Toyota-Aygo-2

Toyota Aygo, czyli Toyota Jajadę to śmieszne pudełko.

“Czy jest Pani pewna, że to właściwy dystrybutor?”- to pytanie, które jest zadawane właścicielce autka zdecydowanie zbyt często. Czemu? Bo to Toyota Aygo z silnikiem diesla.

Obecnie ciężko w to uwierzyć, ale kiedyś taka kombinacja była bardzo popularna. Wydawało nam się, że mały silniczek wysokoprężny to wcale nie najgorszy wybór w aucie miejskim. Szczególnie w takim, które ma być używane często. Spali tyle co nic, a silnik dalej jest malutki więc ubezpieczenie ciągle nie zrobi wielkiej dziury w budżecie. Oczywiście Toyota Aygo była również oferowana z silnikiem benzynowym, a jakże by inaczej. Takim również miałem okazję odbyć krótką przejażdżkę.

A jak jeździ Toyota Aygo w dieslu?

Turbo w tym silniku jest wielkości naparstka.

Mam dwie odpowiedzi. Długą i krótką. Oto krótka:

Zabawnie.

A oto długa:

Gdy wsiadamy do autka miejskiego, spodziewamy się kilku rzeczy: niezbyt dużej ilości miejsca, średniej jakości plastików, cichego szumu małej jednostki na “bezołowiową” oraz pozycji za kierownicą, która przypomina tą, którą zajmuje się przy rodzinnym stole podczas imienin babci. I Toyota Aygo nie zaskakuje. Niczym. Kompletnie niczym. No chyba, że jest wyposażona w silnik D-4D o pojemności 1.4l wtedy przy każdym odpaleniu rozpoczyna się wiosna i przylatują bociany radośnie klekocząc. No to jest zaskoczenie. Co jeszcze jest zaskakująco to sposób oddawania mocy. Bardzo przypomina ten z opisywanej wcześniej Renault Laguny. A jest to tak. Na początku ma nic. A potem turbo malutkie jak ogrodowy ślimak budzi się ze snu i dostarcza górę momentu obrotowego. No dobra, pagórek, ale liczą się chęci, czyż nie? 

Sytuacja wygląda nieco inaczej w przypadku wersji z litrowym silniczkiem benzynowym. Otóż, według tabelek, papierków, dokumentów i innej technicznej gadaniny jest on mocniejszy i szybszy niż diesel. Tylko, że… wydaje się wolniejszy, jakby był zamulony. Nie miałem takiego wrażenia w Skodzie Citigo mimo podobnej mocy i pojemności. 

A czy Toyota Aygo nadaje się na taksówkę?

Podoba mi się design wnętrza.

Świetne pytanie, doprawdy wybitne, chociaż nieco absurdalne. Bo zależnie od kryteriów jakie przyjmiemy to Toyota Aygo nadaje się nie tylko na taksówkę, ale też na autobus, samolot, przycisk do papieru i ciężarówkę. Chyba się zagalopowałem. Wracając jednak na ziemię. Co do taksówki, to tak nadaje się, pod warunkiem, że planujemy założyć niszową działalność gdzie będziemy tylko przewozić ludzi bez nóg… yyyy… zły plan. Autobus, to też jak widać nienajlepszy plan na użytek dla Aygo… Za to samolot, samolot to świetny plan. Naprawdę, bo gdy już uda Ci się wepchnąć do tyłu (razem miejmy nadzieję z nogami) to tylne boczne okienka przypominają swoją konstrukcją i wyglądem okienka z samolotu, też są okrągłe i malutkie, idealnie! Przy tych całych swoich samolotowych cechach Aygo jest też bardzo lekkie, waży bowiem sporo poniżej tony. Czyli jest lekkie jak na samochód, ale za to ciężkie jak na przycisk do papieru, co tylko dodaje Toyocie zalet. Można też Aygo wykorzystać jako przycisk do papieru, który przewozi przyciski do papieru, czyli ciężarówkę. Tylko, że o ile przycisków wejdzie tam mnóstwo, o tyle o wyprawie do Ikei czy Castoramy po meble można zapomnieć. Do tego lepiej nada się Renault Megane Grandtour.

A jak Toyota Aygo sprawdza się jako nasz codzienny przyjaciel?

Klapa bagażnika niczym w starym Volvo, sama szyba.

Szczerze? Lepiej niż Renault Kadjar. Na Kadjarze można było polegać ale nic więcej, natomiast Aygo wydaje się bardziej roześmiane i uśmiechnięte. Co prawda silnik diesla pasuje do Aygo jak majonez do banana, ale mimo to daje sporo frajdy. Silnik benzynowy bardziej pasuje, ale frajdy jest mniej. Coś za coś jak to się mówi. Co ważne to to, że oba te silniki palą niewiele paliwa i są stosunkowo mało awaryjne. A nawet jeśli coś pójdzie nie tak zarówno z silnikiem jak i z resztą autka warto pamiętać, że Aygo nie jest jedynakiem i ma dwóch braci z Francji. Są to Peugeot 107 i Citroen C1, technicznie nie ma większych różnic, różnią się tylko karoserią. Podsumowując jest to kolejne małe autko, które mi się podoba i którym chętnie jeszcze kiedyś bym się przejechał. Czy to już choroba, że pałam miłością do każdego małego pudełka?

10 thoughts on “Toyota Aygo, czyli Toyota Jajadę to śmieszne pudełko.”

  1. Jedyne na co pragnę jeszcze zwrócić uwagę, iż nie jest to auto dla każdego. Dla rosłego faceta, mierzącego ponad 180cm te auto jest zwyczajnie… ciasne. Jadąc nim czuję się nieco jak półmetrowy kotlet, którego ktoś próbuje usmażyć na patelni 45cm. Niby się da, ale nie jest to zbyt wygodne.

  2. Pingback: Gry komputerowe jako odskocznia od codzienności, czyli czemu w nie gramy? - ivolucja.pl

  3. Pingback: Gry komputerowe jako odskocznia od codzienności, czyli dlaczego w nie gramy? - ivolucja.pl

  4. Pingback: Artyzm #3 - Honda e - ivolucja.pl

  5. Pingback: Top (99)7 pojazdów specjalistycznych Polskiej Policji, które rzadko spotkacie na drogach. - ivolucja.pl

  6. Pingback: Ależ mnie to auto wkurza! Peugeot 307 1.4 16v - ivolucja.pl

  7. Pingback: Turbo: czym jest, jak działa i dlaczego? - ivolucja.pl

  8. Pingback: Najbardziej szalone auto świata - TVR Sagaris - Artyzm #7 - ivolucja.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »