ivolucja.pl

Co to jest? Czarny z zielonym jedzie po strzeżonym?

Czarny dach na zielonej Citigo, które jedzie po osiedlu, haha, jesteśmy dotlenieni śmiechem, niczym w Familiadzie, a teraz do rzeczy, czyli do nowego Seicento rocznik 2017.

Ten kolor naprawdę ładnie się wybija.

Po tym wstępie to więcej pytań niż odpowiedzi, prawda? Jaki dach, jakie Citigo, czemu Seicento, jakie nowe i jak nowe skoro 3 letnie? Pozwólcie, że odpowiedzi udzieli wam dalsza część tekstu. Zaufajcie mi, wszystko się wyklaruje.

Po pierwsze. O co chodzi z tym dachem?

lusterka jak widać są czarne. Dach również.

Jak widzicie, auto na zdjęciach ma czarny dach i lusterka, jest to część pakietu “Monte Carlo”. Pakiet ten, musicie wiedzieć, możecie spotkać na kilku różnych modelach Skody, mianowicie na Citigo, Fabii i Rapidzie. Jednak to na Citigo wyróżnia się on najmniej. Nie ma naklejek z charakterystycznym logo, ani czarnych poszerzeń. Warto jednak dodać, że mimo jego subtelności dodaje on autku sporo do uroku i stylu. Widuję sporo zielonych Citigo, ale ta jest jedyna w okręgu trzech stanów w tej wersji. Szczerze mówiąc w tej wersji podoba mi się bardziej, niż zwykła Citigo. Psssst, Up! ciągle jest ładniejszy.

Po drugie. Jakie Citigo?

Bardzo przytulnie.

Zielone.
Haha. Nieśmieszne. To skoro już wiecie o tym jaka to wersja i czym ta wersja się charakteryzuje, to coś o tym konkretnym egzemplarzu.
Jest to reprezentant grupy aut z nadwoziem pięciodrzwiowym, co jest rozwiązaniem praktycznym, czy ładniejszym kwestia sporna. Na pewno do wymarzonego przeze mnie zastosowania tego pudełeczka wolałbym wersję trzydrzwiową. A teraz wyjaśniam czemu. Powodem jest masa i moc tego mieszczucha. Otóż, autko waży 850kg i ma 75KM (20 razy mniej niż Koenigseggi) i nie potrafię się opędzić od myśli, że byłaby z tego fajna zabawka gdyby wywalić wnętrze, rozluźnić wydech i wyłączyć kontrolę trakcji. Jeszcze jedno, ten silnik naprawdę fajnie brzmi, podoba mi się chrupanie 3-cylindrowca. Z walorów użytkowych warto zaznaczyć, że wnętrze jest ładne i kolorowe, bo do środka przebija się sporo zieleni z karoserii, a deska rozdzielcza ma jasne akcenty. Fotele są przyjemne i co ważne nie siedzi się dziwnie wysoko. Nawet miejsce z tyłu się znajdzie. Ba! Na tylnej kanapie usiądzie człowiek nawet gdy ma nogi. 

Po trzecie. Jakie Seicento?

MPI, wiesz pan co to znaczy?

Tutaj sprawa jest stosunkowo prosta, po prostu uważam, że Citigo to nic innego jak nowe Seicento, podobna bryła, silniki o podobnej pojemności i w oba autka mają wersje elektryczne. W tym momencie warto zaznaczyć, że Citigo podobnie jak Seicento, spala praktycznie tyle co nic, jak to określił właściciel “znajdź mi inne auto, które spali 6l gazu na 100km”. Co również istotne, Citigo ma silnik wolnossący co zmniejsza koszty utrzymania, bo jest po prostu mniej rzeczy które mogą się zepsuć. 

Po czwarte. Jak nowe skoro trzyletnie?

Ten spoilerek jest całkiem uroczy.

Tu jest już w ogóle turbo-prosto. Mój dobry przyjaciel i fotograf Michał kupił to auto od używane jako roczniaka, a musicie się ze mną zgodzić, że roczne auto z symbolicznym przebiegiem to jakby kupić nówkę z salonu ale za sporo mniejszą cenę. No i co istotne, auto nie sprawia problemów, nic tylko lać gaz i jeździć, można nawet do Wrocławia, a jakże.
Motyla noga, gdybym nie miał swojego Gruza© i upodobania do dziwnych decyzji samochodowych to Citigo byłoby wysoko na liście aut do kupienia.