Z okazji spóźnionego celebrowania Walentynek porozmawiajmy o aucie które zasługuje na o wiele więcej miłości niż większość ludzi jest w stanie mu okazać - Fordzie Ka.
Ford Ka to auto, które zawsze budziło kontrowersje. Ba, ono budziło kontrowersje jeszcze zanim powstało. Ten samochód był doprawdy trudny. Zarówno dla publiki by przyswoić jego wygląd, jak i dla projektantów, którzy mieli mnóstwo nie pasujących do siebie wytycznych. Możliwe nawet, że projektanci mieli jeszcze trudniej niż publika.
Ford Ka - zamysł
Ka było reakcją Forda na Renault Twingo i sukces tego małego stylowego pudełka. To już jest któryś raz kiedy zaczynam historię jednego auta od innego, ale co poradzić, motoryzacja to ciągłe odpowiedzi na zagrania producentów. Wracając do Ka, Ford mierzył się z takim małym problemem, że musiał zaprezentować światu coś co będzie świeże, stylowe, dobrze zbudowane, praktyczne i… tanie. Ostatnia cecha była najtrudniejsza, bo produkcja nowej platformy kosztuje kosmiczne pieniądze, a na tanich autach nie ma dużych zysków. Jakie to trudne przekonało się z resztą Renault, które musiało MOCNO kombinować, żeby Twingo pozostało tanie.
Ford więc myślał. I myślał. Potem jeszcze trochę myślał. Aż w końcu wymyślił. Rozwiązanie było proste. Ba! Było już na rynku! I dobrze się sprzedawało! Więc co wymyślił Ford? Wykorzystają platformę z Fiesty i posadzą na niej ciekawe, nowe, stylowe nadwozie. Genialne w swojej prostocie. No to już fundamenty mamy, platforma z Fiesty by ograniczyć koszta i silniki z tego samego modelu. Przecież to się nie ma szans nie udać. Trzeba tylko to czymś jeszcze przykryć.
Ford Ka - wygląd
Kolejny problem mieli designerzy. No bo co, zróbcie coś, co będzie uroczek, ładne i będzie się wyróżniać ale jednocześnie nie będzie wyglądać jak wszystkie urocze małe pudełka. Co to ma w ogóle znaczyć? Co mają zrobić? Oni też tego nie wiedzieli. Głównie dlatego, że nie musieli, nie mieli wytycznych. Pod uwagę więc brali wszystko, zarówno bardziej agresywne stylizacje jak i takie, które były słodkie jak kostka cukru. Zwykle jednak motywem przewodnim były krągłości. Hehe, to zupełnie inaczej niż w Golfie, który był raczej kanciasty.
Design jednak stanął na nieco robaczkowym wyglądzie, który znamy z ulic. Jest w nim jednak sporo z konceptów i zastosowanych w nich linii, widać to nawet jeśli chodzi o linię zderzaków albo świateł, żadna z nich się tak po prostu nie kończy. Finalny wygląd Ka jest charakterystyczny, polaryzujący i… świeży. Nawet dziś. Nie ma już tego efektu “Wow!” ale w dalszym ciągu wygląd Ka spełnia swoje zadanie.
Na tym się jednak nie skończyło
Ford widząc sukces Ka uznał, że bardzo na miejscu będzie zrobienie z niego całej linii modelowej. Tak, by ktoś kto chce być stylowy nie musiał rezygnować z praktyczności, osiągów czy wiatru we włosach.
Dla praktycznych - Ford TouringKa
Nazwa Touring kojarzy nam się głównie z BMW, tam oznacza ona kombi. W tym przypadku znaczy to dokładnie to samo. Ford TouringKa był Fordem Ka kombi. Koncept wygląda mega. Jest zadziorny ale dalej zachowuje charakterystyczny dla Ka urok. Ta wersja jednak pozostała tylko konceptem. Szkoda.
Dla sportowych - Ford SportKa
Hasłem reklamowym tego auta było “Ka’s evil twin”. Coś w tym jest, gdyby wasze dziecko prowadzało się z Fordem Ka bylibyście się szczęśliwi, to uczciwy, skromny i nieco nieśmiały chłopak. Jakby jednak prowadzało się ze SportKa, mielibyście problem. SportKa jest wredny, bez szacunku i nieco szalony. Nieprzyjemny typ. Z resztą, obczajcie reklamy, to jakiś socjopata.
Dla chcących się pokazać - Ford StreetKa
SportKa zdjął czapkę i założył materiałowy kaptur. Zmienił też ksywę, teraz każe na siebie wołać StreetKa. Ograniczył też ilość ziomków z którymi się “buja na mieście”, bo to jedyna wersja Ka, która była dwumiejscowa. Warto też dodać, że światła przednie w StreetKa i SportKa są takie same jak w Ka, ale są nieco zasłonięte nowym wzorem zderzaka.
Dla rozsądnych - Ford Ka
Syn pierworodny, od niego wszystko się zaczęło. Spokojny ale dobrze zaprojektowany hatch, który do tej pory ma styl. Nie ma go tak dużo jak StreetKa czy SportKa, ale ma go wystarczająco by się wyróżnić.
Epilog
Gdy ma się w ofercie model, który mimo upływu lat sprzedaje się jak świeże bułeczki, staje się przed jeszcze trudniejszym zadaniem niż samo zaprojektowanie pierwowzoru. Bo nie można auta produkować nie wiadomo jak długo, bo w końcu stanie się zbyt stary by ktokolwiek go kupił. Trzeba wtedy zrobić kolejną generację i przy okazji zrobić to tak, by dalej się sprzedawał. Ford więc znów postanowił wykorzystać platformę innego modelu, w tym przypadku Fiata 500. I… nie wyszło, druga generacja Ka nie sprzedawała się tak dobrze jak pierwsza. Co ciekawe, na rynku Ameryki Południowej Ford Ka drugiej generacji wyglądał kompletnie inaczej i budowany był na zupełnie innej platformie. Chyba nie rozumiem. W każdym razie generacja trzecia, znana u nas jako Ka+ była już sporo większa i występowała nawet w wersji sedan(!). Tylko znów nie była tak ciekawa i fajna jak generacja pierwsza. Stała się po prostu tanim autem bez polotu, którego nawet podwyższona wersja Active nie była w stanie uratować. Szkoda.
Jeszcze jedno
U nas nazwa Ford Ka nie sprawia dużych trudności. Acz i tak są dwa sposoby jej wymawiania, słyszałem zarówno “jeżdżę Fordem Ka” jak i “jeżdżę Fordką”. Druga wersja jest zabawniejsza, mimo to chyba niepoprawna. Zabawnie jednak robi się w Wielkiej Brytanii, gdzie nazwę Ka wymawia się na kilka różnych sposobów i nie wiadomo który jest właściwy. Zastanawiacie się jak to mogli zepsuć? Proszę bardzo, już mówię. Niektórzy czytają Ka tak, jakby to był skrót czyli “kej ej”, niektórzy tak, jakby to był wyraz “Car” ale z uciętym “R” czyli “Ka”, a jeszcze niektórzy jakby to był neologizm – “Kaa”. Z tym wiąże się też pewien problem. Prototyp SportKa nazywał się “Ka-Pow”, jak onomatopeja z komiksów o superbohaterach. Ta nazwa jednak działałaby tylko przy krótkiej wymowie “Ka” i chyba dlatego finalnie skończyło się na SportKa, a nie Ka-Pow. Szkoda, Ka-Pow jest bardziej super. Zupełnie jak komiksy o superbohaterach ratujących miasto Townsville czy inne Gotham.
A dlaczego Ka należy kochać?
Cóż, Ka był jednym z pierwszych stylowych małych aut, zaraz po Twingo, które również jest kontrowersyjne. Pokazał on też, że platforma nie definiuje samochodu i nawet coś zbudowane na bazie nudnej Fiesty potrafi być stylowe. Albo sportowe jak Puma, ale to inna historia. Faktem jest, że mimo śmiesznego, okrągłego wyglądu auto nadal jest stylowe i co ważniejsze – tańsze niż było kiedykolwiek. Trzeba kupić i zachować sobie jakiś egzemplarz nim wyginą. Oh, jak już kupicie swoje Ka, dajcie mi się karnąć do serii Jedziemy, będę wdzięczny.
Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Motor1
Pingback: Co kupić #8 - mały sportowy kabriolet - ivolucja.pl
Pingback: Top 10: Najlepsze reklamy samochodów cz.2 - ivolucja.pl