Często słyszy się, że obecnie jest dobry czas na inwestowanie w samochody. Czy na pewno?
To już trzeci raz gdy spekuluję na temat aut, które zwiększą swoją wartość. W zeszłym roku moje kalkulacje były… hm. Nieco chybione. Ale to nie znaczy, że nic się w tej materii nie zmieniło – zróbmy więc przegląd tego, co stało się z cenami samochodów wymienionych w poprzednich dwóch listach (2022 i 2023), a potem przejdziemy do kolejnych 5 samochodów, którym przewiduje zwiększenie wartości w 2024 roku.
Samochody, które staniały:
Renault Avantime: Ubóstwiam ten samochód – bezsensowność tego minivana coupe jest niespotykana i stawiam dolary przeciwko orzechom, że już nigdy nie powstanie podobny wóz. Mimo to, Avantime jeszcze nie osiągnął swojego dołka cenowego i obecnie można go kupić taniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ceny: 10 000 – 23 000 PLN
Mazda RX-8: Ten samochód miał być bardziej dojrzałym następcą legendarnego RX-7, który dzięki dodatkowej parze drzwiczek miał łączyć przyjemność z jazdy z wygodnym przewożeniem dzieci. I nie wyszło. Auto prowadzi się genialnie, ale nie jest tak bezkompromisowe jak “siódemka” – przynajmniej zachowało rotor pod maską, a to duży plus. Ceny: 20 000 – 40 000 PLN
Renault Vel Satis: Nie wiem, kto w Renault wymyślił, żeby konkurować z S-klasą autem z nadwoziem hatchback, ale niech będzie. Inny problem jest taki, że design tego wozu zamiast być rewolucyjny i wyznaczać trendy, bardzo szybko się zestarzał i już nie jest ciekawy, a raczej ociężały. Obecnie tę awangardową kolubrynę można kupić naprawdę tanio. Ceny: 4 000 – 20 000 PLN
Lotus Elise: Ten samochód to Dawid przy Goliatach ze stajni Ferrari czy Lamborghini. Ma mały silnik o pojemności powyżej 2 litrów, ale dzięki masie sporo poniżej tony zapewnia o wiele więcej frajdy, a na odpowiednio krętej drodze zostawia droższe auta daleko w tyle. Niestety jego czas dobiegł końca. Ceny: 45 000 – 400 000 PLN
Auta, których cena się nie zmieniła
MG F/TF: Autko sportowe z silnikiem za kierowcą i hydropneumatycznym zawieszeniem za grosze? Jeśli brzmi to dla Was znakomicie, to MG F lub TF jest idealnym wozem dla Was. Najlepsze jest to, że są tanie jak barszcz. Ceny: 5 000 – 25 000 PLN.
Ford Mondeo ST200: Ten samochód to jedyne auto, co do którego Jeremy Clarkson, James May i Richard Hammond byli zgodni, że jest niesamowite. Ciężko się nie zgodzić – Ford w tamtym czasie słynął z dobrych nastawów zawieszenia, a mocny silnik i sportowy charakter dodatkowo wyróżnia Mondeo ST200. Ceny: 10 000 – 25 000 PLN
Audi A8 D2: Inne wielkie limuzyny z przełomu wieków już dawno zdrożały, A8 stoi w miejscu, wielka szkoda – jego aluminiowa konstrukcja i napęd Quattro powodują, że jest ono o wiele ciekawsze niż E38 czy W220. Jeśli mam być szczery, to wizualnie też A8 wygląda najlepiej z całej trójki. Ceny: 8 000 – 55 000 PLN.
Auta, które drożeją:
Audi TT 8N: Mechanicznie ten samochód jest równie ciekawy, co oglądanie jak trawa rośnie – pod spodem to w końcu Golf IV. Nadwozie “Tetetki” to jednak zupełnie inna para kaloszy i po ponad 25 latach od rozpoczęcia produkcji nadal wygląda szałowo. Ceny: 8 000 – 32 000 PLN
Audi A2: ciężko w tym aucie nie widzieć podobieństw do TT, z tym, że A2 jest ciekawe nie tylko z wierzchu, ale także wewnątrz – ma aluminiową ramę i ultra niską masę, a niektóre wersje ważą tylko 825kg – i to wszystko w imię zmniejszenia zużycia paliwa. Co z tego, skoro do patologicznej SCT (Strefy Czystego Transportu) i tak nie wjedzie. Ceny: 5 000 – 20 000 PLN
Citroen C6: najwyższa pora, aby “ostatni prawdziwy Citroen” zaczął drożeć. Ta luksusowa limuzyna to ostatni model marki, w którym montowane było tylko i wyłącznie hydropneumatyczne zawieszenie, które zapewniało niespotykany nigdzie indziej komfort. Ceny: 15 000 – 16 000 PLN
Jestem pod wrażeniem, bo moje przewidywania się sprawdziły. Co prawda tylko w 30%, ale to nadal niezły wynik. Niektórzy fani polskiej sztuki animacji mogliby nawet stwierdzić, że to całkiem dobry rezultat. Musicie jednak pamiętać, że żaden z wymienionych przeze mnie samochodów nie jest wydmuszką jedynie do oglądania – każdym z nich da się jeździć na co dzień i mieć z tego frajdę – niekoniecznie w zakrętach, ale też jeśli chodzi o komfort czy samą radość z posiadania czegoś, czego nie ma nikt inny.
Jakie samochody będą drożeć w 2024?
Rynek samochodów zaczyna wracać do normy po perturbacjach spowodowanych pandemią i innymi światowymi wydarzeniami. Oznacza to, że spora część samochodów, także tych klasycznych lub poszukiwanych z innych powodów, zaczęła tanieć. Mimo to spokojnie jestem w stanie zaproponować kolejnych 5 samochodów, którym przewiduje wzrost wartości.
Renault Twingo I
Z każdym nowym pokoleniem entuzjastów zmieniają się powody, które określają, jakie samochody są poszukiwane. Owszem, często jest tak, że chodzi głównie o nostalgię, ale specyficzne dla danego samochodu walory estetyczne czy techniczne również odgrywają rolę i nie można tego faktu pomijać.
Renault Twingo I jest natomiast pierwszym samochodem w historii, który zdrożeje z powodu memów. Wiem, że to kontrowersyjna opinia, ale ilość memów o Twingo pierwszej generacji, które powstały w przeciągu ostatnich kilku lat jest niewyobrażalna. I owszem, są również inne memiczne samochody, takie jak Passat B5 czy Multipla, ale w ich przypadku memy często mają konotację negatywną. W przypadku Twingo memy są pozytywne i roześmiane, coś jak oryginalne memy z Piesełem i niesamowitą ilością “wow” pisanych Comic Sansem.
Nie ma się co dziwić – Twingo to bardzo radosny samochodzik, który dostępny był w dużej ilości wyrazistych kolorów. Dorzućmy do tego, że ostatnio zaliczają one dołek cenowy i przez chwilę bardzo często można było zobaczyć Twingo służące za samochód do dowożenia pizzy z całodobowego lokalu “Seba Kebab”. Teraz coraz częściej jednak Twingo można zobaczyć w rękach młodych ludzi, którzy wybrali je jako pierwszego youngtimera. Nie ma się co dziwić – większość egzemplarzy wyposażona jest w klimatyzację i faltdach. Uroczy design był w standardzie.
Ceny: 3 000 – 6 000 PLN
Alfa Romeo 166
To już trzecia nietypowa limuzyna, o której piszę w temacie zwiększenia wartości. I nie ma się co dziwić – takie samochody są bardzo ciekawą alternatywą dla popularnych niemieckich sedanów.
Trzeba jednak powiedzieć, że często nie są one tak uniwersalne jak wozy Audi, Mercedesa czy BMW, ale to wcale nie zmienia faktu, że posiadanie ich może być przyjemne. W przypadku Alfy Romeo 166 wyróżniającym czynnikiem jest zdecydowanie prowadzenie. Francuskie samochody reprezentacyjne często zdobywają serca komfortem i starają się maksymalnie odizolować pasażerów od pracy jednostki napędowej, Alfa natomiast stara się z każdej przejażdżki uczynić spektakl i niezapomniane przeżycie – i nie chodzi mi tutaj o strach przed awarią. Brzmienie jednostki V6 Busso zastosowanej pod maską tego modelu jest jedyne w swoim rodzaju i nawet jeśli napędza ona koła przednie, to nadal nie można odmówić jej charakteru i dynamiki. Oczywiście nie każdy egzemplarz miał pod maską benzynowe V6 i miłośnikom diesla można spokojnie polecić 5-cylindrowe 2.4 JTD, ale to V6 powoduje, że 166 jest Alfą, a nie innym wygodnym sedanem.
Fani włoskich samochodów nie potrafią przejść obok 166 obojętnie również z powodu jej wyglądu. Osobiście widziałem ładniejsze sedany, ale 166 definitywnie jest charakterystyczna i nie da się jej pomylić z niczym innym.
Ceny: 4 000 – 25 000 PLN
Lamborghini Gallardo
Jeśli marzy Wam się Lamborghini, to to jest ostatni moment na zakup. Dlaczego? Bo za chwilę zaczną drożeć. I to szybko. Widzicie – Lamborghini od czasu swojego powstania było małym producentem samochodów, przez wiele lat mającym w swojej ofercie jeden model i nigdy nie było uznawane za równie prestiżowego producenta, co Ferrari czy Porsche. Zmieniło się to dopiero w latach 90’, gdy zostało wykupione przez koncern VAG i po zainwestowaniu kosmicznych sum pieniędzy stało się marką, którą znamy obecnie.
I owszem – pierwszym modelem po przejęciu było Murcielago, ale umieściłem na tej liście Gallardo z jednego prostego powodu – bardziej mi się podoba i tyle. Tak, owszem, Gallardo ma V10, nie V12 i tak, Gallardo ma konwencjonalne drzwi, a nie Lambo-doors. I tak, płyta podłogowa Gallardo została potem użyta do budowy Audi R8. I tak, silnik V10 z Gallardo po modyfikacjach służył do napędzania Audi S8, S6 i RS6, bla, bla bla i tak dalej. Ale ja mam to wszystko… w wydechu, bo gdybym kupował supersamochód, to kupowałbym go dla siebie i dla mojej przyjemności. A Gallardo ze względu na swoje niewielkie wymiary (jest tylko 15cm dłuższe niż moje A3) i nie-zabójcze przyspieszenie byłoby fantastycznym samochodem, by jeździć nim na co dzień. Szczególnie, że seryny napęd AWD pomagałby okiełznać ponad 500hp, nawet gdy aura byłaby typowo zimowa.
Ceny: 350 000 – 1 000 000 PLN
Fiat Coupe
Wyobraźcie sobie to: piękne nadwozie zaprojektowane przez jednego z najlepszych designerów w historii, mocny silnik o wyjątkowym brzmieniu, wspaniała deska rozdzielcza wykonana przez włoskie studio i znaczek na masce marki, której historia obfituje w motorsportowe sukcesy. Brzmi jak Ferrari, prawda?
Ale to nie jest Ferrari – to Fiat Coupe. Czyli zasadniczo, całkiem blisko – swego czasu było mnóstwo Coupe, które zamiast znaczków Fiata miały emblematy Ferrari. Na szczęście te czasy już minęły i Fiat Coupe zaczyna być rozpoznawany za to czym jest, a nie za to czym pozerzy chcieliby, żeby był.
A czym Coupe jest? Naprawdę dobrze wyglądającym wozem z silnikiem, który jest równie radykalny, co karoseria. 5 cylindrów. DOHC. 4 zawory na cylinder. Turbo. Ponad 200 koni mocy w najmocniejszej wersji. Spróbujcie mi powiedzieć, że to kiepskie połączenie.
Ceny: 10 000 – 30 000 PLN
Volkswagen Transporter T4
Bez Volkswagena T4 nie zrobisz kariery.
No, to skoro żarty mamy za sobą, to przejdźmy do Transportera. Czasy T4 jako domyślnego wozu do wożenia betonu i budowlańców mijają. Tanie, zgruzowane do granic egzemplarze znikają z dróg, a przy okazji to już i tak stare busy. Taka prawda – T4 ma już ponad 30 lat i majstry oczekujący taniego busa, który przewiezie 5 ton mimo homologacji do 3,5 przesiadają się na Iveco Daily zostawiając T4 w spokoju.
Innym czynnikiem, który zagwarantował “Teczwórce” miejsce na tej liście jest fakt, że busy VW z silnikiem z tyłu już dawno wybiły się wraz ze swoją ceną w kosmos, a dodatkowo to upierdliwe w użytkowaniu samochody nadszarpnięte przez ząb czasu. T4 jeździ podobnie do konwencjonalnego samochodu z układem napędowym z przodu i jest zdecydowanie łatwiejszy w serwisie niż poprzednicy. To z kolei oznacza, że miłośnicy kempingu i długich podróży mogą spokojnie udekorować i ulepszyć swojego Transportera T4 i pojechać… gdzie tylko chcą, bo jedyne co ich ogranicza, to czy ich T4 miał napęd na 4 koła.
I to dlatego w mojej opinii to kwestia czasu, aż T4 stanie się szanowanym klasykiem, który oprócz szerokiego spektrum użyteczności może również być dobrym kompanem w zwiedzaniu.
Ceny: 4 000 – 40 000. Jest też egzemplarz za 100 000, ale nie wiem czy to dobry deal.
Nie chcę brzmieć jak lektor na końcu reklamy zakładów bukmacherskich, ale…
…inwestowanie w klasyki wiąże się z ryzykiem. Albo inaczej – szanse na zarobienie na samochodzie mimo wszystko są minimalne. Lepiej odpuścić sobie tego typu zabawy, jeśli nie ma się o tym bladego pojęcia i kieruje się tylko i wyłącznie przeczuciem. Jeśli natomiast Wasz plan zakłada zakup fajnego daily albo weekendowego auta, którym zamierzacie się cieszyć niezależnie od tego czy zyska na wartości czy nie, to śmiało. Niezależnie, które z wymienionych tu aut wybierzecie, będziecie mieli naprawdę fajny wóz, którego posiadanie dostarczy Wam wiele uśmiechu. I nawet jeśli stracicie na sprzedaży, to nic się nie stanie – co się najeździliście, to Wasze.