czyli cotygodniowym podsumowaniu newsów z motoryzacyjnego świata.
Ah, trzynastka. Numer, podobno, straszliwie pechowy. Chociaż to też zależy, bo w Japonii boją się cyfry 4, nie 13. Właściwie to sam nie wiem czemu to akurat 13 jest pechowe, a nie na przykład… nie wiem – 7. Kiepski przykład, bo 7 ma już przypisaną rolę – to “szczęśliwa” cyfra. Dobra, wiecie co? Ta rozkmina o cyfrach i liczbach jest dla mnie strasznie męcząca – głównie dlatego, że nie mam o nich pojęcia. Przejdźmy może do czegoś o czym mam pojęcie. Do samochodów.
W komforcie i… komforcie.
W zeszłym tygodniu pisałem o nowym S63 AMG – limuzynie o mocy 800hp, która oprócz niesamowitych osiągów zapewnia wybitny komfort. Co jednak, jeśli osiągi Was nie obchodzą, a komfort zwykłej S-klasy Was nie zadowala? Kupujecie Maybacha. A co jeśli nawet Maybach nie jest wystarczająco dobry? Wtedy możecie zamówić Mercedesa-Maybacha S680 4Matic Haute Voiture (nie, ja też nie wiem jak to się czyta). Haute Voiture to wersja inspirowana modą, której powstanie tylko 150 egzemplarzy. Jednym z wyróżników tej wersji są specjalne wzory tapicerki, inne grafiki na wyświetlaczu MBUX oraz… kieliszki na szampana w kolorze różowego złota. Te kieliszki mnie przekonały, ile muszę zapłacić? … a, jeśli pytam to znaczy, że mnie nie stać. No cóż.
Sztuczna Inteligencja może i jest sztuczna, ale za to nie jest inteligentna
Audi postanowiło zatrudnić AI do projektowania felg. Sprytnie. Problem jednak w tym, że AI wypluło dwa rodzaje obręczy. Albo takie, których nie da się stworzyć, albo… albo takie, które już kiedyś były. I w tej wtórności nie chodzi tylko o koła stosowane w różnych modelach Audi. Są tam też wzory znane z Hondy, Volkswagena, Alfy Romeo czy firm takich jak Enkei, które zajmują się produkcją felg. Może po prostu najlepsze wzory zostały już wymyślone i nic lepszego nie będzie?
Donkervoort? No jakaś choroba?
Nie, na szczęście nie. Donkervoort to producent ultra-lekkich samochodów sportowych, korzystających z silników Audi. Ale nie chodzi o motory V8 lub V10 tylko o uturbione rzędowe piątki, znane między innymi z modelu RS3. Tylko, że RS3 to hatchback (lub sedan) z dwusprzęgłową skrzynią, napędem AWD i masą prawie 1700 kg, a nowy Donkervoort F22 to zupełnie inne zwierze – dwa miejsca, pięciobiegowy manual, napęd na tylną oś i masa wynosząca 750 kg. A, a no i moc podbita z seryjnych 400hp, do 500hp. Oszczędzę Wam liczenia i powiem, że to aż 660hp na tonę masy. To lepszy stosunek moc/masa niż w Bugatti Veyron.
Warto także wspomnieć, że F22 nie jest wyposażony we wspomaganie hamulców, ABS czy ESC, a wspomaganie kierownicy jest opcją, tak samo jak ekran centralny w postaci iPada. Ale za to są drzwi otwierane do góry, a to jest ważniejsze niż jakieś tam bezpieczeństwo.
Ciekawe co jest bardziej niezawodne: silnik elektryczny czy spalinowy?
Kojarzycie takiego Pick-upa jak Toyota Hilux? Pewnie tak, wszakże to jeden z najbardziej niezniszczalnych samochodów jakie kiedykolwiek powstały. Hiluxy są na tyle niezniszczalne, że to właśnie one, a nie jakieś VW z dieselkiem są wykorzystywane w Afryce podczas wojen, powstań czy podczas codziennej pracy. Niech kolejnym dowodem na niezniszczalność Hiluxa będzie fakt, że nawet Top Gearowi nie udało się takiego unieruchomić. Teraz Toyota pokazała elektryczną wersję Hiluxa. I właściwie, nie mamy danych a propos napędu, ale to nie ma znaczenia, bo nie liczy się zasięg i moc tylko niezniszczalność. A to ciągle stoi pod znakiem zapytania w przypadku aut elektrycznych.
Terenowy Mustang trafi do Europy!
Już uspokajam: nie chodzi mi o nową wersję Mustanga, która oprócz V8 ma także podniesiony prześwit. Nie chodzi mi także o Mach-E bo ten model w Europie już jest i sprzedaje się naprawdę nieźle. Chodzi mi o Forda Bronco, czyli model, który powstał w podobnym czasie co Mustang i miał podobne założenia. Z tą różnicą, że Bronco miał być terenowy, nie sportowy. Coś jak Jeep Wrangler, tylko z innym znaczkiem. Jeśli już chcecie pognać do salonów po Wasz egzemplarz, to mam dwie wiadomości. Po pierwsze: Bronco dostępny będzie już od przyszłego roku. Po drugie: tylko na określonych rynkach i w ograniczonej liczbie sztuk. Tak więc radzę się pospieszyć i mieć nadzieje, że do Polski trafi kilka egzemplarzy tej amerykańskiej terenówki.
Smart jaki jest każdy widzi. Tylko, że nie.
Na pewno kojarzycie Smarty. To te małe pudełeczka, które mogą parkować w poprzek na miejscach do parkowania równoległego. Owszem, były też większe modele, takie jak Roadster albo ForFour, ale Smarta znamy głównie z malutkiego ForTwo. Tylko, że sytuacja ma ulec zmianie, bo Smart zamierza stać się bardziej poważną marką premium, a nie tylko producentem stylowych aut miejskich. Problem w tym, że przez tą zmianę Smart nie wygląda jak Smart. I mówię to pomimo faktu, że zwykle staram się wyrabiać swoje opinie trochę na przekór mediom. W każdym razie – nowy model nazywa się Smart #3 (Hashtag3) i będzie elektrycznym crossoverem. Czym innym miałby być, jak nie crossoverem, w końcu nikt nie chce niczego innego niż crossoverów. Zamiast limuzyny kup crossovera, zamiast dostawczaka kup crossovera, zamiast auta miejskiego kup crossovera, zamiast auta sportowego kup crossovera, zamiast kabrioletu kup crossovera, na pewno się wyróżnisz w tłumie innych crossoverów.
Dobra, chyba się nieco za bardzo odpaliłem. Na koniec dodam tylko, że podobno nowy ForTwo jest w planach. I to na ten model czekam, nie na kolejnego elektrycznego crossovera.
Chcecie więcej newsów? Będziecie musieli poczekać do przyszłego tygodnia. A tymczasem odmeldowuję się, bo wieść Smarcie crossoverze mnie rozsierdziła.