Jak zapewne wiecie, my na Śląsku żywimy się głównie “sznitami z tustym” i węglem. Problem w tym, że trzeba to czymś przewozić. To jest węgiel, nie sznity. Więc ku uciesze wszystkich ślązaków, o to są samochody dostawcze do wożenia węgla.
Mojemu dobremu przyjacielowi ze szkoły umiera Toyota Dyna, więc poprosił mnie bym mu wskazał kilka typów aut, którymi mógłby wozić śląski przysmak. Podał mi przy okazji kilka wytycznych, bo wiadomo, że z Toyoty Aygo jest marny samochód dostawczy. A o to wytyczne:
-cena do 10.000zł
-musi być z paką, a nie blaszak
-optymalnie diesel
-jak najlepszy stan, ale to oczywiste.
Istotnym kryterium było to, by dany dostawczak pojawił się w wersji z paką na portalach aukcyjnych, bo bez sensu szukać czegoś, czego nie ma.
1. Mercedes Sprinter
Mercedesy Sprintery to samochody dostawcze marki, która się z nimi nie do końca kojarzy. Myślisz Mercedes widzisz luksus S-klasy i czyste szaleństwo wersji AMG. A tu tymczasem za tym wszystkim stoi wóz bus, który to wszystko napędza i dostarcza części czyli Sprinter właśnie. Sprinter gdy nowy jest w czołówce aut dostawczych, a gdy używany, razem z VW T4 jest najlepszym przyjacielem ekip budowlanych i remontowych.
2. Volkswagen Transporter
Szybki quiz ze znajomości polskich przysłów – Jakie jest ulubione przysłowie “busiarzy”? Bez Volkswagena Te Cztery nie zrobisz kariery! HEHEHE #nieśmieszne. W każdym razie, wszystkie samochody dostawcze kłaniają się Transporterowi, bo to ona jest ulubieńcem każdego Pana Wiesia od remontów. Po za tym ilość wariantów, które oferował Transporter była szalona. Od słabych silników benzynowych, przez niedoładowane i doładowane diesle aż do VR6 na szczycie gamy, z wyposażeniem było podobnie, gołe blaszaki, busy, takie z paką i luksusowe kampery. Czyste szaleństwo.
3. Iveco Daily
Kolejna pozycja na liście i znów pytanie. Jakie samochody dostawcze są najlepsze na co dzień? Iveco Daily! Borze zielony, muszę się czegoś napić. Ah, Iveco, ten dostawczak jest trochę w cieniu Transportera i Sprintera, jako ich mniej znany rywal, sądzę jednak, że warto mu zaufać, bo ciągle jest tego sporo na drogach, a tu macie filmik od kogoś kto się na tym zna bardziej niż ja (KLIK).
4. Renault Master
Pamiętacie jak pisałem wyżej, że Transporter jest ulubieńcem każdego Pana Wiesia? To Renault Master jest jego mistrzem. Wybaczcie, znów sucho. W każdym razie “Majster” to taki francuski dostawczak, który mam wrażenie tylko zyskuje na popularności, co dobrze wróży na przyszłość. Natomiast my skupiamy się na generacji starszej, bo ta mieści się w budżecie i idealnie nadaje się do wożenia śląskich przysmaków.
5. Ford Transit
Ford Transit to chyba najbardziej wyścigowy bus ze wszystkich tutaj, bo już pierwsze generacje były na tyle żwawe by spokojnie ścigać się z pierwszymi Mini, a później już zażarło na tyle, że Ford robił coraz to kolejne Transity SuperSportVan. Co ciekawe tylko ostatni z nich był dopuszczony do ruchu ulicznego. Nie zapominajmy również o tym że Sabine Schmitz pokonała Transitem północną pętlę Nurburgringu w mniej niż 10 minut. No i o tym, że to jedyny Ford, którego serwisują Cytryn i Gumiak, więc nie będzie problemu jak coś się zepsuje.
6. Fiat Ducato
Fiat Ducato, to mój ulubiony dostawczak z listy. Ależ bym krzyczał “Tam do kata, wskakuj do Ducata!” nie ma innego powodu, chodzi tylko o ten zakrzyk. W każdym razie, jeśli ktoś wam kiedyś powiedział, że dukaty to waluta to nie miał racji, bo dukaty to samochody dostawcze. tak samo jak floreny i srebrniki.
7. Daewoo Lublin
Mówiłem, że będziemy szukać śląskich busów a tu niespodzianka – Lublin. I znów zrobiło się sucho. Co ważne w tym przypadku to to, że Lubliny są dalej produkowane, obecnie jako Pasagon Cargo, więc nie będzie problemu z częściami, a mechanicy znają to auto jak własną kieszeń. Stwierdziłbym, że to same zalety, gdyby łatwiej było wytrwać brak kultury pojazdu. mocno czuć, że to stary bus i do tego polski. No cóż, wspierajmy rodzimy przemysł czy coś tędy.
8. Kia K2700
I cyk z Polski do Korei, bo o to Kia mocno się drogi klei. W sumie to nie mam danych o tym jak K700 się prowadzi, ale chyba musi to robić dobrze, skoro ma tak bardzo nisko umieszczony silnik. Te samochody dostawcze są chyba najbardziej podobne koncepcyjnie do Toyoty Dyny w końcu mają architekturę COE czyli Cab Over Engine. Oznacza to mniej więcej tyle, że na krótszej przestrzeni można mieć więcej paki czyli #najlepiej.
9. Nissan Trade
Zostajemy w Azji, bo o triada Trade, czyli bus, o którym nie miałem pojęcia póki nie zacząłem robić researchu do tego wpisu. Nissan ten tak samo jak inne samochody dostawcze z Azji ma architekturę COE co jak pisałem, ma sporo zalet. Niestety w tym przypadku ma również wady, bo niewiele egzemplarzy jest na drogach więc może być trudno o części. Mój wewnętrzny hipster krzyczy jednak, że to jest najwłaściwszy wybór, bo jest dziwny. Cóż, na pewno nie tak dziwny jak…
10. WILDCARD
Po co kupować dostawczaka, jak można go sobie samemu zrobić? Kupujemy Omegę w kombi tniemy diaxem dach tuż za przednimi siedzeniami, wzmacniamy zawieszenie i wsadzamy blachę ryflowaną do bagażnika i hej ho jazda! Nawet jeśli cały węgiel nam się nie zmieści, to zdążymy wrócić po resztę i ją rozwieźć, bo Omega będzie szybsza niż każdy z wyżej wymienionych busów. Same zalety, ja nie wiem o co chodzi, że niby pomysł bez sensu. Ah, tylko uważajcie, żeby nie wylądować na dachu, bo Omega Pick-Up może mocno przypominać australijski typ auta czyli Ute.