Klimatyzacja to fajny bajer, ale czy da się kupić tanie auto z klimą?
Tanie auto to ten rodzaj pojazdu, który dla niektórych jest koniecznością, a dla innych świetną zabawą. Z tym, że w przypadku tej listy mamy dodatkowe utrudnienie – ma być klima. Dodatkowym walorem autka będzie silnik benzynowy z LPG, ale osobiście nie odrzucałbym prostego w budowie diesla – koszt przejechania 100km może być w obu przypadkach podobny.
I teraz, wybaczcie, ale zanim przejdziemy do właściwego “Co kupić” pozwolę sobie na odrobinę prywaty. W starych autach, szczególnie tych miejskich z silnikami o niewielkiej mocy, włączenie klimatyzacji mocno ogranicza osiągi. Kompresor klimy jest w końcu napędzany prosto z silnika, więc włączając go obciążamy dodatkowo jednostkę napędową. Kolejna rzecz, o której chciałbym wspomnieć – modele na tej liście nie miały klimatyzacji jako wyposażenia standardowego, więc nie nastawiałbym się na klimę jako decydujący czynnik. Jeśli znajdziecie nie zgnity egzemplarz w dobrym stanie, to go po prostu bierzcie bez marudzenia. Lepiej sprawne auto bez klimy niż niesprawne z klimą, nie?
Jeszcze coś: na Ivolucji pojawiły się już dwie podobne listy: tutaj i tutaj. Druga jest w swoich założeniach bardzo podobna, ale rynek zmienił się na tyle, że jest nieaktualna.
Koniec gadania – przejdźmy do propozycji.
Opel Corsa C
Zaczynamy od trzeciej generacji Opla Corsy – stąd litera C, bo Opel nazywa kolejne generacje swoich samochodów literami alfabetu, a nie cyframi. W każdym razie – to, co przemawia za Corsą to całkiem ładny design zewnętrzny i niezbyt drogie części. Opel pod tym względem to taki trochę niemiecki Fiat. Kolejnymi zaletami tego autka jest sensowna bezawaryjność i fakt, że mechanicy dobrze znają konstrukcję tych samochodów, zarówno jeśli chodzi o zawieszenie, jak i silniki.
Przeciwnie do nazwy Opla Corsy (Corsa to po włosku tor wyścigowy) silniki oferowane w tym modelu nie nadają się do wyścigów. Gama jednostek benzynowych w tym samochodzie składa się z bazowego, trzycylindrowego silniczka 1.0 o mocy około 60hp oraz czterocylindrowców o pojemnościach 1.2 i 1.4 litra – była też odmiana 1.8, ale nie skupiałbym się na wersjach sportowych. Diesle z kolei miały pojemność 1.3 litra (jednostka Fiata, montowana tylko w polskiej fabryce) i 1.7 litra, z czego ten drugi jest tym lepszym – nie dość, że jest mocniejszy, to jeszcze jest mniej awaryjny.
Największym problemem trzeciej generacji Corsy jest rdza, co dla ludzi interesujących się motoryzacją nie jest zaskoczeniem. Inne problemy to fakt, że silniki 1.0 i 1.2 nie są bezawaryjne, klakson z czasem przestaje działać, a kiedy indziej problemy elektryczne mogą dotyczyć również elementów odpowiadających za pracę silnika, takich jak sondy lambda czy cewki zapłonowe. Media podkreślają także, że nie jest to najlepsze auto w swojej klasie – dla mnie to nie skreśla tego auta, ale warto o tym pamiętać.
Polecana wersja: W całej gamie silnikowej są dwie pozycje, którymi warto się zainteresować – benzynowe 1.4 i diesel 1.7. Cała reszta może nieprzyjemnie zaskoczyć awaryjnością.
Renault Megane I
W drugiej propozycji przechodzimy o segment wyżej. Renault Megane pierwszej generacji to jedno ze starszych aut na liście, nie znaczy to jednak, że należy je skreślać. Głównie dlatego, że jedną z moich zasad przy kreowaniu tej listy było wybieranie aut, które da się kupić – i tutaj warto zaznaczyć, że pomimo wieku na rynku zostało jeszcze całkiem sporo Megane I – co według mnie dobrze świadczy o tym modelu.
Tak samo jak Corsa, Megane korzystało z szerokiego wachlarza silników, w którym obecne były zarówno jednostki benzynowe, jak i wysokoprężne. Tylko w przypadku Megane diesle odpadają z góry, ponieważ często są awaryjne. Jednostki benzynowe natomiast są raczej bezproblemowe niezależnie od tego, czy mówimy o 1.4 czy 1.6. Była także sportowa wersja 2.0 ale nie radzę jej szukać w budżecie 4 000 złotych.
Pomimo powszechnej opinii by nie kupować aut na F, takich jak na przykład Francuskie Renault, Megane nie ma problemów z awaryjnością. To, co jest natomiast problemem w tym modelu (i wielu innych) to fakt, że zawieszenie nie przepada za polskimi drogami i lubi ulegać przedwczesnemu zużyciu. Czasem pojawiają się też małe gremliny elektroniczne, ale to nie jest zasada.
Polecana wersja: Osobiście szukałbym benzynowego 1.6. Z dwóch powodów – po pierwsze jest mocniejszy od 1.4, a po drugie – jeśli człowiek kupujący to auto w salonie miał pieniądze, by dopłacić do lepszego silnika to prawdopodobnie miał też pieniądze na klimatyzację. Ale jeśli znajdziecie fajne 1.4, to również warto.
Fiat Punto II
Wracamy do aut bezpośrednio rywalizujących z Corsą, ale to trochę kwestia budżetu, że będziemy szukać aut w segmencie B i C. Fiat Punto II to kolejne auto, które spokojnie można polecić przy niskim budżecie – części są tak tanie, że można kupić je za Żappsy, a do tego spalanie jest na tyle niskie, że zapomnicie jak wygląda stacja benzynowa. Inną zaletą Punto jest obecność Systemu City, czyli trybu, który ułatwia kręcenie kierownicą podczas parkowania. Niestety system ten jest koszmarnie awaryjny i tak samo drogi. Ale póki działa, jest super.
Co do silników w Punto, nie ma wielkiej filozofii. Unikamy diesli, benzyniaki są super. Mimo to silniki 16v mają swoje bolączki, więc najbezpieczniej jest kupić bazowe 1.2 i wozić się pomału. Pozostałe silniki z 16 zaworami też można rozważyć, ale trzeba wziąć pod uwagę, że są bardziej awaryjne.
Większość wad Punto II dotyczy rdzy. Te autka rdzewieją wszędzie – na nadwoziu, podwoziu, wydechu czy nawet misce olejowej. Inna rzecz to fakt, że w Punto II pękają obudowy alternatora – lepiej być przygotowanym na ewentualność wymiany całego komponentu. Zwróćcie też uwagę na zawieszenie – polskie drogi mu nie służą.
Polecana wersja: benzynowe 1.2 8v o mocy 60hp. Osobiście ryzykowałbym coś z 16 zaworami dla dodatkowej mocy, ale nie uważam, że to gra warta świeczki.
Skoda Fabia I
Będę szczery – nie lubię Skody Fabii pierwszej generacji. Ale nie dlatego, że to zły samochód! Wręcz przeciwnie! Po prostu osobiście przy wyborze samochodu często nie kieruję się zdrowym rozsądkiem, więc walory praktyczne tego auta do mnie nie przemawiają.
Skoro już mówimy o walorach praktycznych – jednym z nich są na pewno jednostki napędowe. Często są one bezawaryjne i bezobsługowe. Napisałem często, bo nie zawsze – jest kilka jednostek, na które trzeba uważać i są to: 1.2 MPI, 1.2 HTP (High Torque Power – śmieszne przy silniku o mocy 64hp) oraz 1.4MPI. Reszta jest super, niezależnie od tego czy wolicie tankować benzynę, diesla, czy LPG. Zdarzają się też problemy z jednostkami 1.9SDi oraz 1.4TDi, ale to nie wina silników, tylko eksploatacji flotowej, która często kończyła się zaniedbaniami ze strony właścicieli.
Innych poważnych wad Skody Fabii 1 generacji nie stwierdzono. Mimo to warto pamiętać, że to zawsze były i będą tanie auta, więc nie ma co oczekiwać wygodnej tylnej kanapy, czy ładnych plastików.
Polecana wersja: Osobiście brałbym 1.9TDi, ale benzynowe 1.4 8V również jest godne polecania.
Ford Fiesta V
Kolejne auto z kategorii tych na F. Ale nie przejmowałbym się tym, bo o Fordach są lepsze przysłowia: „Nie każda morda pasuje do Forda”, oraz „Każdy Ford gówno wort”. Oczywiście oba są bzdurne i bez sensu, ale zawsze mnie bawiły. Cechą wyróżniającą Fiestę generacji szóstej na tle rywali to fakt, że prowadzi się bardzo przyjemnie – taka fordowska tradycja. Inną fordowską tradycją jest absolutny burdel, jeśli chodzi o określanie generacji – dlatego na Wikipedii ten samochód opisany jest jako Fiesta V, ale na Autokult i wielu innych miejscach to generacja VI. Konstrukcyjnie jest to jednak generacja V i tego się trzymajmy.
Jeśli chodzi o silniki stosowane w Fieście, to musicie wiedzieć dwie rzeczy. Pierwsza: unikajcie silników diesla – są dość awaryjne. Druga rzecz: silniki benzynowe tylko do pojemności 1.6 włącznie. Cała reszta jest mocno… średnim wyborem.
Awaryjność małego Forda wynika raczej z podeszłego wieku, niż z wadliwie zaprojektowanej konstrukcji. Oznacza to, że wszelkie usterki zawieszenia czy innych układów powoduje głównie starość (a starość nie radość, hehe), a nie myśl techniczna, według której je złożono. Warto natomiast zwrócić uwagę na rdzę – to auto jest w takim wieku, że już zaczyna pojawiać się nim “ruda”.
Polecana wersja: wyjątkowo polecę najmniejszą jednostkę z gamy, czyli 1.25. Ten silnik jest stosowany od tylu lat, że wszystkie wady zostały już dawno naprawione.
Fiat Panda II
Wiem, że to już drugi Fiat na liście, ale ciężko nie pisać o najlepszych tanich autach na rynku. Panda II to obecnie naczelne auto dostawców jedzenia. I nie ma się czemu dziwić – te samochody są tanie i jeżdżą jak za darmo. Stylistycznie nie są wybitne, ale za to bardzo praktyczne, a to duża zaleta.
Silniki w Pandzie to właściwie to samo, co w Punto, z tą różnicą, że Panda oferowana była z silnikiem 1.1 znanym na przykład z Seicento. I właściwie nie mam o czym więcej pisać, bo było ich kilka, ale żaden oprócz 1.4 z wersji 100HP nie miał problemów.
Awarie natomiast pojawiają się w zawieszeniu, w którym pierwsze problemy potrafiły pojawiać się już przy przebiegu 50 000 kilometrów. Szczególnie należy zwrócić uwagę na łączniki stabilizatorów, sprężyny czy amortyzatory – Panda II to kolejne auto, któremu nie służą polskie drogi. A może to po prostu kwestia kiepskiej jakości tych części.
Polecana wersja: Do wyboru są dwa silniki: 1.1 i 1.2. 1.2 jest nowocześniejszy, ale za to 1.1 jest lepiej znany wśród mechaników – osobiście wybrałbym większy z nich.
Opel Astra G
Astra G to auto z bodaj największą ilością wersji nadwoziowych – były sedany, hatchbacki 3 drzwiowe i 5 drzwiowe, coupe, kabriolet, kombi, a nawet vany – do pełni szczęścia brakowało tylko pick-upa. Chociaż kilka sztuk takiej wersji powstało prywatnym sumptem na wyspach. Super, ale zupełnie nie wiem po co.
Podobnie jak w przypadku wersji nadwoziowych, tak i silnikowych było multum. W ofercie były jednostki benzynowe 1.2, 1.4, 1.6, 1.8, 2.0, a na niektórych rynkach także 2.2 oraz 2.4. I każdy z tych silników miał kilka wersji! Wśród diesli jest trochę łatwiej, bo były tylko 2 – 1.7 i 2.0 (każdy miał kilka wersji oczywiście) z czego ten pierwszy to jednostka odziedziczona po poprzedniku, która ma opinię raczej bezproblemowej.
Warto zaznaczyć, że Opel Astra G to jedno z nielicznych aut, które zupełnie nie ma problemu z polskimi drogami i zawieszenie znosi je zaskakująco dobrze nie ulegając przedwczesnemu zużyciu. Astra G ma natomiast problem z korozją, która atakuje wydech. Powoduje to konieczność zaskakująco częstego łatania i/lub wymiany. Zdarzają się też irytujące małe wady, jak świrująca elektronika czy psujące się ekrany – to nie wpływa na pracę silnika, ale jest po prostu nieprzyjemne.
Polecana wersja: Najlepiej szukać benzynowego 1.6 8v, lub ewentualnie 1.2. Ten drugi to straszny muł, który nie ma wyraźnych przewag nad 1.6. Oba silniki spalają nawet podobne ilości paliwa.
Peugeot 206
Peugeot 206 to zdecydowanie jeden z moich ulubionych samochodów na tej liście. Wygląda fenomenalnie, ma prostą mechanikę, która się nie psuje i całkiem dobrze się prowadzi. Czego chcieć więcej? Złośliwcy mogliby powiedzieć, że tego, żeby nie był na literę “F”, ale jak ktoś tak podchodzi do samochodów, to niech kupi Passata albo inne A3. A nie, czekajcie – to nie ten budżet.
206 korzystało w gruncie rzeczy z tych samych silników, co Saxo/106, Citroen C2, Xsara i reszta niewielkich aut grupy PSA – czyli z 4-cylindrowych jednostek o pojemnościach 1.1, 1.4 i 1.6 oraz wyścigowe 2.0, które w naszym budżecie odpada. Były także diesle, w których można było wybierać pomiędzy 1.4, 1.6, 2.0 oraz wolnossącym(!) 1.9D. Ten ostatni to wyjątkowa gratka dla miłośników dziwnego złomu.
Jak wspominałem – 206 nie jest awaryjne, ale jest kilka elementów, na które trzeba uważać. Jednym z nich jest tylne zawieszenie, które po latach eksploatacji lubi się wyrabiać. Można poznać to po tym, że tylne koła są pochylone do środka. Zdarzają się także problemy ze wspomaganiem kierownicy i wentylatorem chłodnicy.
Polecana wersja: 1.6 jest fajnym połączeniem ekonomii z osiągami i to jest mój faworyt. 1.4 również jest polecane, ale miałem z nim dziwne przygody. Ciężko też odradzić 1.1, który choć wolny, to się nie psuje. Osobiście – zawsze kręciła mnie perspektywa 206 z wolnossącym dieslem.
Toyota Yaris I
Toyota Yaris to takie śmieszne autko, które ni cholery nie chce tanieć. I nie ma w tym nic dziwnego – po pierwsze to znana z wyśmienitej bezawaryjności Toyota, a po drugie to całkiem urodziwe miejskie toczydełko. Pamiętajmy tylko, że to, że Yaris nie tanieje nie znaczy, że nie można go kupić w naszym budżecie.
Typowo dla konstrukcji japońskich Yaris nie miał dużego wachlarza jednostek napędowych. Wybór był właściwie ograniczony do benzynowych 1.0 i 1.3 oraz diesla 1.4. Było też sportowe 1.5, ale jak się spodziewacie – nie sposób go dorwać w naszym budżecie.
Jak wspomniałem – Toyota znana jest z bezawaryjności i nie inaczej jest w Yarisie pierwszej generacji. W tym aucie nie dzieje się nic poważnego poza typowymi rzeczami związanymi z wiekiem, czyli wyrobionym zawieszeniem lub okazjonalną korozją na wydechu i w komorze silnikowej. Z takich zabawnych usterek (inaczej nazwać tego nie mogę) – zdarza się, że luzuje się tylna lampa i do środka auta dostaje się wilgoć – cóż, jeśli to jest największa wada tego auta, to naprawdę – chapeau bas.
Polecana wersja: Za benzynowe 1.3 dałbym się pociąć kartką A4, ale jak weźmiecie 1.0 też będzie super.
Kilka wyróżnień
Zanim przejdziemy do tradycyjnego WILDCARDa, chciałbym wyróżnić kilka samochodów, które mimo że nie dostały się do głównej części zestawienia, nadal są autami wartymi zainteresowania.
Fiat Seicento – ciężko zrobić listę tanich aut i pominąć Seicento. Mimo, że populacja tych aut kurczy się w szybkim tempie to nadal fajne pudełko do miasta. Pamiętajcie tylko, że większość egzemplarzy jest skrajnie wyeksploatowana.
Renault Clio II – całkiem fajne autko, mi szczególnie podoba się wersja przed liftingiem. Co ważne – Clio jest zbyt proste by psuć się jak typowy francuz, a prowadzi się prawie tak fajnie jak Fiesta.
Volkswagen Polo II/III – obie generacje Polo są super, ale generacja III (na zdjęciu)to jednak nowsze auto, które z zasady będzie mniej wyeksploatowane. Jeździłem odmianą sportową odmianą GTi – możecie o tym przeczytać TUTAJ.
Nissan Micra K12 – Niektórzy mówią, że to wyścigówka. To oczywiście bzdura, ale niska masa potrafi zdziałać cuda, zarówno jeśli chodzi o spalanie jak i osiągi.
Lancia Ypsilon II – Właściwie… czemu nie? Pod spodem to Fiat, ale nadwozie ma zdecydowanie ciekawsze linie, a jakość wnętrza próbuje równać do klasy premium, nie budżetowej. Inna rzecz, że to bardzo fajny youngtimer, jeśli jest to coś na czym Wam zależy.
WILDCARD
Ten wildcard jest dla mnie o tyle problematyczny, że już pisałem dwie podobne listy, a nie chce pisać wiecznie o tym samym. Dlatego tym razem podniosłem poprzeczkę i znalazłem coś tak niesamowicie wspaniałego, że aż sam mam ochotę to kupić. Chodzi o Chryslera Voyagera/Chryslera Town&Country/Dodge’a Caravan/Dodge’a Grand Caravan. I wszystko się zgadza – jest klima, jest LPG, mieści się w budżecie i do tego jest 7-osobowy. I to tak po amerykańsku, że wszystkie 7 osób usiądzie wygodnie.
Silnikowo nie ma z czego robić zagadnienia. Jest diesel 2.5 i 2.8 (oba mają 4 cylindry) oraz trzy jednostki benzynowe – rzędowa czwórka 2.5 oraz V6 o pojemnościach 3.3 i 3.8 litra. Z tym, że modele z czterocylindrowymi jednostkami na benzynę są w ogłoszeniach raczej rzadko, częściej można spotkać V6 wszelkiego rodzaju.
Awaryjność… cóż – Amerykańskie auta się psują i zawsze trzeba na to brać poprawkę, nie mogę tutaj wypisać wszystkich wad tego auta, bo mi nie starczy miejsca. Taki to już jest rodzaj auta, że zawsze coś nie działa jak powinno. Mimo to ciężko sprawić, żeby Voyager przestał jeździć, gdyż psują się raczej jakieś elementy gumowe, czy inne pierdoły zupełnie bez znaczenia dla pracy silnika.
Polecana wersja: W budżecie jest wszystko, nawet 3.8 V6 z LPG. I naprawdę, naprawdę muszę się pilnować, żeby już nie wsiadać do auta i nie jechać po tego vana – potencjał przygodowy jest niewyczerpany.
Podsumowując:
Budżet na poziomie 4 tysięcy złotych to mało. Naprawdę mało. Ale mimo to da się kupić całe mnóstwo wspaniałych wozidełek – pamiętajcie tylko, że to nie będą auta na całe życie, spodziewajcie się maksymalnie 5-6 lat jazdy, a potem przesiadki na coś lepszego. Więc kombinowanie nad tym, które wybrać pozostawiam Wam.