alpine-a110-r

Nie wiem czy się śmiać czy się płakać – Ostatnia Prosta #4

Witam na ostatniej prostej, czyli cotygodniowym podsumowaniu newsów z motoryzacyjnego świata.

Lubicie rollercoastery? Ja nie. Natomiast mam nadzieję, że Wy macie z nich frajdę, bo ten tydzień to istna jazda bez trzymanki. Będą powody do smutku i do radości, przeplatane momentami generycznych nowości. Rymy mi średnio wychodzą, więc do newsów przechodząc:

Zacznijmy od dobrych wieści

Tak właśnie wygląda A110 R. Tutaj w wersji Fernando Alonso Edition.

Kojarzycie Alpine A110? Pewnie, że kojarzycie, bo jeździłem takim w wersji S (czyli tej wzmocnionej). Nadal nic? Kliknijcie TUTAJ by dowiedzieć się, dlaczego tak bardzo lubię ten model. W każdym razie – Alpine A110 miało być remedium na wszystkie tyjące i rosnące auta sportowe. “Stodziesiątka” miała być mała, lekka i nieskomplikowana. To ostatnie podaję jako zaletę, nie wadę. Cel został osiągnięty – A110 jest prawie 300kg lżejsza niż Cayman. Według Alpine 1100kg to ciągle za duża masa własna i postanowili zbić ją jeszcze bardziej. I w tym celu powstało Alpine A110 R, które jest lżejsze o całe… 34kg. Niby niedużo, ale jednak wystarczająco, by zbić czas do setki do 3.9s. Tylko, że według mnie, to nie masa jest największą zmianą w A110. Największą zmianą jest wygląd – R ma inny wzór felg wykonanych z włókna węglowego oraz pozbyto się w nim się tylnej szyby na rzecz panelu również z włókna węglowego. Nowy jest także tylny spoiler oraz zawieszenie (obniżone o kolejne 10mm w stosunku do A110 S). 
Myślicie, że uda mi się namówić Alpine Katowice na A110 R do testu?

A teraz czas na te złe

To właśnie o tych modelach mowa.

Audi wypisało się z rynku aut sportowych. Nie usportowionych – RS3, RS4, RS5 i RS6 oraz RS7 mają się dobrze, chodzi o rynek aut sportowych czystej krwi. Albo inaczej – takich, które w nosie mają praktyczność i powstały by dobrze jeździć i wyglądać, bo ciężko TT nazwać autem sportowym czystej krwi.

Tutaj widzicie TT'tkę Iconic Edition.

A skoro już przy TT jesteśmy – model ten odchodzi do lamusa. Mimo mojej miłości do tego modelu to muszę przyznać, że już dawno przyszedł na nią czas. TT najlepiej wyglądała w pierwszej generacji, wszystkie pozostałe były po prostu odgrzewanymi kotletami, które robiły się wtórne i nie wnosiły nic ciekawego. Ale nawet jeśli ostatnia generacja modelu nie była najciekawszym autem, to Niemcy postanowili wyprawić jej pogrzeb godny ikony. Tak powstało Audi TT RS Iconic Edition świętująca 25-lecie modelu. Ta limitowana do 100 egzemplarzy edycja specjalna charakteryzuje się specjalnym lakierem Nardo Grey, nowymi zderzakami oraz srogą dopłatą w salonie. Zero zwiększonej mocy, zero trybu driftu. Cóż, musimy pamiętać, że kończące swoją karierę TT jest po tyłach jeśli chodzi o platformę.

A to jedna z 333 sztuk Audi R8 RWD GT.

A, jednak chcecie polatać bokiem? Dobrze się składa, bo drugim modelem, który kończy swoją karierę rynkową jest R8. “HOLA HOLA, R8 MA QUATTRO PRZECIEŻ!” – zakrzykną niektórzy. Tylko, że po pierwsze, R8 nigdy nie miało Quattro per se, a po drugie, tak, R8 ma napęd na 4 koła, to fakt. Ale finalna wersja nazwana Audi R8 RWD GT ma napęd tylko na koła tylne, więc jeśli tylko Was stać i macie ochotę możecie nim przelecieć bondo rokiem. Inną rzeczą jest to, czy dacie radę w ogóle takie R8 RWD kupić, bo ta wersja jest limitowana tylko do 333 egzemplarzy.

Znów dobre wieści… no prawie.

To jest GranTurismo Trofeo...

Mamy nowe Maserati GranTurismo!
Wygląda jak Grecale, któremu ktoś zkaszanił proporcje!
Ale ma V6 Twin Turbo albo silnik elektryczny o mocy 761hp!
A tak na poważnie, cieszę się, że mamy nowe Maserati GranTurismo, serio, każde nowe auto sportowe to dobra wiadomość. Tylko do jasnej cholery, czemu to jest takie brzydkie? Jak Włosi tego dokonali, że nowa generacja jest brzydsza niż poprzednia debiutująca w 2007 roku? A może po prostu nie rozumiem idei postępu i tak to już teraz jest, że projektanci kombinują jak koń pod górkę, żeby zrobić auto jeszcze bardziej ofensywnie brzydkie niż Fiat Multipla? Na szczęście nie będzie trzeba na nie patrzeć zbyt długo, bo Maserati GranTurismo jest piekielnie szybkie. Najsłabsza wersja Modena ma 490hp i osiąga setkę w czasie 3.9s. Mocniejsze Trofeo dysponuje mocą 550hp i setkę robi w 3.5s. Obie te wersje napędzane są przez trzylitrowe V6 “Nettuno”, znane między innymi z modelu MC20. Natomiast najmocniejsza wersja nazwana Folgore korzysta z innego silnika. Albo inaczej – silników. GranTurismo Forgore to wersja elektryczna o mocy 761hp osiągająca setkę w… 2.7s. No, całkiem żwawo.

...A to jest wersja Folgore. Nie różnią się za bardzo.

Jeszcze dwa słowa o wyglądzie Maserati GT, bo mnie to męczy. To nie jest tak, że całe auto jest brzydkie. Tył jest okej… Właściwie, szczerze mówiąc, to designerzy mocno skopali przód tego samochodu. Jest nieco za długi, a lampy są nieco za wysoko. Rozumiem, że wszystkie auta marki muszą wyglądać podobnie, ale język stylistyczny zastosowany w Grecale straszliwie nie pasuje do luksusowego GranTurismo.

Nowy NFS czyli #najlepiej

MAMY TO! BĘDZIE KOLEJNY NEED FOR SPEED!
Ekhem… wybaczcie moją nadmierną ekscytację, ale Need For Speed to seria gier, w którą gram już prawie 20 lat i każda nowa część przypomina mi radość, którą czułem odpalając Need For Speed Underground i słysząc Get Low od Lil Jona. Nowa część NFS będzie miała podtytuł Unbound i będzie mocno inspirowana street artem. Dla mnie widać tam również mocną inspirację mangą i anime, ale co ja tam wiem, jedyne anime jakie znam to Initial D i Wangan Midnight. Ale będąc szczerym, to nie oprawa wizualna jara mnie najbardziej. Najbardziej jara mnie fakt, że Mitsubishi Eclipse 2G wraca do serii. Moja ulubiona generacja Eclipse’a w mojej ulubionej grze wyścigowej? Czy tylko ja już wiem co chcę na święta?

W tym tygodniu to tyle. I o ile jest mi smutno, że R8 odchodzi i że tak bardzo zkaszanili przód nowego GranTurismo, to nowa edycja Alpine A110 poprawia mi humor. A nowy NFS jest tylko wisienką na tym słodko-gorzkim torcie. Wisienką, która zasadniczo jest jedyną jadalną dla mnie częścią tortu. Bo na Need For Speeda mnie stać. Na nowe A110? Niekoniecznie…

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »