cropped-1996-saxo

Saxo znaczy wolność.

Wiecie czym jest wolność? Nieograniczone możliwości? Brak barier? Kompletny brak granic? Gdy odległości już nie mają znaczenia?

Prawie jak „Tomek i Przyjaciele” tylko nie Tomek. I nie lokomotywy. Ale wiecie o co chodzi.

Widzicie, ja nie wiedziałem. Znaczy, hm. Wydawało mi się, że wiedziałem. Pobudka o 10 rano, śniadanie, kreskówki i na dwór (czy tam na pole jak wolicie) z kolegami. Wciąganie wersalek na drzewa, potem obiad i znów dzikie przygody w osiedlowej dżungli pełnej huśtawkowych lian oraz piaskowych bezdroży. Potem powrót do domu, kolacja, znów trochę telewizji i sen. Następnego dnia znów to samo. Zero obowiązków, terminów, zmywania, prania, sprzątania i innych rzeczy którymi zajmują się tylko te lamusy – dorośli. 

Potem przełomem na poziomie wieku pary po średniowieczu były rowery. Nagle osiedle zrobiło się małe. Ha! Myśleliśmy, że dzięki rowerom jesteśmy niepowstrzymani! Górki, piaski, gałęzie, przecież rowery to jest to! Ta prędkość! Tyle adrenaliny! Byliśmy najlepsi! Do czasu. 

Szybkim czmychem przeminęła epoka komunikacji miejskiej. Miało to zalety, jak najbardziej, przecież z jednego na drugi koniec miasta można się było dostać w 10 minut. Plus dojście na przystanek. Plus czekanie na tramwaj/autobus/trolejbus/metro/kolejkę linową (niepotrzebne skreślić). Plus dojście z przystanku do celu. Robiła się z tego niezła ekspedycja. Ale hej, zawsze można się było biegiem pościgać ze zbior-komem. Uf. Zabawa! 

Jakimś zabawnym zbiegiem okoliczności nikt u mnie w klasie nie miał Golfa jako pierwszego samochodu.

Mówiłem, szybkim czmychem? Bardzo szybkim! Potem przyszło samo-zło. *Werble proszę Panie Mirku* Samochody. Nagle wszystko zrobiło się małe. Miasto? Meh. Województwo? A ić Pan. Setki kilometrów nagle, z nikąd zrobiły się malutkie. Absolutnie każda odległość przestała się liczyć. To jest wolność. Kiedy odległości przestają się liczyć. Liczy się chwila. Ty, droga i samochód. Dobra muzyka. Twoja muzyka. Twoja przestrzeń, Twój fotel, Twój styl. I nie ważne czy czy to Saxo to 1.5d, 1.0, 1.1, 1.6 czy cokolwiek. I nie ważne czy to Saxo to Seicento, Cinquecento, Aygo, Passat, 316i w kompocie, to absolutnie nie jest ważne. Ważne byście mieli zabawę. Bo widzicie, pierwsze auto jest symbolem wolności. Jest tym co pozwala nam wyzbyć się ograniczeń co do tego skąd są nasi znajomi, bo przecież wszędzie można dojechać autem. 

Ah, tak na marginesie, nie wiem co znaczy słowo „Saxo”, ale na pewno nie jest to wolność.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »