mercedes-benz-c-36-amg-w202-

5 aut o których się nie mówi (a szkoda).

Samochody które pojawią się na tej liście są często pomijane jako rozsądny wybór. Ciąży na nich zła opinia ich poprzedników, stereotypy, bądź uprzedzenia co do kraju pochodzenia. Zobaczmy czy słusznie.

Tę “topkę” obejmują te same zasady, co każdą pozostałą, (chyba, że powiem inaczej) czyli pozycja na liście jest czysto kosmetyczna –  nie ma ona znaczenia. Nie przejmujcie się więc pozycją waszego faworyta, bądź jeśli go nie ma to napiszcie go w komentarzach, po to one są.

1. Renault Laguna III

źródło

Widzicie, tutaj przypadek znam trochę z autopsji (zobaczycie za tydzień). Trzecia generacja tego reprezentanta segmentu D cierpi z powodu poprzedników. W przypadku Lagun wyglądało to tak, że pierwsza generacja raczej nie cierpiała z powodu wpadek jakościowych, ale druga miała więcej problemów, to tą właśnie oskarżam najbardziej, bo widzicie, w Lagunie II pod maskę wskoczył silnik zwany 1.9dCi. I… się posypał. Pękające głowice to tylko część problemów.  Były oczywiście również inne wpadki, ale to 1.9dCi był tym największym. Pod koniec produkcji “dwójki” wprowadzono już 2.0dCi, ale było za późno. Laguna III oberwała w ryj rikoszetem właśnie z tego powodu. A szkoda, bo to naprawdę dobre auto, nie rdzewieje i nie specjalnie chce się psuć. Owszem były problemy, ale generalnie to bardzo dobry samochód, który bardzo szybko staniał na rynku wtórnym co pozwala “dorwać” go we wspaniałej cenie. W ramach ciekawostki dodam, że była też wersja Coupe i GT z 4WSem.

2. Lexus GS II

źródło

Ten model, mam wrażenie, jest pomijany z dwóch powodów (dobra, dwóch i pół). Pierwszy jest taki, że to Lexus, a nie BMW/Mercedes/Audi/Passat B5 w TDi (niepotrzebne skreślić), a Lexus nie ma aż tak wyrobionej marki jak konkurenci wymienieni wyżej. Pozostałe półtora powodu to silniki. Nie są złe, wręcz przeciwnie, ale są duże. Klient miał do wyboru dwie jednostki napędowe: 3.0l rzędowe 6 (2JZ-GE) albo 4.0l V8 (1UZ-FE), później powiększone do 4.3l; nie w europie. Pozostałe pół powodu to brak diesli, na szczęście i 2JZ i 1UZ dobrze znoszą gaz. Nie dostaniemy go też z manualem, ale żadna to wada, po co mieć limuzynę, w której jak zwierzę zmienia się biegi łapą?

3. Chrysler Crossfire

źródło

To jest ciekawa rzecz, Mercedes, ale taki z Ameryki. Crossfire, widzicie to nic innego jak “Merc” SLK (R170), dzieli z nim aż 80% komponentów. Warto dodać również, że w przeciwieństwie do swojego brata Crossfire miał wersję coupe. Jeśli chcecie się wyróżnić, i zadać szyku amerykańskim stylem, nie widzę przeciwwskazań. Co również istotne w tym wypadku, nie musimy szukać części eksploatacyjnych, większość podejdzie z SLK, co w mojej opinii jest nielichą zaletą.

4. Citroen Saxo/Peugeot 106

źródło

Na umownej czwartej pozycji są dwa auta, bo to jest jedno i to samo. Ja wiem, że Crossfire miał całe miejsce tylko dla siebie, ale w jego przypadku chodziło mi tylko o niego, a nie o SLK, a tutaj chodzi mi i o Saxo i o 106. Właściwie bardziej o Saxo, ale to nieważne. Wracając do meritum. Te bliźniaki są wielokrotnie pomijane, bo nie kupuje się aut na F i pewnie się będą psuć. Otóż widzicie, nie zawsze. 106/Saxo występował z całą gamą benzyniaków, oraz jednym dieslem, są one bezawaryjne, oprócz benzynowego 1.4 w wersji 75 konnej. Ta nie lubi uszczelek pod głowicą. Oprócz tego, są one tanie i w zakupie i naprawie, zniosą wiele, a diesel 1.5 praktycznie oddaje paliwo do zbiornika. jeśli uda wam się dorwać wersję 1.6 16v w znośnej cenie to przy okazji będziecie mieć rakietę. Przy zakupie trzeba tylko zwrócić uwagę na stan tylnego zawieszenia, podłogę bagażnika pod matą wygłuszającą oraz przednie podłużnice.

5. Mercedes C AMG (W202 i W203)

źródło

Przyznajcie się, chcecie BMW M3. Każdy chce M3. Ale M3 idą w cenę. A jakimś śmiesznym trafem C AMG nie idzie. Wydaje mi się nawet, że wiem dlaczego. Otóż Mercedesy kojarzą się z dziadkiem co jedzie 70km/h lewym pasem autostrady. Może i tak jest ale gdy zwykłe Mercedesy są Doktorem Jekyll’em to AMG są panem Hyde’em. AMG upchnęło najpierw V6, a potem V8 do C klasy i stworzyło potwora do siania zamętu. Po za tym nie oszukujmy się, V8 jest ciekawsze niż R6, mimo że M3 miało jedne z najlepszych silników.

Jak więc widzicie auta, które nie są koniecznie polecane przez waszego wujka Mirka mogą być lepsze, albo co najmniej ciekawsze niż oklepane wybory. A ciekawe auta są fajne, bo przecież każdy lubi się wyróżniać, prawda?

2 thoughts on “5 aut o których się nie mówi (a szkoda).”

  1. Pingback: Co Kupić #2 10 propozycji co wybrać na pierwszy samochód. – Ivolucja

  2. Pingback: Co kupić #3 śląskie samochody dostawcze do wożenia węgla. - ivolucja.pl

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udostępnij ten wpis:

czytaj inne wpisy:

Czym właściwie jest muscle car? I czy musi mieć V8 i RWD?

Odpowiedź powinna brzmieć “tak, musi”. Ale właściwie… to dlaczego? Muscle Cary to samochody mięśniaki, czyli groźne bestie, które straszą rykiem silników, onieśmielają ilością mocy i paraliżują agresywnym wyglądem z napiętymi kształtami. I co do tego nie ma wątpliwości. Ja jednak mam wątpliwości co do definicji tego rodzaju samochodu. Spójrzmy na przykład, co pisze na ten

Czytaj więcej »

Czarna magia tuningu czyli styl Donk

Duże felgi potrafią zepsuć wygląd samochodu. Ale nie w tym przypadku. Na pewno natknęliście się w internecie na zdjęcie auta na przerośniętych felgach. Na przykład nowego Camaro na obręczach tak wielkich, że prześwit wygląda raczej jak z terenówki, a nie jak auta sportowego. Na przykład coś takiego: zdjęcie: @Carscoopscom na Facebook’u To nie jest Donk.

Czytaj więcej »

Wyjaśnijmy sobie jedno: auta elektryczne mają zalety.

I nie, wcale nie chodzi o to, że dostałem kupę siana od Elona Muska. Głównie dlatego, że nie dostałem. Znaczy, jeśli miałbym dostać to z miłą chęcią podam numer konta. Ale póki nie dostałem (albo jesteście w stanie uwierzyć, że nie dostałem) żadnych pieniędzy by promować EV’ki to możecie być pewni, że moja opinia jest

Czytaj więcej »

F1 to ciężki kawałek chleba – tych 9 producentów się o tym przekonało.

Branie udziału w zawodach F1 może pójść w dwie strony – albo stracicie pieniądze i coś wygracie, albo stracicie pieniądze. Wyobraźcie sobie taki scenariusz: wygrywacie w “Turbo-totku – Loterii z Kompresorem” niesamowitą ilość pieniędzy. Naprawdę taki szmal, że głowa mała. Taką ilość cebulionów, że możecie wypełnić nimi skarbiec Sknerusa McKwacza i nawet nie poczuć różnicy.

Czytaj więcej »

Marcello Gandini zmarł – ale jego dziedzictwo będzie wieczne.

Czasem rozmyślam nad nieśmiertelnością. Czy jesteśmy w stanie ją osiągnąć? Okazuje się, że tak. I jest to zaskakująco… hm. Powiedziałbym, że proste, ale chyba nie o to słowo mi chodzi. To co mam na myśli to to, że osiągnięcie nieśmiertelności nie wymaga odprawiania szamańskich rytuałów lub grzebania w genomie człowieka i wydobywania najlepszych cech. Ani

Czytaj więcej »