co kupić #5

Co kupić #5 – Miejskie auto do 25 tysięcy złotych

25 tysięcy złotych to już solidny budżet niezależnie o jakim rodzaju pojazdu mówimy. Czy jest to auto miejskie czy reprezentacyjna limuzyna, 25 kawałków to już fajny wybór.

Zaczniemy od chwili szczerości z mojej strony. Seria Co Kupić to jedna z ciekawszych rzeczy dla mnie jeśli chodzi o pisanie na blogu. Mam kupę radości z szukania fajnych ofert, porównywania cen czy szukania Wildcardów. Co jeszcze istotne, często robię to dla Was – Czytelników, więc jeśli szukacie auta, możecie pisać, chętnie przedstawię wam kilka propozycji. Tak jak dziś na przykład. A dzisiejsze wytyczne to:

  • Auto niewielkie, segment A, B ewentualnie C.
  • Stosunkowo świeży model, nie zabytek z lat 80’.
  • Niewielkie spalanie, optymalnie gaz.
  • Bezawaryjność. 
  • Musi być klima!
  • Fajny kolor jest fajny. Wiecie, fajnie jakby było stylowe.
  • Budżet 20-25 tysięcy, do minimalnego nagięcia.

Fiat 500

Zacznijmy z grubej rury, bo Fiat 500 to wspaniałe miejskie auto. Wiem też, że osoba dla, której robię ten wpis jest jego wielką fanką. Nie jestem tym faktem zdziwiony, “pięćsetka” jest śliczna. A teraz trochę o tym czego w sumie szukamy. Silniki w tym aucie to praktycznie same strzały w dziesiątkę. Żaden nie jest spektakularnie awaryjny i każdy jest dobrze znany wśród mechaników. Ja jednak celowałbym w benzynowe jednostki wolnossące czyli 1.2 Fire i 1.4 16v. Pierwszy jest sporo słabszy, ale ma wiele zalet, które przekonują. 1.2 dobrze dogaduje się z LPG, po za tym nawet sam w sobie nie pali dużo, jest też najpopularniejszą jednostką w tym modelu. Warto również zaznaczyć, że rodzina Fire pamięta model Uno, więc mechanicy znają ją jak własną kieszeń, a nawet jeśli coś siądzie to części jest multum. 1.4 16v jest sporo mocniejszy niż 1.2 (100KM vs 69KM), ale jest o wiele rzadziej spotykany więc dorwanie egzemplarza z takim potworkiem pod maską może być trudne. Skoro już jesteśmy przy potworkach, to jest jeszcze Abarth 500, ale już inna para kaloszy i nie chodzi nam o to by zabierać miejską zabaweczkę na tor. W każdym razie nie teraz. Jeśli już przyjedziemy obejrzeć swojego wymarzonego Fiacika, należy sprawdzić stan zawieszenia, jest jednym z najsłabszych elementów konstrukcji. Należy jednak pamiętać, że części jest mnóstwo i są tanie, więc nawet jeśli będzie do wymiany po latach eksploatacji to koszta będą znośne.

Ford Fiesta VII

Poprzednia propozycja była mocno skierowana pod osobę, dla której to zestawienie robię. Ta propozycja jest skierowana bardziej pod moje gusta. Oczywiście jeśli nie wpadłbym na pomysł kupienia Jaguara z V8. Nieważne, wróćmy do Fiesty. Ten model Forda był przeze mnie polecany w różnych generacjach już kilka razy, tutaj jednak pomówmy o generacji VII. Zacznijmy od bolączek tego auta. Pierwszą z nich jest to, że w modelach po 2012 roku praktycznie nie da się założyć LPG. Jest jednak na to rada. Jest nią silnik 1.0 EcoBoost, który mimo małej pojemności i sporej mocy jest wybitnie wytrzymały i pali bardzo mało. Ford traktował go jako alternatywę dla diesla 1.5. EcoBoost był jednak lżejszy i mocniejszy, więc wybór jest oczywisty. Fiestę należy też docenić za wspaniałe prowadzenie, którym Ford zmiótł konkurencję z planszy. Szczególnie w wersjach ST, ale to znów inna para kaloszy. Części do Fiest będzie coraz więcej więc koszta spadną, bo Fiesta VIII jest głębokim liftingiem “siódemki” więc części nie będą drogie i też zacznie ich być mnóstwo.

Renault Clio IV

Renault Clio może wydawać się ryzykownym wyborem, wszak za francuskimi autami ciągnie się opinia awaryjnych (co już od dawna jest nieprawdą). Ta generacja francuskiego reprezentanta segmentu B to jednak bardzo bezpieczny wybór. I bardzo ładny, był nawet dostępny z kontrastującymi wstawkami w nadwoziu. Skoro już jesteśmy przy nadwoziu – było też Clio kombi, Hatchback jest jednak mniejszy i dopóki nie zamierzamy przewozić europalet wystarczy nam w zupełności. Co do silników, wybory są dwa. Znaczy jest więcej, ale te dwa brałbym pod uwagę. Pierwszy to 0.9Tce. Jednostka ta, to taki francuski EcoBoost, mały lecz trwały i mocny. Warto też zauważyć, że jednostka ta chętnie przyjmuje LPG i zapewnia Clio bardzo przyjemne osiągi i niewielkie spalanie. Same zalety. Jeśli jednak downsizing to nasza największa fobia (zaraz po pająkach, każdy boi się pająków) warto zainteresować się wersją 1.2 MPI. Jest to jednostka słabsza niż 0.9, nie ma jednak turbo. Mówi się też, że 1.2 jest mniej problemowe niż Tce, chociaż 0.9 też nie jest uważany za silnik awaryjny.  Przy zakupie należy sprawdzić skrzynię biegów, bo te w Clio nigdy nie słynęły z precyzji oraz na ewentualnie małe problemy z elektroniką (to duża rzadkość). Hamulce i zawieszenia w Clio nawet jeśli są do wymiany nie są drogie, więc tutaj nie należy się przejmować.

Volkswagen Up!

Up! ma wielu bliźniaków. Są nimi Skoda Citigo i Seat Mii. Skodą już jeździłem, ale Up! wygrywa designem i wykończeniem więc to on znajduje się na liście. Ta propozycja jest najmniejszym modelem na liście, ale nie należy go za to gnębić, bo ma on wiele zalet. Pierwszą jest to, że do Up!’a można w każdej wersji założyć LPG i nic się nie powinno dziać. Osobiście celowałbym w mocniejszą 75-konną odmianę silnika 1.0, bo jest żwawsza niż 60-konna. Niczym się nie różnią, tylko oprogramowaniem komputera więc i w kosztach różnica będzie znikoma. Największą wadą tego modelu jest wytrzymałość sprzęgła. To tyle, nie udało mi się znaleźć więcej wad eksploatacyjnych. Użytkownicy narzekają też na jakość wnętrza, ale to tani hatchback, nie będzie wykonany jak Rolls-Royce. Dzięki temu, że Up! ma dużą rodzinę, części jest w brud oraz nie są specjalnie drogie. 

Peugeot 208 I

Wracamy do Francji i przyglądamy się Peugeotowi 208. Jest śliczny prawda? Niestety, przez to, że Francuzi wydali cały budżet na design zostało go niewiele na wnętrze, o którym mówi się, że jest nie najlepiej złożone. Ma za to ciekawy “ficzur”, którym jest i-Cockpit. Rozwiązanie to polega na zastosowaniu mniejszej kierownicy by nad nią umieścić wskaźniki. Opinie są mieszane jeśli chodzi o czytelność tego systemu, Peugeot uważa jednak, że jest spoko i montuje to wszędzie gdzie może. Skoro już przy wnętrzu jesteśmy, przejdźmy do silnika. Silniki benzynowe montowane w 208 to jednostki zwykle bez turbo, oprócz jednego, czyli 1.2 PureTech o mocy 110 koni. I to jest jednostka, którą ja bym wybrał. Generalnie w przypadku małego lwa polecane są właśnie jednostki 3-cylindrowe. Jest to 1.0 opracowane przez Toyotę i pojawiające się też w Aygo, nie zapewnia ono jednak sensownych osiągów. Kolejnym silnikiem jest już wspomniany 1.2 występujący w dwóch wersjach mocy. Polecanej przeze mnie 110-konnej i słabszej 82-konnej. Żaden z tych silników, nie psuje się specjalnie, a 82-konne 1.2 często można zobaczyć współpracujące z gazem. Niestety Peugeot 208 nie jest modelem bez wad. Przy oględzinach należy sprawdzić stan lakieru, przekładni kierowniczej oraz łożysk kół przednich. Żaden z tych elementów nie grzeszy trwałością. Da się je jednak naprawić stosunkowo tanio.

Opel Adam

To jest jedna z najbardziej hipsterskich propozycji. Adam to taka niemiecka odpowiedź na Fiata 500, został on jednak szybko zapomniany. Szkoda, bo wygląda naprawdę ładnie! Powstał na skróconej płycie podłogowej Opla Corsy. Korzysta też z jego silników. Polecane są więc wolnossące benzyniaki, które nie zapewnią kosmicznych osiągów, ale za to nadrobimy to kosztami za paliwo. Silniki te dobrze współpracują z LPG, oraz nie mają wielu usterek mechanicznych. Osobiście wybrałbym 1.2 lub 1.4, bo zapewniają wystarczające osiągi i spalanie. Od biedy silnik 1.0 również wystarczy do niespiesznego bujania się po mieście. Po co się spieszyć gdy ma się takie stylowe auto jak Opel Adam? No właśnie. Nawet bolączki mechaniczne dotyczą głównie silników diesla, a my przecież chcemy benzyniaka. Tak trzeba żyć. Bezproblemowo, stylowo i powoli.

Kia Rio III

Kia Rio III to nie jest auto, o którym się zwykle myśli. Zwykle się o niej w sumie nie myśli. A szkoda! Bo zawsze mi się to auto podobało, wygląda bardzo zgrabnie. I jeździ tak samo jak wygląda. Wady… są. Zawsze są. Po pierwsze jakość wnętrza, które samo w sobie jest śliczne, ale niestety materiały… No cóż, nie kupujemy Rollsa, tylko auto do miasta. Jest jeszcze jeden problem. Ale wynika on z zalety. Zaleta jest taka, że każdy silnik benzynowy jest oszczędny, prosty w obsłudze i nie pali dużo. Ba! Każdy może mieć LPG. I to jest zaleta. Wada wynikają z tej zalety jest taka, że jeśli źle serwisuje się silniki z instalacją gazową mogą się zrobić kosztowne w naprawie. Znane są przypadki gdzie przy przebiegu 100 tysięcy kilometrów wypalało uszczelkę pod głowicą. Niedobrze. Na szczęście są to rzadkie przypadki. Z okazji tego, że Rio było pozycjonowane jako tanie auto, części również są tanie. Warto też zaznaczyć, że silnik ma łańcuch rozrządu zamiast paska, co powoduje, że zmieniamy go rzadziej.

Nissan Micra K13

Tutaj mamy sytuację zgoła inną niż w przypadku Kii Rio. Nigdy nie byłem fanem tej generacji Micry, zawsze uważałem, że wygląda dziwnie. K12 była nawet urocza, ale K13 jakoś… jest jakaś niespójna. Ale co kupić, jeśli chodzi o K13? Tutaj mamy konflikt interesów. Z jednej strony mamy słabszy silnik, który lubi się z LPG, a z drugiej mamy mocniejszy, który LPG nie lubi. A teraz żeby to jeszcze bardziej zagmatwać oba to 1.2. Słabszy ma 80 koni, z kolei mocniejszy ma 98. Skąd ta różnica? Mocniejszy ma kompresor! Wiesz pan co to znaczy? Że to prawie Charger Dominica Torreto, a to było bardzo rodzinne auto… A co sprawdzać podczas kupna takiej Micry? Zasadniczo to głównie na powłokę lakierniczą, która lubi być uszkodzona. Jest spora szansa, że to nie będzie efekt pracy jakiegoś blacharza. Skrzynia biegów nie jest też mistrzostwem świata, ale daje rade i się nie psuje. Dzięki prostej konstrukcji układu jezdnego nie należy się też przejmować kosztami ewentualnych napraw. Mój typ w tym wypadku to wersja z kompresorem i manualną przekładnią. Automat potrafi męczyć swoją pracą, gdyż jest to skrzynia CVT.

Toyota Yaris III

Gdybym brał auto z tej listy, to byłby mój drugi typ, zaraz za Fiestą. Ale z kompletnie innych powodów. Yaris jest wyjątkowo ciekawą propozycją, ze względu na obecność wersji hybrydowej, która… Niestety nie mieści się w budżecie. Za to w budżecie mieszczą się zwykłe wersje benzynowe z których najciekawszą jest silnik o pojemności 1.33. Jego największymi zaletami są: współpraca z LPG oraz obecność sześciobiegowej skrzyni biegów (!). Zapewnia on też fajne osiągi. Yaris niestety nie jest autem bez wad. Pierwszą z nich jest to, że nie lubi obsługi typu “long-life” i do serwisu na wymianę oleju trzeba stawiać się co 15 tysięcy przejechanych kilometrów. Drugą wadą jest to, że wiele Yarisów było kupowanych przez szkoły jazdy i można naciąć się na zakamuflowaną “L-kę”.

WILDCARD

WildCard został porwany przez wiatr. Więc go nie będzie. Dobra, to było suche, zróbcie sobie herbatę. A apropos wiatru… Renault Wind! W wymaganiach było niewielkie auto do miasta, które jest stylowe, tak czy nie? Tak. Więc proszę bardzo oto mały roadster. Jest on oparty o platformę Renault Twingo II. I jest to jego zaleta, bo można go kupić ze wspaniałym silnikiem 1.6 133 konie znanym z Twingo RS 133. Wadą Winda jest to, że ma stosunkowo sztywne zawieszenie oraz jest dwumiejscowy. Za to ma spory bagażnik i elektronicznie składany dach. To jak? Nudny kompakt czy sportowy roadster? Wybór należy do Ciebie.

P.S.: Jeśli chcecie wiedzieć jakie auto znajduje się na obrazku tytułowym, kliknijcie TUTAJ

1 thought on “Co kupić #5 – Miejskie auto do 25 tysięcy złotych”

  1. Pingback: Hangar marzeń Łysego, czyli topka aut, które Łysy chce, a nie koniecznie będzie miał. - ivolucja.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Tak zwany “biforek” czyli historia Subaru Legacy

“Biforek” to taki melanż przed właściwym melanżem – w odróżnieniu od afterka, który jest melanżem po melanżu. A dlaczego o tym mówię? Cóż – jeśli interesujecie się japońską motoryzacją to z pewnością spotkaliście się z marką Subaru. Chociaż – z tą marką pewnie spotkaliście się nie tylko jeśli interesujecie się japońską motoryzacją. Możecie ją też

Czytaj więcej »

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »