Wydaje Wam się, że Wasz samochód za kilka tysięcy nie ma nic wspólnego z superautem? Nic bardziej mylnego!
Posiadacze zwykłych samochodów często patrzą na superauta z pewnego rodzaju zazdrością – przecież zwykły samochód nie wygląda, jakby urwał się z innej planety ani nie osiąga szalonych prędkości. No niby tak, ale to właśnie te zwykłe samochody, bohaterzy dnia codziennego, często są filarami, by superauta z plakatów mogły w ogóle powstać. Z resztą – zobaczcie sami.
Volkswagen Passat B5
Śmiejecie się ze starego “pastucha”, a prawda jest taka, że w świecie motoryzacji jest on czymś znacznie ważniejszym niż gratem, którym jeździ Twój sąsiad, tata, wujek czy majster od remontów. Widzicie, w gruncie rzeczy Passat był bardzo ciekawym wozem – nie tylko dlatego, że VAG upchnął pod maską 8 garów i napęd na 4 koła.
Passat jest ciekawy, bo jego tylne światła możecie zobaczyć w superaucie zwanym Invicta S1. Z jedną różnicą – w fabryce Invicty panował typowy brytyjski nieporządek i światła zamontowano bokiem. No nic, przynajmniej silnik był porządny – S1 wyposażony mógł być w fordowskie V8 o pojemności 4,6 litra, czyli tak zwanego Modulara, znanego między innymi z Forda Crown Victorii. W Invikcie miał on mieć 320hp i jest to o 100hp więcej niż w Crown Vicu. Taka moc pozwalała na setkę w 5 sekund i prędkość maksymalną na poziomie 290km/h. A jeśli komuś było mało, to mógł wybrać 600-konne, 5-litrowe V8 z kompresorem, również produkcji Forda – wtedy prędkość maksymalna wynosiła 322km/h.
Ale co z tego, skoro nawet S1 nie uchroniło Invicty przed zapomnieniem. Myślicie, że to wina świateł z Passata? Czy raczej silnika z Forda?
Opel Tigra A
Opel Tigra to dla mnie zawsze było auto o niewykorzystanym potencjale. Miała bardzo przyjemną linię nadwozia, szczególnie porównując z Corsą, ale nigdy nie doczekała się wersji silnikowej, która w jakikolwiek sposób pozwoliłaby dorównać osiągom Tigry do jej wyglądu. No trudno -przynajmniej tylne światła z tego autka mogły wyciągnąć prędkość przed duże PRRRRYYYY…
A to dlatego, że firma Callaway, znana głównie z modyfikowania Chevroletów Corvette, wykorzystała je w swoim supersamochodzie C12. Jest to o tyle śmieszne, że Tigra nigdy nie była oferowana w USA. No ale nic to – przynajmniej silnik jest typowo amerykański, bo jest to LS1 o pojemności 5,7 litra i mocy 400-440hp (zależnie od źródła). I nie dziwcie się, że coś Wam bryła Callawaya C12 przypomina – model ten bazuje na Corvettcie C5.
Mazda 323f BG
Ta generacja Mazdy 323 miała kilka wersji nadwoziowych, ale jedna wyróżniała się zdecydowanie na plus – chodzi o 5-drzwiowego hatchbacka/liftbacka, który wyglądał zupełnie inaczej niż reszta gamy tego modelu. Cechą, która przysporzyła mu wielu fanów to otwierane światła przednie, które w przypadku aut tej klasy były bardzo nietypowym rozwiązaniem. W tym wpisie jednak pierwsze skrzypce grają światła tylne, które zostały wykorzystane do budowy auta o zupełnie innym charakterze niż 323f.
Chodzi o Astona Martina DB7, w którym tylne reflektory otrzymały dodatkową ramkę, by wyglądały na inne elementy niż te w Maździe. Co ciekawe, przez kłopoty finansowe Astona Martina w tamtym czasie korzystał on nie tylko z lamp z 323f, ale także z klamek oraz kilku innych elementów wnętrza pochodzących z MX-5. Inną konsekwencją kłopotów finansowych Astona Martina był fakt, że model ten debiutował tylko z rzędową szóstką z kompresorem – inżynierowie nie zdążyli opracować zapowiadanego V12 na czas premiery. Tak to właśnie jest, jak herbata jest ważniejsza niż praca.
Rover 200
Pamiętacie w ogóle taki model jak Rover 200? No dobra, pewnie pamiętacie. Ale kiedy ostatnio widzieliście Rovera 200 na ulicy? No właśnie. Problemem tego modelu (i każdego innego Rovera) był wieczny brak pieniędzy tej marki. Tak jakby miała na nie uczulenie, albo nie wiem – beznadziejne produkty, które wiecznie się psuły? Naprawdę ciężko stwierdzić. Faktem jest, że do jednego Rover 200 się przydał.
I tą jedną rzeczą, do której Rover 200 był faktycznie przydatny było przerabiane go na żyletki zapewnienie świateł do Jaguara XJ220. I to nie jest tak, że w przeciwieństwie do Rovera 200 Jaguar XJ220 był jakimś spektakularnym sukcesem – wręcz przeciwnie, okazał się wielką klapą i nigdy nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Ale przynajmniej przez krótki moment był najszybszym autem świata, a to zawsze jakieś osiągnięcie.
Mini Cooper R53
Mini Cooper R53 to pierwszy model po zakończeniu produkcji oryginalnego Mini. Model ten, w odróżnieniu od wielu innych brytyjskich aut, odniósł wielki sukces – pewnie dlatego, że odpowiadali za niego niemcy, a nie brytyjczycy… W każdym razie – Mini pomimo bycia fantastycznym autem miejskim oraz bardzo charakternym hot hatchem, bardzo przydało się także innej brytyjskiej firmie w produkcji ich flagowego modelu.
Chodzi o markę Morgan i ich model Aero 8 – przednie światła tego samochodu zostały wprost przejęte z Mini. Problem w tym, że zamieniono je stronami i samochód ten mimo klasycznych linii nadwozia ma komicznego zeza. Zastanawiam się, ilu ludzi musiało powiedzieć “dobra już, zostaw tak” żeby coś takiego dopuścić. No ale mniejsza z tym, świateł i tak nie widać gdy siedzi się za kierownicą. A usiąść za kierownicą Morgana warto, bo pod maską siedzi silnik V8 produkcji BMW, który rozpędza ten samochód do setki w niecałe 5 sekund. Obecnie nie brzmi to jak potworne osiągi, ale pamiętać należy, że samochód ten waży około 1100kg i posiada drewnianą ramę(!), więc doznania z szybkiej jazdy muszą być absolutnie doskonałe.
Ford Mondeo I
Ford Mondeo przez wiele lat był domyślnym autem wszystkich tych, którzy oczekiwali od samochodu sensownego wyposażenia, dobrych właściwości jezdnych i rozsądnej ceny. Nawet pierwsza generacja tego modelu mimo bycia z pozoru nudnym autem prowadziła się naprawdę nienajgorzej. Wizualnie nie była rewolucją, ale mimo to tylne światła Mondeo znalazły swoje miejsce w pamięci miłośników motoryzacji.
Stało się to za sprawą Noble’a M12 i M400, czyli kolejnego brytyjskiego supersamochodu, który musiał “pożyczyć” tylne lampy od popularniejszego modelu. I tak, wymieniłem dwa modele jako jeden samochód, bo jest to właściwie to samo auto, tylko pierwsze jest wersją torową drugiego. A może drugi pierwszego? Ciężko stwierdzić, bo Wikipedia mówi o M12, że jest torową wersją M400, a o M400, że jest torową wersją M12, co jest o tyle zabawne, że oba samochody mają homologację drogową. Nie rozumiem. Doskonale natomiast rozumiem czemu te modele Noble’a są często wspominane przez prasę motoryzacyjną jako doskonałe przykłady auta sportowego. 3-litrowe V6 z Mondeo ST wyposażone w podwójne doładowanie musi, mówiąc kolokwialnie, robić przeciąg – szczególnie, że masa tych aut wynosi około 1000kg.
Peugeot 206
Peugeot 206 jest w mojej opinii fenomenalnym autem. Rewolucyjnym wręcz. I nie chodzi nawet o sam fakt, że jest on kreatywny konstrukcyjnie – ani trochę! Ale wizualnie “dwieścieszóstka” jest absolutnym majstersztykiem, który mimo 25 lat na karku nadal wygląda naprawdę dobrze. I nie chodzi mi tu o to, że wygląda dobrze jak na swoje czasy – 206 po prostu wygląda dobrze, niezależnie czy byłoby produkowane w 1998, czy 2018. W końcu dobre elementy stylistyczne obronią się zawsze.
Nawet gdy auto w którym są zamontowane diametralnie różni się od domyślnego projektu, bowiem tak właśnie było w przypadku Ascari KZ1, w którym wykorzystano przednie oświetlenie z 206. Inną rzeczą, którą Ascari pożyczyło od innego producenta jest silnik, czyli V8 o pojemności 4,9 litra z BMW M5 E39, które zostało wzmocnione do równych 500hp. Przy masie nieprzekraczającej 1300kg nawet nie muszę pytać o osiągi KZ1 – muszą być wybitne. No i są – pierwsza setka osiągana jest po 3,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 323km/h. Szalone osiągi. Szczególnie jak na 2003 rok.
Audi 80 B3
Moja Pani Redaktor ma pewien “anty-sentyment” do tego modelu, ale jako, że to ja piszę ten tekst, to mam prawo o nim wspomnieć. Audi 80 generacji B3 to odpowiednik modelu A4 z lat 80’, który wielu Polaków darzy wielką nostalgią – w końcu to często był ich pierwszy prawdziwy samochód po upadku komunizmu. Nie zmienia to jednak faktu, że B3 nie jest zbyt ciekawym autem. No, może Coupe Quattro jest w jakiś sposób ciekawe, bo przypomina Ur-Quattro, ale zwykły sedan? Eh… No, nie bardzo. Ale to nie zmienia faktu, że przyczynił się do powstania bardzo ciekawego wozu.
Tym ciekawym wozem był Lister Storm. I to naprawdę ciekawym – ten supersamochód miał pod maską największe V12 od czasów II Wojny Światowej, które miało pojemność aż 7 litrów. Silnik ten, podobnie jak tylne lampy pożyczony był z innego samochodu. Z tym, że tylne lampy pochodziły z 80 B3, a silnik to zmodyfikowana konstrukcja Jaguara znana z modelu XJR-9. Kolejnym niewątpliwie ciekawym aspektem Storma był jego design – kiedyś uważałem, że jest paskudny, ale im dłużej mu się przyglądam, tym bardziej mi się podoba. Szczególnie fikuśne jest skośne przetłoczenie na boku, według mnie jest ono bardzo charakterne i wspaniale łączy resztę linii obecnych na tym aucie.
Fiat Punto II
Fiat Punto drugiej generacji jest autem bardzo poprawnym wizualnie i technologicznie. Zasadniczo Fiat wprowadzając drugą generację “kropki” nie zrobił rewolucji, tylko unowocześnił poprzednią generację – i dobrze, wszak nie zmienia się wygrywającego składu. Mimo to w tym modelu obecne były dwa ciekawe rozwiązania – był to tryb City, który ułatwiał manewrowanie na parkingach oraz prześliczne lampy przednie przypominające te z Opla Calibry. Problem w tym, że przy okazji liftingu Fiat wywalił “projektory” na śmietnik i zastąpił je ogromnymi światłami, które odebrały Punto resztki charakteru. No trudno – przynajmniej przedliftowe lampy można było zobaczyć w innym, wybitnie kozackim wozie.
Chodzi o samochód zwany MG XPower SV. Markę możecie kojarzyć – przez jakiś czas była ona sportowym odpowiednikiem Rovera, który sprzedawał głównie szybsze wersje nudnych aut dla emerytów. Jednak oprócz tego w gamie MG były dwa ciekawsze modele czyli F/TF oraz właśnie XPower SV. Ten drugi był prawdziwym autem sportowym wyposażonym “Modulara” o pojemności 4,6 lub 5,0 litra. Rzekomo po upadku MG wyprodukowane zostało dodatkowe 7 egzemplarzy o mocy 575hp, ale historia XPowera po upadku MG jest tak skomplikowana, że kończy się aresztowaniem właściciela marki i wymaga osobnego artykułu. W każdym razie – supersamochód MG nie tylko korzystał z przednich lamp Punto II, ale także z tylnego oświetlenia z Fiata Coupe. Generalnie na każdym kroku widać było, że MG nie ma pieniędzy. Co dla nikogo nie jest zaskoczeniem.
Czy Wasz samochód ma coś z superauta?
Jeśli ma, to śmiało – możecie chodzić do baru i chwalić się, że macie w swoim zwykłym aucie autentyczne części z Astona Martina lub innego fikuśnego samochodu. Czy będzie to prawda? No, chyba. Czy zbajerujecie na to kogoś na dyskotece? Chciałbym to zobaczyć. Bonusowe punkty za jak najbardziej zgruzowany egzemplarz.