Seicento-grupa-A

Tanie auta do KJSów, rajdów itp. Idealne samochody, by zacząć przygodę z motorsportem

Jeżeli złapaliście bakcyla prędkości, to na pewno zawsze chcieliście zacząć się legalnie ścigać. Oto najtańsze sposoby.

Ta lista “Co kupić” wyjątkowo nie ma limitowanego budżetu. Sporty motorowe są drogie, niezależnie czego byście nie zrobili. Same samochody do jazdy sportowej również nie są tanie – nawet jeśli koszt zakupu jest niski, to modyfikacje i tak pochłoną swoje. Poza tym, motorsport to rodzaj rozrywki, który wymaga jakiejś wiedzy o mechanice samochodowej – a jeśli taką macie i umiecie naprawić kilka rzeczy czy rozpoznać niektóre usterki, to jesteście w stanie wyłapać fajne auto poniżej ceny rynkowej – pod warunkiem oczywiście, że jesteście w stanie poświęcić kilka wieczorów na przygotowanie samochodu do stanu używalności.

Fiat Seicento

Sporting to marzenie, ale zwykły Sei wystarczy - silnik i tak trzeba zmienić

Już od dłuższego czasu powtarzam – nie ma listy tanich samochodów bez Fiata Seicento. Obecnie to najtańszy sposób na samochód. Te auta pełnią trochę rolę Fiatów 126p na początku lat 2000’. To znaczy, że jest ich mnóstwo i są spektakularnie tanie.
Problem z Seicento w KJSach jest taki, że żadna wersja silnikowa nie da Wam wystarczających osiągów (nawet Sporting), więc kupując taki samochód trzeba przygotować się na zainwestowanie w swap na 1.4 z Fiata Bravo/Punto/Marei i pokrewnych. I tak – swapy nigdy nie są proste, a tanie są tylko wtedy, gdy możecie zrobić je samemu i mieć pewność, że wszystko siedzi jak powinno – na szczęście w sieci jest mnóstwo poradników jak to zrobić efektywnie.
Auto, które już po kupnie musicie szykować pod zmianę silnika może wydawać się kiepską propozycją, ale weźcie pod uwagę, że Seicento w zakupie i tak jest dużo tańsze niż reszta propozycji na tej liście, więc nawet po doliczeniu kosztu swapa nadal może być to zaskakująco tania opcja. Uważajcie tylko na rdzę – Sejaki bardzo lubią się utleniać w tempie ekspresowym (co nie dziwi, te auta mają przecież prawie 30 lat).

Polecana wersja: Cokolwiek, byleby było zdrowe blacharsko – silnik, zawieszenie czy inne pierdoły i tak trzeba przystosować do szybkiej jazdy.

Citroen Saxo/Peugeot 106

W przypadku 106 szukajcie GTi i Sport
Ale Saxo to wersje VTS i VTR

Umieszczam tę propozycję tutaj z pełną świadomością, że bardzo szybko się zdezaktualizuje. Era Saxo i 106 w KJSach się kończy – te samochody nadal potrafią być kompetetywne w klasie 1.6, ale w 1.4 dostają srogie baty od wcześniej wspomnianego Seicento. Natomiast zaletą bliźniaków 106 i Saxo jest fakt, że są one rozpracowane do ostatniej śrubki i niezależnie co chcecie zrobić, gdzieś na pewno jest ktoś, kto już to zrobił i miał z tym styczność.
Zaletą jest też to, że najmocniejszą jednostką montowaną w tych autkach jest 1.6 16v TU5, który montowany był w niesamowitej liczbie innych samochodów, w związku z czym nawet jeśli kupicie zdrowe 1.0 czy 1.1, swap silnika jest stosunkowo łatwy. A kupienie zdrowego 106 czy Saxo potrafi być naprawdę trudne, bo te auta rdzewieją szybko i to w miejscach, których nie widać – na przykład punkty mocowania bagażnika, przez co tylna belka wpada do środka – nie pytajcie skąd wiem.

Polecana wersja: Możecie szukać zdrowego VTSa lub GTi, ale oryginalne 16v potrafią już kosztować 25 tysięcy złotych i taniej nie będzie. Polecam więc znaleźć maksymalnie zdrowy egzemplarz (optymalnie z pakietem Sport) i samemu wrzucić tam odpowiedni silnik.

Citroen C2 VTS/Peugeot 206 GTI lub RC

Pomimo wieku 206 nadal ma styl
C2 natomiast... jest dziwne, ale fajne

Nie chce się Wam kombinować ze swapami? Ta propozycja jest dla Was – głównie dlatego, że w tym przypadku znalezienie zdrowego egzemplarza sportowej wersji nie jest tak trudne, jak w Saxo/106 – no i przede wszystkim nie powoduje 4- czy 5-krotnego wzrostu ceny.
Ciekawa sprawa w przypadku tego duetu jest taka, że topowe C2 posiada ten sam silnik co Saxo VTS, czyli 1.6, w związku z czym walczy zwykle w tej samej klasie. Natomiast 206 RC/GTi ma pod maską 2.0 o mocy nawet 180hp – to już zupełnie inna klasa zawodów, co nie zmienia faktu, że niewielki Lew nadal może zapewnić niezłe rezultaty. Szczególnie jeśli wiemy, co robimy za kółkiem. 
Podobnie jak w przypadku Saxo i 106, tak i C2/206 mają mocne wsparcie na rynku wtórnym i bez problemu można dostosować je do konkretnych zawodów, niezależnie czy to równy asfalt, czy wyboisty szuter.

Polecana wersja: C2 VTS miało jeden silnik i było to 1.6 16v. Z kolei w przypadku 206 GTi szukałbym wersji 180hp, bo były także wersje o mocy 140hp, ale to nieco za mało, by startować w klasie do dwóch litrów.

Honda Civic VI

Widać, że auto ma sportowy charakter, gdy zdjęcia prasowe zwykłej wersji są na torze

Pomimo swojego wieku, Civici potrafią dominować w KJSach – a to dzięki lekkiej konstrukcji i wielowahaczowemu zawieszeniu tylnej osi, które zdecydowanie lepiej daje sobie radę niż prosta belka skrętna stosowana u większości konkurencji. Problem w tym, że to kolejne auto na tej liście, któremu na start przyda się swap – na przykład na B16 – bo większość egzemplarzy ma pod maską jakieś dziadkowe jednostki o niewielkiej mocy. Reszta modyfikacji obejmuje standardowo zmianę zawieszenia, lepsze fotele i tak dalej.
Wyższością Civica nad pozostałymi samochodami jest fakt, że o ile w przypadku “Francuzów” wsparcie na rynku wtórnym jest spore, o tyle w przypadku Civica ilość dostępnych części przyprawia o zawrót głowy. O zawrót głowy przypada też rdza, która niesamowicie lubi Civici i jest głównym powodem, dlaczego ich populacja mocno spadła w ostatnich latach.

Polecana wersja: skupiłbym się głównie na stanie blachy, silnik można zmienić, a wnętrze i tak wyląduje poza autem, gdy będziemy je przystosowywać do zawodów.

BMW E36/E46

Liczba E36 w dobrym stanie spada...
...a E46 natomiast jeszcze trochę jest

Przez wiele lat utarło się, że BMW to najtańsze RWD na rynku – to nadal stwierdzenie bardzo bliskie prawdy pomimo znacznego wzrostu cen w ostatnim czasie. Jeśli jednak komuś zależy na tym, żeby jego rajdówka miała napęd na tylną oś – BMW E36 i E46 nadal będą bardzo sensownym wyborem – oczywiście nie mówimy tutaj o M3, bo te wersje cenowo osiągnęły tak szalony pułap, że startowanie nimi w KJSach to przyjemność niedostępna dla przeciętnego zjadacza chleba.
W każdym razie – oba wymienione BMW są dobrze zbalansowane i przewidywalne w wirażach, a tylna oś napędzana ułatwia zawroty w ciasnych miejscach. Jedyny problem w ściganiu się BMW to fakt, że części są sporo droższe niż w Civicach i autach francuskich co oznacza, że trzeba wygospodarować większy budżet.

Polecana wersja: w przypadku E36 najmniejsza jednostka, jakiej bym szukał to 318iS, natomiast w przypadku E46 interesowałbym się tylko wersjami z 6 cylindrami pod maską – BMW to nie Toyota AE86, żeby do sportowej jazdy wystarczyło 1.6 (tak, wiem – w E46 nawet 316 miało 1.9).

Toyota Celica VII

Celica ma swój urok, nawet jeśli już nie ma nic wspólnego z wyścigami

“Hurr, Celica siódmej generacji to nie jest prawdziwa Celica, durr”
Wszystkim, którzy tak uważają powiem tylko, że wiedzą jak tę stronę wyłączyć i dalej nie czytać, bo ostatnia generacja Celici to tak samo Celica, jak wszystkie inne – czyli tanie coupe, które zdobywało serca prowadzeniem i wyglądem. A to, że nie miała AWD jak generacja piąta i szósta? To był raczej wymóg by startować w rajdach, a nie docelowy układ napędowy tego auta – większość i tak miała napęd na przód i wolnossące 1.6 pod maską. Wtedy liczył się styl, a nie osiągi. Właściwie to podobnie jest teraz, gdy ludzie kupują SUVy z przednim napędem i 1.0 pod maską – wygląda prawie jak terenówka, ale na wyższym krawężniku porysuje felgi.
Wracając do tematu, bo zacząłem dryfować. Toyota Celica VII generacji to świetne coupe, niezależnie od tego czy potrzebujemy ślicznego akcesorium, ulicznego wojownika czy auta do KJSów lub innych amatorskich imprez sportowych właśnie. Co prawda nie ma wyścigowej historii swoich poprzedników, ale zastosowane w niej 1.8 2ZZ-GE to silnik o typowo wyścigowej, wysokoobrotowej charakterystyce – nic dziwnego, skoro osiągał 190hp bez pomocy turbodoładowania. Problem w tym, że nawet tak fajny silnik nie uchronił Celici przed rdzą, więc sprawdźcie blachy uważnie i z uporem maniaka.

Polecana wersja: 2ZZ-GE o mocy 190hp, zdrowa blacha i jedyne co Wam pozostaje, to cieszyć się jazdą. 

Renault Sport Clio 172/182

172 ma bardziej 90's-owy sznyt
182 z kolei jest nowocześniejsze

Autem, które zdecydowanie deklasowało konkurencję na przełomie wieków była druga generacja Clio przygotowana przez Renault Sport – redukcja masy, usztywnionie zawieszenie i włożenie pod maskę mocnego silnika o mocy dwóch litrów zmieniło generycznego mieszczucha w potwora, który na krętych drogach mógł rywalizować z o wiele droższymi autami. 
Problem w tym, że największa zaleta tego wozu okazała się jego zgubą – przez niski koszt zakupu i pewne prowadzenie wiele egzemplarzy kończy owinięte dookoła drzewa jak włoskie calzone, a pozostałe przy życiu egzemplarze często kończą właśnie jako rajdówki, co jeszcze bardziej ogranicza ilość dostępnych egzemplarzy. Jeśli jednak uda Wam się kupić sensowny egzemplarz, będziecie mieli w swoich rękach naprawdę dobry wóz, który zdecydowanie potrafi pokazać pazur i zrobić zamieszanie. 

Polecana wersja: to jest tak – przedliftowe Clio to 172, a poliftowe to 182. Nazwa wzięła się oczywiście od ilości mocy – lepiej wybrać jeden z poliftowych egzemplarzy, ja natomiast wziąłbym wcześniejszy tylko i wyłącznie dlatego, że jest ładniejszy. 

Mazda MX-5 Miata

Bez względu na generacje Miata to świetny wybór

Jest taki mem, który mówi, że nazwa Miata to właściwie skrót od “Miata Is Always The Answer” i nie inaczej jest tym razem. MX-5 to świetna platforma do nauki jazdy sportowej, która posiada duże wsparcie na rynku wtórnym – a to oznacza, że mamy idealną bazę do budowy auta do wyścigów czy rajdów. I tak, Miaty są oklepane, ale nie ma co się dziwić – wszak nie bez powodu to najpopularniejszy roadster w dziejach. 
Jeżeli chodzi o generację… cóż – nadają się wszystkie, bo właściwie nie różnią się filozofią – MX-5 to zawsze był lekki roadster zbudowany z myślą o kierowcy. Obecnie najtańsza jest generacja NB, ale jak dobrze poszukacie to znajdziecie też niedrogie NA. NC z kolei właśnie tanieją, a ND… cóż – to obecny model, więc to oczywiste, że jest najdroższy. Więc po prostu poszukajcie egzemplarza z mocniejszym silnikiem (1.8 dla NA i NB, oraz 2.0 dla NC i ND), bez rdzy i będziecie gotowi do startu. 

Polecana wersja: NB i NC – to obecnie najtańsze wersje Miaty, więc są idealne, jeśli chodzi o naukę szybkiej jazdy.

Mercedes C-klasa W202

Moim zdaniem W202 warto wypróbować, nawet jeśli to nietypowy wybór

W Polsce ostanią rzeczą, która kojarzy się z Mercedesem są amatorskie wyścigi i rajdy, ale zaufajcie mi – W202 to wyśmienity wybór, szczególnie jeśli ma pod maską fajny silnik – na przykład 2.3 Kompressor. Kolejną zaletą W202 jest jego zwrotność – Mercedes włożył duży szmal w opracowanie Mercedesa W201, więc W202 to właściwie szeroki lifting poprzednika, a nie zupełnie nowy model. Właściwie jedynym dużym problemem, z którym zmaga się pierwsza generacja C-Klasy jest rdza (co nikogo nie dziwi…), więc szukając kandydata na wyścigówkę trzeba dokładnie obejrzeć każde miejsce danego egzemplarza. Oprócz tego… W202 zniesie naprawdę wiele i może zaskoczyć niejednego, niezależnie ile trasa będzie miała zakrętów, a ile prostych.

Polecana wersja: Tak jak pisałem – 2.3 Kompressor to jednostka z dużym potencjałem, której dźwięk tylko dodaje uroku. Jeśli jednak uważacie, że 4 cylindry to żart, ucieszycie się na wiadomość, że pod maską W202 mogły znaleźć się silniki 6-cylindrowe zarówno w układzie rzędowym, jak i widlastym.

Kilka wyróżnień:

Wiem, że wszyscy czekacie na WILDCARDA, ale chciałbym uhonorować kilka wozów, które jest o wiele trudniej znaleźć lub dostosować do imprez sportowych, ale mimo to mogą być dobrą/ciekawą bazą do zabawy. Pamiętajcie tylko, że to będzie trochę jak rozpoczęcie gry na poziomie “hard”, czy to ze względu na mniejszą wytrzymałość, czy też większy koszt utrzymania i zakupu.

Subaru Impreza WRX Subaru zbudowało swoją markę na rajdach samochodowych, nic więc dziwnego, że WRXy są chętnie wybierane do imprez sportowych – problem w tym, że te auta potrafią być awaryjne i drogie w naprawie.

Audi S3 8L – A3, nawet z 1.8T to nie jest najbardziej interesujący samochód, wiem coś o tym. Jeśli natomiast kupicie S3 i do kosztu standardowych modów dorzucicie system sterowania centralnym mechanizmem różnicowym, to możecie mieć o co walczyć.

Toyota MR-2/MR-S – przez długi czas była rywalem Miaty, którego wyróżnikiem było umiejscowienie silnika – “Mister 2” miał silnik za kierowcą, a nie z przodu. Oznaczało to lepszy rozkład masy, ale też bardziej nerwowe zachowanie w sytuacjach podbramkowych.

Mazda RX-8 – ten model żyje w cieniu legendarnego RX-7 i jest nieco niedoceniany. Niesłusznie, bo dobrze zbalansowane zawieszenie i lekki silnik rotorowy dają jedyne w swoim rodzaju odczucia – pamiętajcie tylko, że to dość filigranowy wóz.

Suzuki Ignis Sport – ten samochód to „poprzednik” Juke’a Nismo, czyli uliczny rozrabiaka oparty o miejskiego crossovera. Zaletą Ignisa jest wygląd, wadą to, że jeśli się na takiego uprzecie to znalezienie go będzie… problematyczne.

WILDCARD

Volvo nigdy nie wyglądało, ani nie jeździło dynamicznie - ale co z tego?

Nie wiem czy pamiętacie, ale w kreskówce “Fineasz i Ferb” był taki epizod, w którym główni bohaterowie stworzyli minimalistyczną zabawkę w kształcie dziobaka, która finalnie stała się szalenie popularna. Jak to jednak w kreskówkach bywa – minimalizm domyślnej idei został doprowadzony do karykatury i cały epizod kończy się krótką piosenką “Cegła, cegła, cegła – fajna rzecz”. I faktycznie – cegła to fajna rzecz, szczególnie jeśli mówimy o samochodach. Klasyczne Volvo z RWD mają kształt, który jest rozpoznawalny nawet dla ludzi nie interesujących się motoryzacją. 
I teraz tak – Volvo serii 900, nawet te najmocniejsze wersje, poruszają się dość… niespiesznie. Ale to nie problem, bo ten samochód ma inną, szaleńczo ważną zaletę. Podczas Waszych pierwszych startów na pewno będziecie popełniać błędy – nie wiem, zakręt będzie za wąski i wpadniecie na drzewo, albo inne podobne sytuacje – a Volvo będzie miało ten fakt kompletnie gdzieś, ono pojedzie dalej bez większych problemów i nawet nie zgaśnie. Nie wiem jak Was, ale mnie taki argument przekonuje. Dodatkową zaletą starych Volvo jest fakt, że w Skandynawii mają na ich punkcie świra i bez problemu znajdziecie całą masę dziwnych części, jeśli będziecie potrzebować więcej mocy albo innych modyfikacji.

Polecana wersja: gama silnikowa Volvo serii 900 przyprawia o zawrót głowy – ja bym szukał wersji Turbo lub z PRV V6 pod maską.

Czy da się rozpocząć przygodę z motorsportem z niewielkim budżetem?

Nie. Po prostu nie. 
Chcąc się ścigać musicie się przygotować na wydatki – motorsport jest bardzo obciążający dla samochodu, więc naprawy będzie musieli przeprowadzać częściej niż zwykle i często używając droższych części. Tak po prostu jest.
Ale jeśli czujecie, że dacie radę to udźwignąć i chcecie spróbować swoich sił – trzymam za Was kciuki. Mam tylko jedną prośbę: jak zbudujecie rajdówkę…

…dacie mi się karnąć?

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »