Tytuł jest zaskakujący, ale nie wyssany z palca. Pytanie jednak brzmi, jak to możliwe? Jak do tego się ma prohibicja? Odpowiedzi na te i inne nurtujące was pytania znajdziecie w tym wpisie.
Prosta odpowiedź na pytanie tytułu jest taka, że ludziom bez alkoholu odbija i nie wiedzą co mają ze sobą zrobić, wymyślają więc kiepskie filmy o szemranych wyścigach. Potem ta saga przekształca się w serię jeszcze bardziej kiczowatych blockbusterów. Prohibicja to profit? Sam nie wiem. Jak to jednak było naprawdę?
Rozdział I: Amerykańska prohibicja
Prohibicja w USA obowiązywała w latach 1919-1933. Był to swego rodzaju eksperyment społeczny, którego częścią był zakaz sprzedaży, importu, rozprowadzania i produkcji alkoholu na terenie całego kraju. Straszna rzecz, zważywszy, że Amerykanin nie kaktus pić musi. Chyba to było jakoś inaczej ale mniejsza. Co istotne to to, że rynek na produkty alkoholowe nie zmalał.
Rozdział II: Nocne życie Ameryki
Jak możecie się domyślić wiele osób było niekontentych z wprowadzenia prohibicji. Nie ma im się co dziwić zresztą. Alkohol jest wszakże do tej pory istotną częścią wielu spotkań społecznych. Jakie jest więc rozwiązanie? A no nielegalna produkcja bimbru. Genialne w swojej prostocie. A wiecie co jest jeszcze bardziej genialne? Że jakiś ktoś wpadł na pomysł rozprowadzania alkoholu. Oczywiście nielegalnie. I oczywiście nie za darmo. Ale jak to robić skoro nie wolno?
Rozdział III: Need For Speed
Tutaj zaczyna się ten etap historii, gdzie nabiera ona tempa. Dosłownie i w przenośni. Ludzie zajmujący się rozprowadzaniem alkoholu zdali sobie sprawę, że seryjne auta nie są stworzone do szybkiej jazdy z bagażnikiem i środkiem wypchanym trunkami wyskokowymi. Co więc można zrobić? Albo lepiej? Czego nie można? Skoro cała akcja i tak jest nielegalna…
Rozdział IV: Wszystkie chwyty dozwolone
Mówiąc wszystkie mam na myśli, wszystkie. W gruncie rzeczy chodziło przecież o “objechanie” policji. Bo nie mogą Cię złapać, gdy nie mogą Cię dogonić. Proste. Bimbrownicy znajdowali coraz to nowe sposoby by ulepszyć swoje auta. Mocniejsze silniki, wybebeszone wnętrza, lepsze opony, zdejmowanie paneli karoserii, cokolwiek byle zdobyć przewagę.
Rozdział V: Ford Model A
Temu autu trzeba poświęcić cały rozdział tej historii. Jest ono jednym z najważniejszych jej bohaterów. Ford Model A (później Model B) był najważniejszym elementem szmuglowania alkoholu, był wszakże niedrogi i o wiele lepiej skonstruowany niż poprzednik – Model T. Nadawał się więc idealnie. Co jeszcze istotniejsze, to to, że w wielu miejscach ameryki prohibicja na szeroką skalę obowiązywała aż do lat 60. Co oznacza, że w późnych fazach prohibicji Fordy Model A dostawały mocniejsze silnik Flathead V8, które potem dodatkowo wzmacniano modyfikując wydech, gaźniki czy poprawiając sam blok silnika. Do tej pory Flatty jest bardzo istotnym silnikiem w kulturze Hot-Rodów. Owszem są i takie z silnikami z aut japońskich, ale puryści tego stylu chcą za wszelką cenę zostać przy Flalhead’zie.
Rozdział VI: Ucieczki
Skoro już omówiliśmy samochody, porozmawiajmy o uciekaniu przed policją. Pierwszym, łatwym sposobem jest uciekanie po ulicach, mając przewagę w postaci zmodyfikowanego auta jest to całkiem rozsądna opcja. Drugim jest uciekanie po bezdrożach, co też jest rozsądne, pod warunkiem, że się przypadkiem nie rozbijemy. Trzecim jest bycie incognito. I to można rozwiązać na dwa sposoby, przewożąc towar autem, które wygląda na seryjne i nie zwraca na siebie uwagi. Jeśli przy okazji zachowujemy się normalnie, jest jakaś szansa, że policja nie zwróci na nas uwagi. Jeśli zwróci… No, wtedy wracamy do dwóch poprzednich punktów. Albo można też… Zasuwać przez las, w środku nocy, bez świateł, byle tylko nikt nas nie zauważył. Oj, to była jedna z najbardziej niebezpiecznych strategii, owszem efektywna, ale robienie tego musiało być iście przerażające. Mówi się, że ludzie zajmujący się dystrybucją bimbru musieli znać trasę na pamięć by się nie rozbić. Pomyśleć, że ja narzekałem gdy miałem się nauczyć wierszyka w przedszkolu.
Rozdział VII: Ścignijmy się
Wiecie jaki był jeden ze sposobów w jaki kierowcy spędzali swój wolny czas? Gadali ze swoimi ziomkami o swoich samochodach.
-Wiesz, Henry, ostatnio zmieniłem świece zapłonowe w swoim Fordzie Model A -Dalej masz tego starego gruza? Ja właśnie kupiłem Model B! Wiesz jak to idzie? -A tam idzie, nic nie idzie jak mój Model A! -Ah tak? Ścignijmy się!
Tak to musiało wyglądać. Na pewno. Fakt jednak pozostaje faktem, że użytkownicy zmodyfikowanych samochodów uwielbiali się ze sobą ścigać. Sprawdzać kto jest szybszy i kto ma lepszy wóz.
Rozdział VIII: Koniec Prohibicji
Prohibicja jak każdy etap w historii musiała się kiedyś skończyć. Zostały jednak po niej niezliczone zmodyfikowane samochody, z którymi trzeba było coś zrobić. Tak jak więc mówiłem, ścigano się nimi. Tylko teraz były one używane tylko do ścigania się. Wożenie alkoholu nie było już istotne. Ale pozostała chęć szybkiej jazdy i dużych dawek adrenaliny. Najpierw ścigano się nielegalnie, szybko jednak powstał zestaw reguł, który w niewielki sposób ograniczał uczestniczące pojazdy.
Rozdział IX: NASCAR
Właśnie z tego zestawu zasad i chęci ścigania się z kierowcami z całego kraju powstał znany nam do teraz NASCAR, czyli National Association for Stock Car Auto Racing. Teraz niestety auta uczestniczące w NASCAR nie mają nic wspólnego z produkcyjnymi modelami. Są za to ślicznym wężykiem różnokolorowych koralików.
Rozdział X: Epilog
Kultura modyfikowania i usprawniania samochodów zaczęła się właśnie w prohibicji. To był pierwszy przypadek ludzi modyfikujących swoje pojazdy na tak szeroką skalę. Wystarczył jednak, by w wielu ludzi już nie pamiętających prohibicji połknęło bakcyla modyfikowania samochodów.
A reszta jest już historią...
Zdjęcie główne: Motoring Research
1 thought on “Gdyby nie Prohibicja nie byłoby Szybkich i Wściekłych”
Pingback: SOHC? DOHC? OHV? Czyli o co chodzi z tym rozrządem? - ivolucja.pl