Oszukiwanie powszechnie kojarzone jest z byciem słabym i próbą nadrobienia braków w fachu. Gdy jednak do gry wchodzą wielkie pieniądze sprawa ma się nieco inaczej…
Obecnie coraz częściej słyszy się o “cheatowaniu” w komputerowych grach turniejowych takich jak Counter Strike: Global Offensive czy League Of Legends. W tych przypadkach jednak realizowane działania są w pełni nielegalne i zawodnicy wiedzą o tym. Dzisiejsze przykłady to jednak oszustwa… legalne? Mieszczące się w szarej strefie przepisów, gdzie zasady są niejasne lub niesprecyzowane, tudzież sędziowie oceniający legalność robią to w bardzo specyficzny sposób. W sporcie tak już jest, że trzeba wykorzystać każdą możliwość zdobycia przewagi.
Ważna uwaga: Nie będę poruszał afer pokroju Crashgate, bo nie chcę was tu nudzić polityką, czy dyskusją kto co zrobił albo nie zrobił. Nie o to chodzi w tym wpisie. Jeszcze jedno, pozycje na liście są losowe.
Turbo-moc Toyoty!
Zaczniemy od afery, która zainspirowała ten cały wpis.
Jest rok 1995, Toyota właśnie walczy o zdobycie 4 tytułu mistrza świata w WRC. I pewnie myślicie, że mają z tym jakikolwiek problem… Otóż, nie. Bo ich auto jest około 50hp mocniejsze niż wszystkie inne startujące w zawodach. Jak? To teraz zaczyna się zabawa. Przepisy w WRC nakazywały montowanie zwężek w turbo. Zwężki te ograniczały ilość powietrza dostającego się do silnika, co ograniczało moc. Proste i logiczne. Toyota jednak zbudowała swoje zwężki w taki sposób, by rozszerzały się gdy silnik się rozgrzeje, co oznaczało, że silnik dostawał więcej powietrza i dzięki temu – mocy. Zastanawiacie się, jak im się to udało? Sędziowie owszem rozbierali silniki i sprawdzali czy są zgodne z przepisami, ale robili to, gdy były zimne. Wtedy silniki Toyoty były zgodne z przepisami i wszystko było ok. Do momentu, aż pewien sędzia o sokolim wzroku zwrócił uwagę na sposób zamontowania zwężki. Wtedy już było wiadomo skąd Toyota bierze dodatkową moc. Przez swój występek zespół Toyoty dostał zakaz brania udziału w rajdach aż do roku 1997, a wszystkie punkty zebrane przez kierowców zespołu zostały odebrane, dzięki czemu Colin Mcrae zdobył tytuł WRC w Subaru Imprezie. Warto dodać, że nawet sędziowie pochwalili Toyotę za tak genialny sposób na obejście przepisów
Ford się zapowietrzył
Zostajemy w WRC, bo Toyota nie była jedyną marką, która bawiła się przepisami. W sezonie 2003 Ford zauważył, że zostaje lekko w tyle ze swoim Focusem. Cóż, w tamtych czasach rajdowy Focus nie był już na technologicznym szczycie, a kolejna wersja Focusa miała dopiero nadejść. Jak więc nadrobić technologiczny deficyt? Więcej mocy! Tylko skąd ją wziąć? Zespół M-sport wystawił do walki Focusa WRC z zestawem większych, amerykańskich zderzaków. Dodatkowa przestrzeń za zderzakami była im przydatna, bo z tyłu za zderzakiem upchnęli 45 litrowy zbiornik na sprężone powietrze, który dorzucał dodatkowe dawki powietrza gdy było ono potrzebne. To rozwiązanie nie było samo w sobie nielegalne, ale po 3 rajdach FIA postanowiło go zabronić, pozbawiając Focusa jego tajnej broni.
Najpierw masa, potem masa
Z WRC przechodzimy do SCCA z lat 60’. SCCA Trans Am to wyścigi aut amerykańskich, w których startowały między innymi Chevrolety Camaro, o których będzie ta historia. Jednym z zespołów używających Camaro zarządzał Smokey Yunick, bardzo bardzo barwna postać w świecie motorsportu, której kiedyś powinienem poświęcić cały wpis. Wracając do Camaro, Smokey uznał, że kluczem do zwycięstwa jest zbicie masy samochodu. Zatopił więc Camaro w kwasie by zmniejszyć grubość karoserii. Sędziowie jednak to zauważyli i zabronili mu użyć lżejszego Camaro.
Historia jednak nie kończy się tutaj, bo na kolejne zawody zostały przywiezione 2 Camaro, jedno odelżone, drugie normalne. Najpierw na ważenie zostało przywiezione to normalne, a potem zaś znów to normalne. Gdzie to lekkie pytacie? Gdy drugi raz ważono normalne to zamontowano na nim numery lekkiego Camaro, dzięki czemu oba dostały pozwolenie na start.
Low ridin’
Z Ameryki przechodzimy do Wielkiej Brytanii, gdzie konstruktor Gordon Murray opracował genialny sposób na obejście zasad dotyczących aktywnych zawieszeń. Przepisy w roku 1981 mówiły, że każdy bolid musi mieć prześwit wynoszący 6cm, nie mniej. Tylko, że dało się to zmierzyć tylko gdy samochód stał w miejscu (ciężko się biegnie z linijką przy bolidzie pędzącym 250km/h). Gordon więc skonstruował zawieszenie tak, by obniżało się pod wpływem siły docisku, gwarantując autu niższy prześwit podczas szybkiej jazdy. Ha! Gordon postarał się do tego stopnia, że umieścił w aucie aluminiową skrzyneczkę z przewodami by odwrócić uwagę. Skrzyneczka ta robiła oczywiście nic, ale działało, bo nikt nie wiedział co się dzieje.
Samochód drogowy? A co to?
Najciekawszą historię zostawiłem na koniec, bo nie jest ona o jednym samochodzie. Nie jest ona też o dwóch. Jest ona o całej kategorii wyścigowej zwanej GT1. Sprawa miała się tak, że FIA by zmniejszyć koszty produkcji aut wyścigowych, kazało je oprzeć o samochody produkcyjne, których trzeba było wyprodukować 25 sztuk. I nikt o zdrowych zmysłach nie robiłby nowego auta, tylko po to żeby zrobić go 25 sztuk, prawda? Błąd! Znaczy Nissan próbował oprzeć wyścigówkę o Skyline’a R33, ale to nie miało szans na torze. Dlaczego? Dlatego, że Porsche wystawiło do walki model 911. Ale nie zwykły, a 911 GT1, które ze zwykłym 911 dzieliło tylko lampy i nazwę. Z kolei Mercedes zrobił to samo z modelem CLK. Oba nie wyglądały jak ich normalne wersje, miały nawet silniki w innym miejscu. Nissan więc też skonstruował swoją wyścigówkę, nazwał ją R390 GT1 i zbudował ją w tylko jednej sztuce. A to nie był największy fikoł wykonany przez producenta, by oszukać przepisy. Toyota wystawiła do walki model GT-One, który również był wyprodukowany w jednej sztuce. A gdzie fikoł? Przepisy mówiły, że auto musi mieć przestrzeń bagażową zdolną pomieścić jedną walizkę. Toyota oczywiście takiej nie miała. I wiecie co powiedzieli FIA, gdy zostali zapytani co z tą walizką? “No, jak spuścicie paliwo z baku, to wejdzie tam walizka”. I TO PRZESZŁO! Auto było dopuszczone do zawodów. Sumarycznie cała kategoria stała się karykaturą samej siebie z zespołami wymyślającymi coraz to dziwniejsze sposoby, by obejść zasady, co spowodowało, że kategoria GT1 została zamknięta w roku 1998, 4 lata po jej otwarciu.
Jaki jest wasze ulubione oszustwo z tej listy? A może znacie jakieś inne, które nie pojawiły się na tej liście? Dajcie znać w komentarzach!
Pingback: TVR Cerbera Speed 12 był tak mocny, że go zakazano - Hangar Marzeń #5 - ivolucja.pl