Saxo zostało naprawione, znów jest śliczne i ma prosty front. Tylko, że pojawiły się… problemy.
Jak mogliście przeczytać tutaj, Saxo zaliczyło słup. Front się wygiął i w sumie to tyle. Cóż, znając swoją krnąbrność podjąłem decyzję: robimy. Do mechanika i tak byłem już umówiony, więc tylko załatwiłem, żeby zrobił jedną rzecz więcej. Mechanik jednak po oddaniu mi auta wydał wyrok. Buda jest nie do odratowania, nie trzyma sztywności i ten kto to łatał to jakiś partacz był, więc wszystkie naprawy blacharskie, które zostały przeze mnie zlecone blacharzom już się posypały. Co dalej więc?
Kolejne Saxo/106?
Pomysł jest fajny, bo tę platformę znam, wiem czym się charakteryzuje, mam wizję co chciałbym z nią zrobić. Pomysł ma też kolejną zaletę. Mam Saxo, które mimo słabego stanu budy wszędzie indziej jest dobre. Czyli: blacha, wnętrze, silnik i mechanika są super, tylko dziur w punktach istotnych dla bezpieczeństwa i struktury samochodu jest za dużo i jest to nie do naprawienia. Mógłbym więc po prostu kupić dowolny egzemplarz i przełożyć wszystko co istotne do nowego auta. Tylko znów, koszty wywalają sufit i mijają teleskop Huble’a. Mimo, że bardzo lubię te autka, to nie wiem na ile to jest sensowna opcja.
Inna platforma?
Zacznijmy od tego czym jest platforma. Platforma to taka baza samochodu. Na przykład, mimo, że Peugeot 106 i Citroen Saxo to teoretycznie inne auta, to korzystają z tej samej platformy. Są więc jedną platformą. Tak jak Subaru BRZ i Toyota GT86 oraz VW Golf, Audi A3 i Seat Leon. Skoro to już wiemy, to powiem wam o czym myślę. Zawsze myślałem o Nissanie Micrze K11, Toyocie Yaris i Suzuki Swifcie (był nawet z 4×4 jako Subaru Justy). Szczerze, podobają mi się o wiele bardziej niż Saxo. Są to wybory o tyle sensowne, że dalej są małe, tanie i w stylu, który lubię. A przy tym są japońskie, a chyba Japonia to mój ulubiony kraj produkujący samochody. I nie, nie lubię Szybkich i Wściekłych.
Powrót do Zbiorkomu?
Słaby żart.
Zróbmy coś głupiego!
To jest opcja, która jest tak głupia, że ja nawet nie wiem, ale jest przy okazji najbardziej bez sensu. Tak jak lubię. A o czym mówię? A no… Chciałbym żółte Renault Kangoo pierwszej generacji przed liftingiem. W wersji towarowej. Nie wiem po co. A może… Opel Omega B? Pomysł głupi o tyle, że kupić wielką limuzynę, mając budżet na małe auto to krok… nierozsądny nazwijmy to. Ale jest RWD, mocne silniki i wygląd, który ostatnio zaczął mi się podobać. Byle była w sedanie. Oh, teoretycznie może tam wejść V8 serii LS (to to stosowane w Corvettach i Camaro na przykład).
Jaki jest więc plan?
Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Mam jeszcze czas, żeby zdecydować, ale Ivolucja jest kategorią wpisów o takich właśnie przemyśleniach, zamierzam więc z tego korzystać. Blog nie może przecież być tylko zbiorem recenzji, wyjaśnień i technicznych rzeczy. Fajnie gdy człowiek, którego czytasz ma jakieś przygody i rozmyślania. Ma się wtedy wrażenie, że jest bardziej ludzki. Masło maślane. Nie ważne. Widzimy się następnym razem.
Ah, zdjęcie główne było robione tuż po udebraniu auta, a niestety szybko jest ciemno.
Pingback: Autobusy są zakałą transportu. - ivolucja.pl