Ford-Mustang-1964-2020

Ford Mustang – Historia ikony aut sportowych

Ford Mustang to samochód, który każdy zna, jednak jego historia nie była usłana różami. Zobaczmy zatem dlaczego mimo to jest on ikoną aut sportowych.

W latach 60’ XX w Ford wywrócił do góry nogami rynek samochodowy w Ameryce. Mustang był odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie na mocne i niezbyt drogie auta sportowe. Wiemy jednak, że w Ameryce jest tylko jeden sposób na stworzenie samochodu sportowego. Drogi są proste, zakrętów jest niewiele, liczy się więc jedno. Moc. I to właśnie w dużej ilości dostarczał Mustang. Zobaczmy jak się zmieniał na przestrzeni lat.

Ford Mustang I (1964-1969)

Pierwszy Mustang był zaskakująco skromny / zdjęcie: Giełda Klasyków

Pierwsze Mustangi zjechały z taśmy montażowej w roku 1964 i były sprzedawane jako rocznik 1964½. Dziwne, wiem. Pierwsze co rzuca się w oczy w przypadku tej generacji, to dość skromny wygląd. Auto jest ładne, nie jest jednak agresywne do czego przyzwyczaiły nas obecne generacje. Należy jednak pamiętać, że to właśnie ten model zapoczątkował ród, który pozostał z nami do dziś, oferując niezmiennie dużą moc za niewygórowaną cenę. W ramach ciekawostki należy dodać, że do Europy zostało oficjalnie sprowadzone 500 egzemplarzy tego modelu.

Ford Mustang I (1969-1971)

To jest MOC. / zdjęcie: Giełda Klasyków

To co tu widzicie, to wciąż pierwsza generacja Mustanga. Tak, wiem, wygląda inaczej. Ta wersja jest również większa niż pierwsze roczniki. Jest również cięższa, bo jak wiadomo często wraz z większym rozmiarem zwiększa się masa. Ta modernizacja miała polepszyć poprzednią wersję, dziś jednak często się o niej zapomina.

Ford Mustang I (1971-1973)

Gdzieś popełniliśmy błąd, musimy się cofnąć / zdjęcie: Mecum Auctions

Kolejny odgrzewany kotlet. Nasz rumak znów jest cięższy i większy. Za to miał być wygodniejszy. O tej wersji również wielu ludzi nie pamięta. To taka czarna owca wśród pierwszej generacji. Widać było mocno, że normy emisji spalin i bezpieczeństwa mocno dogryzają konstrukcji.

Ford Mustang II (1974-1978)

Powiedziałem, że musimy się wrócić! / zdjęcie: Ford Mustang Klub Polska

Hura! W końcu nowy Mustang! Szkoda tylko, że tak jak model opisywany w poprzednim akapicie był czarną owcą pierwszej generacji Mustanga, tak generacja druga jest czarną owcą wśród wszystkich Mustangów. Nawet sam Ford niechętnie się do niej przyznaje. Nie ma się co dziwić, bazuje ona wszak na wiecznie problematycznym Fordzie Pinto. Cóż, kryzys paliwowy nie brał jeńców.

Ford Mustang III (1979-1987)

Teraz zaczyna się zabawa/ zdjęcie: Mustang Specs

Now We’re Talkin’. Trzecia generacja czyli tak zwany FoxBody to pierwszy raz gdy Mustang zmienił się w feniksa i odrodził się z popiołów. W sumie to ciekawe, być feniksem w ciele lisa nazywającego się mustangiem… W każdym razie, Mustang znów potrafił dostarczyć kupę frajdy za kółkiem. A to się właśnie liczyło.

Ford Mustang III (1987-1993)

Czyż nie jest piękny? / zdjęcie: Jonathan Motorcars.com

Nie będę ukrywał, ale to właśnie ten Mustang to mój ulubieniec. Trzecia generacja po liftingu to właśnie ten model, który bym wybrał jeśli miałbym wybierać tylko jedną generację by móc nią jeździć i trzymać w garażu. Nie jest najbardziej Mustangowa, ale ma coś w sobie co do mnie mocno uderza. Oh! Dla wszystkich, którzy dostają kociokwiku jak słyszą “Mustang 2.3 Ecoboost” powiem tylko, że już w trzeciej generacji pojawił się silnik 2.3 Turbo i był mocniejszy albo prawie tak samo mocny jak V8. Przy okazji był lżejszy i to właśnie ten motor miał finalnie zastąpić V8. Dobrze, możemy iść dalej.

Ford Mustang IV (1994-1999)

Oh no! Toż to stylistyka roztopionego sera! / zdjęcie: Classic Auto Mall

Pierwotnie ta generacja miała mieć napęd na koła przednie i silnik V6. Możecie nawet tą wersję kupić. Nazywa się Cougar. Tak się jednak nie skończyło, fani Mustanga zasypali Forda listami o treści “Co Wy robicie niby?”. Ford więc zmienił nazwę na Cougar a kolejna generacja Mustanga powstała na przypudrowanej platformie Fox. Tym razem jednak nazwa zmieniła się na SN-95.

Ford Mustang IV (1999-2004)

Tak lepiej. / zdjęcie: Car and Driver

Generacja czwarta po poprawkach otrzymała dodatkowy nick “New Edge”. Stało się tak dlatego, że lifting obejmował przestylizowanie auta wedle tej właśnie filozofii designu. Język “New Edge” był dla Forda ważny, bo miał to być mocny reset dla marki, porównajcie sobie Escorta z końca produkcji z Focusem generacji pierwszej i zobaczycie o co mi chodzi. Ah, warto zaznaczyć, że to ta właśnie wersja miała najbardziej czadowy kolor ze wszystkich – Mystichrome Metallic.

Ford Mustang V (2004-2009)

Powrót do korzeni / zdjęcie: Motor Trend

Nasz wierny rumak znów stał się feniksem. Generacja piąta to powrót do formuły z lat 60’. Został on zaprojektowany w tak by wprowadzić język stylistyczny pierwszych Mustangów w ówczesne realia. Oczywiście zachowując przy tym również cechy charakterystyczne pod skórą. Czyli sporą moc i niską cenę.

Ford Mustang V (2009-2014)

Musicie przyznać, że wygląda lepiej od poprzedniej wersji/ zdjęcie: HD Car Wallpapers

Powiem wam szczerze, że przez długi czas myślałem o tym liftingu jako o nowej generacji. Okazuje się jednak, że tak nie jest. Pod spodem jest to dalej generacja piąta z roku 2004. Różnice wizualne są jednak mocno zauważalne. To dobrze, bo przedlift szybko się zestarzał.

Ford Mustang VI (2015-

Ta generacja także miała mały lift, możecie go zobaczyć na zdjęciu głównym/ zdjęcie: Car Pixel

Generacja szósta to teoretycznie pierwszy Mustang dostępny w Europie. To nie do końca prawda, jest jednak pierwszą oficjalnie dostępną na szeroką skalę generacją Mustanga na starym kontynencie. Jak się okazało europejski pragnął Mustanga i można ich zobaczyć naprawdę dużo na drogach. Około 70% sprzedaży w Europie to wersja V8, reszta to właśnie 2.3 EcoBoost. Osobiście nie wiem, którą wersję tej generacji bym wybrał. Na przykład Bullit ma śliczny kolor.

A wy? Macie ulubionego Mustanga?

Zdjęcie główne pochodzi z portalu Driving.ca

4 thoughts on “Ford Mustang – Historia ikony aut sportowych”

  1. Pingback: O układach silników słów kilka - ivolucja.pl

  2. Pingback: Historia najlepszego niemieckiego pocisku - BMW M5 - ivolucja.pl

  3. Pingback: Hangar marzeń Łysego, czyli topka aut, które Łysy chce, a nie koniecznie będzie miał. - ivolucja.pl

  4. Pingback: Małe wredne zwierze, które pożera Mustangi - Chevrolet Camaro - ivolucja.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »