BMW-M2-M-Performance-Parts-2

„m2 w kredycie…”  – Ostatnia Prosta #5

Witam na ostatniej prostej, czyli cotygodniowym podsumowaniu newsów z motoryzacyjnego świata.

Dziś będzie zdecydowanie więcej pozytywnych wiadomości niż w zeszłym tygodniu. A w każdym razie taką mam nadzieję, pisząc ten wstęp. Tak, wydało się – wpisy podsumowujące newsy z całego tygodnia zaczynam pisać wcześniej niż je publikuję. Dobra, koniec o tym kiedy i co piszę. Zacznijmy rozmawiać o czymś ciekawszym – o samochodach!

Wpisujcie miasta [*]

Pierwszego listopada tego roku będzie wyjątkowy, bo nie będziemy tylko wspominać zmarłych członków rodziny lub przyjaciół, ale też ofiary internetu. I nie, spokojnie, nie chodzi mi o kolejną ofiarę cyber-przemocy. Chodzi mi o magazyn Auto-Świat i zaprzestanie wydawania jego papierowych wersji. Owszem, nie była to gazeta, którą kupowałem specjalnie często. Właściwie to nawet nie wpisałbym jej na listę moich ulubionych moto-czasopism, ale była to gazeta szalenie istotna, którą zawsze czytałem z przyjemnością. Cóż, potęga internetu jest nie do zatrzymania, a magazyn Auto Świat jest tego kolejnym przykładem. Na pocieszenie pozostaje nam fakt, że Auto Świat możecie nadal poczytać w internecie. Ale internetem nie rozpalicie ogniska. Magazynem też nie, ćwoku.

Co można kupić za 1 Euro?

Nie bardzo wiem, jak pokazać Wam kupno Nissana za 1 Euro, więc popatrzcie na Nissana 300ZX.

NA PEWNO NIE MAGAZYN AUTO ŚWIAT! 
Przepraszam, musiałem. W każdym razie – co naprawdę można kupić za 1 Euro? Niecały litr benzyny 95, 2 zupki chińskie, cały rosyjski oddział Nissana, 5 bułek… Czekaj, czekaj, wróć. Jak rosyjski oddział Nissana? A, no tak. Ze względu na wiadome wydarzenia Nissan postanowił wycofać się z Rosji (rychło w czas) i sprzedać wszystkie swoje udziały, fabryki i sieć salonów za 1 Euro. Jest tylko jeden mały haczyk. No dobra, jeden mały i jeden duży. Mały brzmi tak: jeśli sytuacja się poprawi w ciągu 6 lat, to Nissan ma prawo przyjść i zażądać oddania tego co kupiłeś za to 1 Euro. Duży haczyk brzmi natomiast tak: nawet jeśli szykowaliście swoje najładniejsze 1 Euro by wysłać Nissanowi, to już nie musicie. Rosyjski Nissan został wykupiony przez NAMI, czyli rosyjski instytut naukowy z dziedziny motoryzacji i transportu. Szkoda, myślałem, że moje marzenie o własnej marce motoryzacyjnej właśnie ma szansę się ziścić. chlip.

///Mamy to!

Grill i zderzak wyglądają jakby projektował je wielki fan Minecrafta.

Koniec domyślania się i spekulacji, nowe BMW M2 zostało oficjalnie zaprezentowane. I może zacznijmy od wyglądu, który jest chyba najbardziej kontrowersyjnym elementem tego samochodu. Problem w tym, że jakie M2 jest, każdy widzi. Nie uważam, żeby M2 było jakoś wybitnie ładne. Nie jest też brzydkie, ale bliżej mu do ładnego niż brzydkiego. Nie to co BMW XM, które jest absolutnie obrzydliwe. Cóż, jak widać BMW projektuje modele tak, jak Microsoft robi Windowsy: dobry, zły, dobry…

Skoro opis wyglądu mamy zaliczony, to przejdźmy na chwilę do spraw bardziej technicznych. Nowe M2 mocno bazuje na większym modelu M4 – oznacza to, że ma ten sam silnik i bardzo zbliżone wymiary i niestety, masę. Skoro już przy masie BMW M2 jesteśmy – zgadnijcie, o ile lżejsze jest nowe M2 od większego M4? 20kg? 100kg? Ha! Nic z tych rzeczy! Oba te auta ważą dokładnie tyle samo! Brawo BMW, gratuluję, udało Ci się zrobić mniejsze auto o tej samej masie co większe. Za taki brak myślenia bardzo Cię szanuję. 

Cztery wydechy, wiesz Pan co to znaczy?!

Hej, to może chociaż M2 ma tyle samo mocy co M4? Ha! A gdzie tam! M2 jest tańsze, więc jest słabsze i ma “tylko” 460hp, w porównaniu do 510hp w M4. Na pocieszenie mogę Wam powiedzieć, że M2 jest sporo krótsze przy zachowaniu tej samej szerokości, więc podobno ma lepiej latać bokiem. Powiem to samo co przy nowym Mercedesie C63 AMG: pożyjemy, zobaczymy.

Ten moment, gdy Pimp My Ride dostaje oficjalną posadę w BMW.

Ah, jeszcze jedna rzecz. Właściwie dwie. Po pierwsze pojawił się wyciek części M-Performance do nowego BMW M2 i wygląda tak, jakby właśnie tego auta zamierzali użyć, by kraść telewizory i odtwarzacze DVD z pędzącego TIRa. Po drugie: szef działu M, Frank van Meel, stwierdził, że 4- i 3-cylindrowce nie oddają ducha M-power, w związku z czym nigdy nie zostaną użyte w pełnoprawnej “eMce”. To ciekawe Panie Frank, bo pierwsze M3 (E30) miało pod maską rzędową czwórkę i do tej pory uznawane jest za jedno z najlepszych aut wypuszczonych przez dywizję M. No, już abstrahując od faktu, że E30 M3 było jednym z aut, które zapewniło BMW M renomę, którą cieszy się do dziś. Czyżby zapomniał wół, kiedy cielęciem był?

Gwiazda polarna już dziś w Waszym garażu!

Wbrew pozorom Polestar 3 ma tylko 5 miejsc.

Marka Volvo jest dość mocno zakorzeniona w umysłach Polaków. Takie premium, które dopiero od niedawna naprawdę jest premium. Mają fenomenalne XC60, dobre XC90 i jakieś tam sedany i kombi. To z czego polacy nie zdają sobie jednak sprawy to to, że Volvo założyło markę samochodów elektrycznych, nazywającą się Polestar. Tak, wiem – Polestar to kiedyś był sportowy oddział Volvo, ale teraz sportowy oddział to Cyan Racing, a Polestar to marka produkująca elektryki. Zagmatwane. W każdym razie – Polestar dodał kolejny model do swojego portfolio. Nazywa się Polestar 3 i jest dużym SUVem. Muszę przyznać, że całkiem ładnym – w bardzo szwedzkim charakterze. Co wydaje mi się jednak zabawne to to, że mimo swoich proporcji Polestar 3 będzie tylko pięciomiejscowy, a nie jak myślałem siedmiomiejscowy. Cóż, jeśli macie 4 dzieci i musicie mieć elektrycznego SUVa, to jedyną opcją jest Tesla Model X. I będziecie wtedy mieli czadowe drzwi! 

Wiecie, że uwielbiam Alpine

Fajnie, fajnie. Ale czy nie mogłoby być tak o 25% mniejsze?

W zeszłym tygodniu pisałem o Alpine A110 R, a Francuzi już mają coś nowego. Co prawda nie model produkcyjny, a koncept, ale tak ładny, że prawie spadłem z krzesła. To, co widzicie na zdjęciu to Alpine Alpenglow Concept. I oprócz tego, że jest ogromny to nie wiemy o nim nic. Serio, Alpenglow jest wielki: długość wynosi ponad 5 metrów, szerokość to ponad 2 metry, natomiast wysokość… wysokość jest niewielka: mniej niż metr. Alpenglow wygląda genialnie, to fakt, ale chyba zostanę przy malutkim A110 S, nie jestem fanem dużych samochodów. 

Urusły mi osiągi

To jest Urus Performante...

Lamborghini to marka produkująca głównie SUVy. Nie wierzycie? Zerknijcie na statystyki sprzedaży. Znaczy, tak, Lamborghini ma ofercie dwa supersamochody i jednego SUVa, ale to SUV sprzedaje się wielokrotnie lepiej niż dowolny inny model marki. SUV ten, nazywający się Urus, właśnie dostał nie jedną, a dwie nowe wersje. Pierwsza z nich to Urus Performante – jak sama nazwa wskazuje – wersja bardziej sportowa. Bardziej sportowa jest tutaj rozumiane przez delikatne zwiększenie mocy silnika i zmodyfikowane zawieszenie by Wasze Lamborghini jeszcze lepiej sprawdzało się na torze.

...a to jest Urus S.

A, chcecie moc, ale nie chcecie iść na kompromis jeśli chodzi o komfort? Właśnie dla Was jest druga nowa wersja Urusa, która nazywa się Urus S. Wersja ta ma tę samą moc co Performante, ale nie posiada bardziej torowych usprawnień. Hm, kto by pomyślał, że kiedykolwiek będzie można kupić Lamborghini z myślą o komforcie…

Zemsta, ale nie Fredry

Wygląda jak auto rodzinne Batmana.

Co zrobić jeśli potrzebujesz siedmiomiejscowego auta które wygląda jak z Cyberpunka 2077, jest kuloodporne, drogie oraz ma za dużo mocy? Cóż, nie było auta, które spełnia takie wymogi. AŻ DO TERAZ. Oto jest nowe Rezvani Vengeance – ultra drogi, ultra luksusowy, ultra mocny i ultra bezpieczny SUV bazujący na Cadillacu Escalade. Co musicie o nim wiedzieć? Bazową jednostką napędową jest V8 o pojemności 6.2 litra i mocy 425hp. Mało ciężarowo? Dopłaćcie 3500 dolców i macie 3 litrowego diesla. Ah, za mało mocy? Dopłaćcie 125 tysięcy (!) dolców i V8 zostanie wzmocnione do prawie 700hp. A, fajnie by było, gdyby Wasz Vengence był najbezpieczniejszy? Trzeba było kupić Volvo. Śmiało – za 95 patyków macie pakiet militarny z maskami przeciwgazowymi, kuloodpornymi szybami czy podwoziem odpornym na eksplozje. Dopiero gdy zaznaczycie tę opcję możecie bezpiecznie zawieźć swojego bąbelka do przedszkola w bezpiecznych warunkach.

Zwykle nie piszę o szalonych projektach, ale…

…w tym przypadku czuję, że powinienem. Hoonigan, czyli moja ulubiona banda debili nawiązała współpracę z Hondą, w ramach której otrzymali od Hondy silnik z Formuły Indycar i kazali wybrać auto, w którym ów silnik wyląduje. Civic byłby w miarę bezpieczną opcją, ale zbyt prostą. Silnik z Indycar wyląduje więc w pick-upie Honda Ridgeline i umieszczony będzie centralnie. I ten projekt rzekomo ma być gotowy na targi SEMA zaczynające się 1 listopada. Na szczęście wiem, że odcinki wrzucane są z opóźnieniem, więc pewnie właśnie kończą. Albo nie kończą i będzie wtopa. 

Na dziś to tyle. Muszę przyznać, że ten tydzień był miłym zaskoczeniem jeśli chodzi o ilość pozytywnych aktualności. Nissan wycofał się z Rosji, Alpine pokazało nowy koncept, ekipa z Hoonigan jak zwykle odpiernicza szity, papierowa wersja magazynu Auto Świat umarła… No dobra, to ostatnie nie było zbyt pozytywne, ale to nigdy nie jest tak, że wszystko się udaje.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »

Myślicie, że wiecie czym jest bałagan? Oto historia Porsche 911!

Bez wątpienia możemy uznać, że Porsche 911 to jeden z najważniejszych samochodów sportowych wszechczasów. Ale jego historia to straszny chaos. Będę szczery – od dłuższego czasu zabierałem się do napisania tego wpisu, ale im bardziej wertowałem historię Porsche 911, tym bardziej nie wiedziałem za co się chwycić i jak ten temat ugryźć. W większości samochodów

Czytaj więcej »