Forza-Horizon-5-Aston-Martin-Vulcan-AMR-PRO

¡Bienvenido a México! Forza Horizon 5 – Recenzja

Nie zawsze możemy sobie pozwolić na jazdę najszybszymi autami świata. A co dopiero szybką jazdę takimi wynalazkami. Na szczęście na ratunek przychodzi Forza Horizon 5!

Kiedyś już pisałem o tym, dlaczego gramy w gry, tekst ten znajdziecie O TUTAJ. Pisałem już wtedy o moim graniu w gry serii Forza. Grałem zarówno w Forzy Horizon jak i Motorsporty. Dziś jednak skupimy się na najnowszym wydaniu luźniejszej serii – Forza Horizon 5

Gdzie jesteśmy?

Meksyk to bardzo kolorowa lokacja!

Forza Horizon to gry mocno skupione na eksploracji, Horizon 3 odwiedził Australię, a 4 Wielką Brytanię. Teraz jednak odwiedzamy Meksyk. Kraj pełen Vocho i kulturalnego dziedzictwa. Ale czym jest Vocho? Vocho to taka meksykańska nazwa na VW Type 1, czyli… Garbusa. Garbus jest dla Meksyku tym czym dla nas Maluch, autem, które dało Meksykanom wolność i zmotoryzowało społeczeństwo. Produkowano go nawet podobnie długo, bo produkcję Vocho  zakończono w 2003. Ach, warto jeszcze wspomnieć o kulturalnym dziedzictwie Meksyku. Forza Horizon 5 to pierwsza część serii, w której tworzeniu brał udział Departament Kultury kraju-gospodarza. I to widać. Po pierwsze dlatego, że twórcy oddali bardzo dużo klimatu właściwego dla tego kraju. Po drugie dlatego, że wszędzie powtarzają jaki to Meksyk nie jest cudowny, jakie to on ma kulturowe dziedzictwo. Nie przeczę, że Meksyk jest wspaniałym krajem. Ale to wygląda jak reklama Meksyku sponsorowana przez Vina Diesla, bo wszystko obraca się wokół rodziny. Kuzynów, braci, ciotek, dziadków…

Co się zmieniło?

Prawie jak Wangan Midnight. Tylko nie w Japonii, a w Meksyku.

Zanim przejdziemy do mięska tego wpisu czyli tego jak gra się w tę grę porozmawiajmy o tym co się zmieniło w porównaniu z poprzednimi częściami. Generalnie tak jak w przypadku VW Golfa, formuła Forza Horizon 5 nie jest radykalnie inna w stosunku do poprzedników, jest to ewolucja tego co już znamy. I bardzo dobrze, bo powoli kończą mi się pomysły co można zmienić w grze tak rozbudowanej i pełnej zawartości. Jednak pierwszym co można zauważyć to masa samochodów. Mnóstwo gier wyścigowych takich jak Need For Speed Heat wpada w pułapkę, którą ja nazywam „pudełkami po zapałkach”. Efekt ten pojawia się gdy auta, które mamy przyjemność prowadzić nie mają zauważalnej masy, przed co są bardzo nagłe w swoich zachowaniach. W Horizonie 5 jednak już od pierwszych metrów czuć, że auta mają swoją masę, że są to półtoratonowe kupy stali, które potrzebują chwili by wytracić impet. Jakie to jest cudowne! Dzięki tej zmianie drift przypomina drift, a nie rzucanie autem z lewej na prawą bez sensu.

A właśnie, drift

Możliwości modyfikacji aut także są najbardziej rozbudowane w historii Forzy

Mechanika driftu nie zmieniła się jednak tylko przez zmianę odczuwalnej masy samochodów, a również przez ilość dymu z opon. W poprzednich częściach Forzy dym z opon był symboliczny, co zmniejszało dramatyzm rozgrywki. Teraz doskonale widać kłęby dymu z opon. Warto także dodać, że każde auto ma możliwość zamontowania ulepszeń specjalnie opracowanych z myślą o jeździe bokiem, które faktycznie poprawiają zachowanie w ślizgu. A jeśli drift nie jest tym co lubisz, to każde auto można zmodyfikować do jazdy w terenie lub po prostu po asfalcie. Skoro już przy jeździe w terenie jesteśmy…

Eksploracja

Rajdowa Supra? A kto mi zabroni?

Forza Horizon 5 ma największą mapę w historii Forzy. Z moich obserwacji wynika, że z jednej strony mapy na drugą jest ponad 30km. 30! Niektórzy jeżdżą dłuższy dystans codziennie do pracy, a tu mamy wielki plac zabaw, którego dwa końce dzieli 30km. Wow. Jeśli jednak myślicie, że w takim razie wszędzie trzeba jeździć bo pewnie są trzy wyścigi na krzyż, to muszę was zmartwić. Bo Forza przegięła w drugą stronę, cała mapa jest zapełniona zawartością po brzegi do tego stopnia, że jeśli nie zaczniecie w miarę szybko używać filtrów na ekranie minimapy to zginiecie. I co ważne, nie musicie trzymać się asfaltu, możecie jeździć tam gdzie chcecie. Przez pola, lasy, rzeki, bagna… A jak mówiłem jest po co jeździć, bo do znalezienia są samochody, posągi, tablice z bonusami i właśnie do szukania znajdziek przyda się Wam samochód z terenowym zawieszeniem.

I co z tego wynika?

DeLorean'a będziecie mogli zdobyć tylko do czwartku 17 listopada!

Wynikiem dodania wszystkiego co napisałem wyżej jest fenomenalna gra wyścigowa, która nie na tyle wymagająca by nowy gracz się odbił, a jednocześnie potrafi rzucić wyzwanie nawet staremu wyjadaczowi. Zanim jednak oddam się z powrotem przyjemności eksplorowania Meksyku, muszę wspomnieć o kilku sprawach. Nie jestem fanem grafiki w tej grze. Nie dlatego, że jest słaba. Wręcz przeciwnie, jest FENOMENALNA, tylko dlatego, że jest mało ostra, troszkę zbyt zaokrąglona. Taki mają styl w Forzie, jest to raczej cecha niż wada, ale wolę grafikę z Need For Speed. Oraz nie kupujcie Horizona jeśli oczekujecie symulatora. Wtedy kupcie Forze Motorsport albo Asetto Corsę. Jeśli jednak chcecie gry do zabawy… Wtedy już was tu nie trzymam ruszajcie eksplorować Horizon!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »

Myślicie, że wiecie czym jest bałagan? Oto historia Porsche 911!

Bez wątpienia możemy uznać, że Porsche 911 to jeden z najważniejszych samochodów sportowych wszechczasów. Ale jego historia to straszny chaos. Będę szczery – od dłuższego czasu zabierałem się do napisania tego wpisu, ale im bardziej wertowałem historię Porsche 911, tym bardziej nie wiedziałem za co się chwycić i jak ten temat ugryźć. W większości samochodów

Czytaj więcej »