Literki GTI w świecie motoryzacji są magiczne. Pytanie, czy mniej znany model - Volkswagen Polo GTi - dalej ma tą samą magię?
Gdy słyszymy o GTi, myślimy o Golfie, czasem jeszcze o Peugeocie 205. Jednym z modeli, o którym jednak nie myślimy jest Volkswagen Polo GTi. Wiecie, to ten młodszy braciszek dorastający w cieniu swojego odnoszącego sukcesy starszego brata. Czy wiek i rozmiar mają znaczenie? Nie do końca…
Czego się spodziewałem?
Ten samochód do testów ogarnął Michał. Powiedział tak: “Ivo, mam dla Ciebie Volkswagena Polo 9n GTi – 1.8 150hp”. Znam ten silnik i wiem jak on działa, a przetestowanie go w lżejszym nadwoziu o bardziej sportowych aspiracjach będzie ciekawym doświadczeniem. Tylko, że… No właśnie, jest jeden haczyk. To Polo nie jest seryjne. Ma zmodyfikowany wydech i wgraną mapę – finalna moc to około 200hp. Powtórzę. 200hp w aucie o masie 1150kg. To lepsze parametry niż seryjne Polo GTi albo Fiesta ST. Właściciel zadbał także o trakcję i trzymanie się nawierzchni poprzez założenie zawieszenia gwintowanego i większych felg. No, w przypadku prowadzenia naciągnięte opony na felgach nie pomagają, ale mi się ten look podoba.
Trochę o wyglądzie
Porozmawiajmy więc o tym jak topola to Polo wygląda. Więc tak: mamy tutaj do czynienia z czwartą generacją małego Volkswagena po liftingu. Należy dodać, że dość istotnym liftingu, bo gdy Polo IV wchodziło na rynek, Volkswagen miał manię upychania wszędzie kółeczek. Lupo? Kółeczka. Polo 9n? Kółeczka. Na litość, koncern Volkswagena miał nawet w gamie samochód, który cały był kulką – nazywał się Audi A2. Na szczęście testowana wersja zrezygnowała z motywu kółeczek i wygląda bardziej normalnie. Ba! Wersja, którą widzicie na zdjęciach wygląda naprawdę zadziornie i nie jest to wynikiem jakiegoś tuningu z Szybkich i Wściekłych. Modyfikacje wizualne są delikatne, ale spełniają swoje zadanie – opisywanego Polo GTi nie da się pomylić z wózkiem sklepowym. Nawet brzmienie silnika nie zdradza jakoś bardzo, co to za zwierzę. A właśnie…
Silnik
Silnik to dobrze znane wszystkim fanom taniego tuningu 1.8T. Bardzo ciekawy silnik należy zaznaczyć, bo wyposażony jest w 4 cylindry w rzędzie i aż 20 zaworów. Oznacza to 5 zaworów na cylinder: 3 dolotowe i 2 wydechowe. Rozrząd w tym przypadku to DOHC, co rozumie się samo przez się, gdy do poruszenia jest tyle zaworów. Natomiast gwoździem programu wcale nie jest ani rozrząd ani ilość zaworów. Gwoździem programu jest definitywnie turbo. Prawdę mówiąc, już wolnossące 1.8 dałoby radę sprawnie odpychać Polo. Z turbo jest jednak zupełnie inna zabawa. Zwykle volkswagenowskie 1.8T działa tak, że moment obrotowy jest zawsze, auto po prostu wyrywa do przodu, gdy tylko przyciśnie się pedał przyspieszenia. I na to byłem przygotowany. Ale ilość momentu – wedle właściciela około 320Nm – to był szok. To Polo na dwójce jeszcze delikatnie myszkuje, szukając trakcji.
A jak się to prowadzi?
No i tutaj zaskoczenie, bo układ kierowniczy jest kozacki. Jest obecne wspomaganie kierownicy, to oczywiste, jednak dzięki temu, że jest ono hydrauliczne i dobrze ustawione, czuć dokładnie jakie siły działają na koła. Czuć je do tego stopnia, że podczas silnego przyspieszenia czuć, że otwarty dyferencjał nie do końca równomiernie rozprowadza moc i w jednej chwili cała moc idzie na lewe koło, a w drugiej na prawe i kierownica delikatnie “buja” się w rękach. Bardzo specyficzne uczucie, ale daje kupę frajdy. Jak taki energiczny szczeniak, który wszędzie chce biegać i wyrywa się, ciągnąc smycz na prawo i lewo. W prowadzeniu tego Polo jest zasadniczo jeden malutki, tyci mankament. Obniżone zawieszenie, owszem, poprawia prowadzenie, ale jest wrzodem na dupie jeśli chodzi o użyteczność samochodu. Trzeba uważać na każdy próg zwalniający, każdą studzienkę i dziurę, o krawężnikach nie wspominając. Jest to nieco upierdliwe – do tego stopnia, że właściciel auta zna każdą dziurę w okolicy, żeby przypadkiem gdzieś czegoś nie uszkodzić.
Użytkowanie
Prowadzenie to nie tylko to, jak pojazd reaguje na skręt kierownicą i jak wystrzeliwuje do przodu, gdy damy po garach. Liczy się też to, czy samochód chce się prowadzić. Wiecie, to bez sensu mieć samochód, który prowadzi się jak marzenie i jest szybki, ale za to siedzenie w nim przypomina łamanie na kole. Ale tu na szczęście jest inaczej. Wnętrze w rzeczy samej nie jest bardzo kolorowe samo w sobie. Ot, plastikowa deska rozdzielcza i przyciski. Wszystko w podobnym, ciemno-szarym kolorze. Nothing fancy. Jest jednak jeden element, który powoduje, że całe to wnętrze staje się, dla mnie przynajmniej, czymś kozackim i wspaniałym. Chodzi o fotele. Nawet nie do końca o ich wyprofilowanie (chociaż, to też na plus), a głównie o tapicerkę w szkocką kratę. Uwielbiam takie rzeczy! Cóż, fakt, że ten egzemplarz jest bardzo dobrze wyposażony i ma między innymi klimę, radio 2din, grzane siedzenia (5-stopniowe!) czy kontrolę trakcji, też robi robotę. Ale nie może być różowo cały czas. Będąc szczerym, kierownica wygląda nieco smętnie, a zegary mało sportowo jak na GTi. Co jeszcze warto dodać, to fakt, że ilość miejsca na tylnej kanapie jest akceptowalna dla osoby mojego wzrostu, czyli nie dla normalnego dorosłego, a bagażnik odznacza się bardzo sensowną pojemnością.
Volkswagen Polo GTi - podsumowanie
Widzicie, to jest tak – era analogowych hot hatchy się kończy. Albo lepiej – era hot hatchy się kończy. Nie do końca chodzi tu o brak popytu, większym problemem są po prostu ciągle zacieśniające się normy emisji spalin, które zabijają tę klasę zanim jeszcze nowe autko zostanie zaprojektowane i wyprodukowane. Dlatego nie ma szans na nowe Clio R.S. czy Peugeota 208 GTi. No sorry ryjki, ale nie ma tego jak zahomologować. Trzeba się więc cieszyć tym, co jest. Jednym z takich aut, które dają frajdę z jazdy, a jednocześnie zachowują praktyczność auta miejskiego, jest właśnie Volkswagen Polo GTi. Nie upodabnia się do nowoczesnych, izolujących, nadwyraz bezpiecznych obecnie spotykanych hatchbacków. Widoczność przypomina samochody z lat 90’, co tylko potęguje poczucie prędkości, a nowoczesne wyposażenie powoduje, że ten samochodzik nie będzie nam przypominał o swoim wieku. Tylko, że jest jeden szkopuł. Gdy właściciel kupował Polo, które widzicie na zdjęciach, zapłacił za nie 10 tysięcy złotych. Obecnie takie Polo potrafi łatwo przekroczyć barierę 25-ciu tysięcy. Są na to dwie rady. Pierwsza jest taka: jeśli chcecie Polo 9n GTi, to kupujcie szybko – taniej nie będzie. Druga rada jest bardziej pesymistyczna: musicie się pogodzić z tym, że podobnych aut nie będzie i już. Elektryki są spoko, ale burczenie silnika i syk turbo daje inne emocje i wrażenia. Szkoda byłoby to stracić. A w tym przypadku utrata małego klejnotu, jakim jest Polo GTi byłaby bardzo dotkliwa.
Hej! Nie wychodź jeszcze! To wspaniałe Polo GTi zostało nam użyczone przez @_dawidovsky_ – Podziękujcie mu na jego Instagramie.