Dobra, jest możliwy. Problem w tym, że nie dotrzecie tam gdzie macie dojść.
Z poprzednich moich podróży pewnie już wiecie, że podróże ze mną nigdy nie są tym czym powinny być. Ktoś mnie zabiera do zabytkowej dzielnicy miasta podziwiać architekturę, a co ja robię? „O W MORDE TO MERCEDES W140” – więc już wiecie czego spodziewać się po podróży do Rybnika.
Punkt pierwszy, czyli pamiątki z Afganistanu
Plan był prosty, odwiedzić rybnicki park na kampusie, bo podobno jest wspaniały. Mówię podobno, bo tam nie dotarliśmy. Pierwszy problem pojawił zasadniczo tuż po zgarnięciu znajomego z którym byliśmy umówieni. Przejechaliśmy może 2km i nagle…
Tarpan Honker to taki polski Land Rover Defender albo Mercedes G-klasa. Maksymalnie prosty pojazd wojskowy o niezłych zdolnościach terenowych. Opinie o nim są różne, to fakt. Warto jednak zaznaczyć że Tarpany takie jak ten walczyły w Afganistanie i podobno były całkiem nie najgorsze.
Ciekawiej jednak zrobiło się gdy robiąc zdjęcia Honkera podszedł do nas jego właściciel. Myśleliśmy, że się na nas zdenerwuje za robienie zdjęć jego auta. Tymczasem on ucieszony naszym zainteresowaniem postanowił pokazać nam resztę swoich skarbów. I obczajcie to:
Ale jeśli myślicie, że na Tarpanach odkrycia w tym miejscu się skończą, to… się mylicie. Bo właściciel Tarpanów, które widzicie należy od długich lat do najstarszej grupy survivalowej – założonej w 1992 roku grupy Ranger. Ma też fanpage na FB nazywający się Honker Chrisa. Polecam obserwować, bo koleś jest mega zakręcony i ma dużą wiedzę o swoich zainteresowaniach. Oszczędzę Wam szukania tu macie link: HONKER CHRISA
Ah, zanim zapomnę. Kolekcja Chrisa to nie tylko Tarpany, bo jest też…
Myślałem, że jesteśmy w Rybniku, a tu Lublin. Hm… W każdym razie, sprawa z tym Lublinem też jest zabawna, bo jest to cywilny Lublin, ale, jak już pewnie zgadliście, stylizowany na wojskowego. Chris mówił, że jest to auto, którego na pokazach używają do wożenia „rannych”. Jest to o tyle zabawne, że jest to konstrukcja typu „kipper” czyli paka się podnosi. Rannych można szybko rozładować na stertę i jechać po resztę. Haha. Kiepski dowcip, już kończę. W każdym razie punkt pierwszy kończę jeszcze jednym wybitnym pojazdem:
Jest on wybitny, nie tylko ze względu na większą niż zwykle ilość kół ale też na jego historię. Należał on do osoby niepełnosprawnej, która miała problem z rękami. Problem był na tyle dokuczliwy, że normalny rower był dla niej zbyt mało stabilny. Rozwiązaniem tego problemu były podwójne koła z przodu. Tak jak to jednak zwykle bywa, rozwiązanie problemu przyniosło więcej problemów, bo konstrukcja była niesamowicie wywrotna. Obecnie więc bohater jeździ również na trójkołowym rowerze tylko tym razem dwa koła są z tyłu.
Punkt drugi, czyli BMW E30 i kilka bonusów
Zanim jednak do BMW przejdziemy, jeszcze jedna rzecz. Chris, właściciel Tarpanów dał nam cynk o człowieku, który mieszka niedaleko i rzekomo posiada Cadillaca. Podał nam nawet instrukcję jak tam dojechać – wiecie, standardowo: w prawo, w lewo i w drzewo, a za drzewem szary dom. Wszystko zrozumieliśmy. Właściwie, to nie zrozumieliśmy, ale rzekomego Cadillaca znaleźliśmy. Tylko, że Cadillac nie był Cadillac’iem, a…
Zupełnie nie jestem zdziwiony, że Caddilac okazał się Lincolnem. W końcu jak coś jest duże i amerykańskie to jest Caddilac’iem, nie? No nie, ale rozumiem tok myślenia. Wiecie co mi się spodobało w tym Lincolnie? Dwie rzeczy.
Po drugie sposób jego zachowania. Zachowania, nie w rozumieniu nie mlaskania w restauracji, a w rozumieniu stanu w jakim ten samochód jest. Jak możecie zauważyć, nie jest on w stanie idealnym. Lakier jest nieco wypłowiały, tu jakaś szpachla i sporo rdzy. Borze najzieleńszy jak ja lubię takie autentyczne samochody. Takie, po których widać, że są używane a nie chuchane.
Oglądając Lincolna zdaliśmy sobie sprawę, że jest zimno i nie chce nam się iść na spacer. Szybka decyzja: wracamy. Tylko, że nawet krótka droga samochodem nie może obyć się bez szukania dziwnych aut.
W miejscu wskazanym przez strzałkę dojrzałem samochód, który sam określiłem „niebieskim BMW E30 sedan na wąskiej lampie”. I wiecie co? Mimo praktycznie żadnej widoczności…
W tym wypadku nawet ja się zdziwiłem, że miałem rację. Co warto zaznaczyć, jest to wersja 324. Widziałem wersje 320, 325 czy 318 ale 324 widziałem po raz pierwszy. Pierwszym pytaniem do właściciela było więc czym to 324 jest? „To jest diesel” – no tak, teraz się wszystko wyjaśniło.
O historię zderzaka i spoilera też zapytałem, wiadomo. No więc gdy właściciel kupił to E30 była moda na tuning w stylu Szybkich i Wściekłych więc założył taki pakiet, żeby jego BMW wyglądało lepiej. Jak sam jednak przyznaje, wygląda to źle i nie wie co miał w głowie jak to montował. Obecnie E30, które widzicie czeka na renowację po tym gdy żona właściciela ukręciła wałek rozrządu. Nie, nawet właściciel nie wie jak to możliwe, ale zostawił sobie ukręcony wałek na pamiątkę. Ah, E30 nie jest na sprzedaż, gdyby było to byłaby kartka, proste.
I jeśli myślicie, że to tyle i wróciliśmy do domu, to… nie. Bo po drodze zajrzeliśmy podziwiać Tatry. Czekaj, ale jak Tatry skoro to Rybnik?
I tym górskim akcentem kończymy dzisiejszy wpis. Dobranoc!