Fast-Furious-Evo-miniaturka

Tajemnica Lancera Evo z Za Szybkich i Za Wściekłych rozwiązana!

Nie jest wielkim fanem Szybkich i Wściekłych, ale jedna rzecz w tych filmach nigdy nie dawała mi spokoju.

Jest taka strona poświęcona motoryzacji, która nazywa się The Autopian – tam redaktor naczelny chorobliwym uwielbieniem darzy tylne lampy z samochodów oraz broszury reklamowe z lat 60’,70’ i 80’. Ale my dziś porozmawiamy o lampach, nie o broszurach. Konkretnie zajmiemy się tylnymi lampami Mitsubishi Lancera Evo, którym jeździł Brian O’Conner w drugiej części sagi Szybcy i Wściekli.

Dlaczego z całego filmu zajmiemy się akurat tym autem?

Powody są zasadniczo dwa. Pierwszy jest taki, że to definitywnie najbardziej ikoniczne auto z tej części Szybkich i Wściekłych. Drugi jest taki, że ewidentnie mi coś w tym aucie nie gra. Konkretnie z tyłu. Widzicie, o co mi chodzi, czy jeszcze nie?

Chodzi o tylne światła.

Evo z Za Szybkich, Za Wściekłych
Zwykłe Evo VIII

Powyżej macie zdjęcia Zwykłego Lancera Evo VIII i tego z Szybkich i Wściekłych. Widzicie różnicę? I tak, wiem, samo wypełnienie lamp może być inne, bo to były czasy gdy lampy musiały być zmienione – inaczej auto nie byłoby fajne. Tylko, że tu nie chodzi o wypełnienie, a o kształt. Jest ciutkę inny, nie?

Tutaj tył zwykłego Lancera, zwanego Cedia.

To dlatego, że Evo Briana ma akcesoryjne lampy ze zwykłego Lancera, konkretnie jest to produkt firmy Genera TYC, stąd inny kształt.

Ale jest dobry powód tej modyfikacji.

Bo widzicie… Evo VIII, które widzicie na filmie to właściwie… Evo VII. Bania zryta? No to będzie lepiej, bo Evo VII nigdy nie było sprzedawane w USA. I jeszcze lepiej: Evo VII, których użyto w filmie były sprowadzone z… Austrii. To dlatego miały kierownicę po lewej stronie a nie po prawej, tak jak by to miało miejsce przy autach sprowadzonych z Japonii. 
Jest tak dlatego, że twórcy Szybkich i Wściekłych chcieli wsadzić Briana O’Connera do Evo VIII, które miało dopiero zostać wprowadzone na rynek. No więc dogadali się z amerykańską dywizją Mitsubishi, by sprowadzić do Ameryki cztery sztuki Evo VII i przerobić je na Evo VIII. Tylko, że… Evo VIII ma inne tylne lampy niż Evo VII:

Evo VII
oraz, jeszcze raz, Evo VIII

I to właśnie z tego wynikła konieczność modyfikacji tylnej części nadwozia – tylnych lamp Evo VIII nie było wtedy w produkcji, więc zastosowanie znalazły maksymalnie zbliżone lampy przewidziane do zwykłego Lancera. Wymagało to oczywiście nieco cięcia, bo kształt jest zupełnie inny, ale hej – chyba się udało?

Skoro mieli tylko 4 sztuki, to musieli być bardzo ostrożni

To Evo czy tylko Lancer z bodykitem? Nie wiadomo!

Nie musieli. Bo jeśli czytaliście uważnie, to zauważyliście, że napisałem o 4 sztukach Evo VII. Tylko że rozbijanie takiego auta byłoby bardzo bez sensu, więc do sytuacji wymagających uszkodzenia auta używano zwykłych Lancerów przerobionych na Evo, których było więcej, bo nie-sportowe wersje Lancera były dostępne w amerykańskich salonach jako normalne auta dla normalnych ludzi.

Podsumowując: Lancer Evo VIII z Za Szybkich i Za Wściekłych był tak naprawdę Lancerem VII z lampami ze zwykłego Lancera, chyba, że akurat chodzi o sztukę przewidzianą do rozbicia – wtedy to był zwykły Lancer upozorowany na Evo VII upozorowane na VIII. Fajny burdel. A to nie ostatni raz kiedy w Szybkich i Wściekłych robią cyrk z Lancerami.

Ale driftującym Evo z Tokyo Drift zajmiemy się kiedy indziej.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »